Hollande w Parlamencie Europejskim
François Hollande ani razu w swoim przemówieniu nie użył słowa "federacja", choć jego myślenie o Unii Europejskiej zmierza w kierunku głębszej integracji. Nie skonfrontował się ani razu z wizją Camerona, który chciałby traktować Unię Europejską jak okienko na poczcie, gdzie przychodzi się coś załatwić. Mówił za to o tożsamości i kulturze europejskiej. Raz nawet ładnie powiedział, że kultura nas identyfikuje, produkujemy ją, choć nie jest towarem. Gdyby zastanowić się, czym różni się ten lewicowy przywódca od wielu innych, którzy występowali w Parlamencie Europejskim, to powiedziałbym, że przede wszystkim rozmachem, wizją i odpowiedzialnością – nie tylko za rozwiązanie bieżących problemów, ale też odpowiedzialnością za jutro i pojutrze.
Reklama.
Hollande został bardzo dobrze przyjęty w Parlamencie Europejskim. Ma poparcie ze strony prawicy i lewicy, liberałowie dziękują mu za małżeństwa homoseksualne. Można powiedzieć - prawie sielanka.
Sielanka wyraża się również w tym, że interwencja zbrojna, której Francja dokonuje w Mali, ma pełne poparcie rozlicznych sił politycznych. Hollande słucha tej dyskusji, pewnie odpowie na pytania, ale na pewno można powiedzieć, że staje na czele nowego pomysłu na Europę, nie boi się mówić "więcej integracji", nie konfrontuje tej głębszej, lepszej integracji z ambicjami państw i narodów. Potrafi wskazać drogę – jak pogodzić to wszystko, co było piękne w przeszłości, z tym, co jest konieczne w przyszłości.
I jeszcze jedno - bardzo mocne wsparcie na rzecz dobrego, rozwojowego budżetu na najbliższym szczycie.
Reklama.