Minister spraw wewnętrznych przez kilkanaście dni był spokojny i stłamszony – od opublikowania zapisu rozmowy z prezesem NBP do głosowania wniosku o wotum nieufności. Wspominał wtedy coś nawet o dymisji. Dziś widać, że pierwszy szok minął, bo z typową dla siebie swadą, jego cytaty zaczynają trafiać do mediów.
Komentując rano w radiowej "Jedynce" rosyjski konwój na Ukrainę z wdziękiem zażartował: "Mam nadzieję, że sanitariuszki nie są zbyt umięśnione, wytatuowane i uzbrojone".
Jak widać, swada, którą ujawniły opublikowane kilka tygodni temu taśmy, wraca do publicznego języka ministra spraw wewnętrznych.
Gdy czytam luzackie wypowiedzi Sienkiewicza i śledzę zupełny brak wypowiedzi innych dygnitarzy rządowych zadaję sobie pytanie: Jak Polska pomaga milionom ludzi na Ukrainie, którzy potrzebują wszystkiego? Czy nie stać nas na to, aby wysłać swój konwój i przy okazji pokazać, że poza barwnym językiem coś konkretnego jeszcze z Polski na Ukrainę dociera?