Partyjne wydatki wywołały burzę. Nawet nie poszło o kwoty, tylko o przeznaczenie pieniędzy. Niektórzy, np. Ruch Palikota, łatwo wytłumaczyli, że faktura na 30 tysięcy złotych z Centrum Wina jest opłatą za sale konferencyjne. SLD w ogóle nie przejął się specjalnie całą sprawą, bo płacił mało i po nazwisku. PSL nic nie płaciło, bo reguluje zadłużenie. Gorzej mają wielcy, a najgorzej Platforma. Idzie o klub go-go i garnitury.
REKLAMA
Platforma Obywatelska popełnia wszystkie możliwe błędy tłumacząc się z wydatków na garnitury. Kwota ćwierć miliona złotych jest imponująca. W Polsce bez większego trudu można kupić przyzwoity garnitur za tysiąc złotych, ale pewnie kupowano lepsze. Niemiecka firma "Hugo Boss" oferuje duży wybór od około 2 tysięcy – jest to średni poziom, ale bliżej górnej półki. Można też szukać wyżej. Wtedy wchodzimy w pułap ok. 5 tysięcy złotych, a sam nie potrafię wskazać seryjnego garnituru, który kosztuje więcej niż 10 tysięcy.
Zróbmy więc małą symulację. Załóżmy, że politycy Platformy kupili kilka sztuk po 10 tysięcy, trochę więcej po 5, a resztę po uważaniu. Jak by nie liczyć, wychodzi koło setki garniturów. Chciałbym wiedzieć, i pewnie nie tylko ja, kto chodzi w garniturach za pieniądze podatników?
Oświadczenia majątkowe osób publicznych są ogólnie dostępne i zawsze skrupulatnie prześwietlane. W związku z tym pytanie – Kto ubierał się w domu mody "Platforma Obywatelska"? – jest w pełni zasadne.
PS Oczywiście, aby nie być posądzonym o męski szowinizm, proszę dopisać również sukienki. Zmienia to trochę kalkulację, ale nie zmienia problemu.
