Reklama.
Dla Francuzów, opinii publicznej i policji antydopingowej Lance Armstrong był wrogiem numer jeden. Na francuskiej ziemi w koronnym wyścigu Tour de France wiele razy zagrał wszystkim na nosie, siedem razy wygrał. Polowano na niego rzetelnie i przez tyle lat niczego mu nie udowodniono. Na kontrolach poległo kilkunastu mistrzów, a on był czysty (jak chętnie dziś się mówi - nie złapano go).