Rząd i jego przedstawiciele plączą się w zeznaniach na temat tzw. Jamału II. Wiadomo na pewno, że memorandum zostało podpisane i że jego wydźwięk jest sprzeczny z polską racją stanu. Wszystkie pozostałe elementy mogą podlegać interpretacjom.

REKLAMA
Podobno memorandum nie jest ważne. To po co je podpisywano? Dlaczego polski prezydent dzwoni do Kijowa, żeby uspokoić swojego ukraińskiego partnera? Kto wiedział, że dokument jest przygotowywany i będzie podpisany? A jeśli nie wiedział nikt, to kto powinien wiedzieć?
Jeśli premier bardzo szybko nie udzieli odpowiedzi przynajmniej na te pytania, to znajdzie się w kręgu podejrzanych. Podejrzanych o polityczną woltę albo bałagan i towarzyszący mu brak kompetencji.
I jeszcze jeden aspekt. Cała akcja działa się niemal w przededniu zwolnienia z ukraińskiego więzienia Jurija Łucenki. Zadajmy więc pytanie – czy memorandum miało pomóc misternej operacji czy mogło jej jednak zaszkodzić?