Aliko Dangote
Aliko Dangote www.jaguda.com

Nigeryjski przemysłowiec zbił fortunę wartą ponad 16 miliardów dolarów. Jest 43. najbogatszym człowiekiem na świecie wg Forbes'a, a jego ambicje nie ograniczają się do jednego kontynentu. Dziś Dangote, mając 56 lat i dopiero co rozpocząwszy podróż poza narodową i regionalną sceną, wkracza na arenę międzynarodową.

REKLAMA
Aspiracje Dangote'a wydają się być całkiem konkretne. Jednym z głównych celów jest stanie się najbogatszym człowiekiem na świecie. „To jest ambicja. Tak, oczywiście," potwierdza. Ale nigeryjski czołowy multimiliarder raz na jakiś czas musi również przeciwstawić się trudnościom, przyprawiającym o zawrót głowy. Dangote aspiruje do przemiany swojego imperium handlu towarami w jeden z afrykańskich wiodących przemysłowych kompleksów. Wyróżnia się na tle nigeryjskiej bardzo bogatej elity chociażby tym, że majątek zbił w zasadzie bez udziałów w biznesie związanym z ropą.
W najtrudniejszych dla przemysłu środowiskach operacyjnych na świecie zbudował: rafinerie cukru, przetwórnie mąki, makaronu, soli i inne zakłady przemysłu spożywczego. Jego branża cementowa – główna siła napędowa – rozpościera się na 14 państw afrykańskich. W jej skład wchodzi jeden z największych zakładów przemysłowych na świecie, na odległym obszarze pofałdowanej nigeryjskiej sawanny, bogatej w wapień, ale zanim Dangote zjawił się tam, miejsce to pozbawione było energii elektrycznej i dróg.
Podobnie jak pionierzy afrykańskiej telefonii komórkowej, Dangote postawił na przemysł w miejscach, w których niewielu przemysłowców odważyłoby się inwestować - wygląda na to, że zrobił to w idealnym momencie. Już na początku nowego tysiąclecia duże telekomy, takie jak Celtel Mo Ibrahim i południowoafrykański MTN obaliły mit, że kontynent jest zbyt biedny i niestabilny, aby wart był inwestowania. Czyniąc to, przetarli szlaki dla innych sektorów usług, żeby odnieść korzyści z afrykańskiego delikatnego wyłaniania się ze stagnacji i wewnętrznych konfliktów.
Dangote mógł być w pozycji nawet bardziej znaczącego katalizatora - poprzez udowodnienie, że produkcja, wymagająca dużego wkładu siły roboczej może również rozwijać się na najbiedniejszym kontynencie świata, jeśli tylko koszty transportu spadną, dostawy energii ulegną poprawie i rynek pogłębi się. Nigeryjczycy mają opinię gromadzenia swoich pieniędzy za granicą własnego państwa: Dangote zobowiązał się inwestować we własnym kraju i miał nadzieję, że poprzez własne czyny przekona innych inwestorów, żeby poszli w jego ślady.
Podczas gdy politycy na całym kontynencie zastanawiają się nad piętnastoma ostatnimi latami przyspieszonego wzrostu, ale stosunkowo znikomemu polepszeniu stanu bezrobocia, interesy Dangote'a dostarczają jednej odpowiedzi na powszechny niepokój dzisiejszych czasów: Jak powstrzymać potencjalnie gwałtowną frustrację i stworzyć możliwości dla 70 procent ludności afrykańskiej, która jest poniżej 30. roku życia.
W zeszłym miesiącu konsorcjum lokalnych i międzynarodowych banków przyznało wsparcie finansowe w postaci kredytu dla jego największego projektu jak dotąd – wartej 9 miliardów dolarów inwestycji w rafinerię ropy naftowej, kompleks petrochemiczny, w tym nawozów sztucznych na nigeryjskim wybrzeżu Atlantyku. Wydaje się, że jest to odpowiedni moment, aby spytać, co kieruje tym tajemniczym i wbrew pozorom skromnym potentatem. Co sprawiło, że jest w tym miejscu, czy pewnego dnia zrówna się z takimi osobistościami jak Bill Gates, Warren Buffett i Carlos Slim, żeby zbić fortunę w świecie na południe od Sahary.
Dangote ma prywatne odrzutowce na różne okazje - do afrykańskiego buszu i na międzynarodowe pasy startowe. Ale daleko mu do bycia aroganckim i ślepym na innych potentatem. Jego nienaganne maniery widoczne są w sposobie, w jaki przeprasza osoby towarzyszące za każdym razem, kiedy odbiera telefon. Nie jest to cecha charakteru, wspólna dla wielu wielkich i mniejszych osobistości z jego kraju.
Jego życie osobiste pozostaje tajemnicą. Ma trzy córki, był żonaty dwa razy i jest znany jako jedna z nigeryjskich najlepszych partii, a jednocześnie jeden z najbardziej zajętych mężczyzn.
Wynajęta siedziba firmy położona jest przy moście Falomo w starej kolonialnej części Lagos, mieszając się z miszmaszem komercyjnych budynków, hoteli i mieszkań, które wystrzeliły w górę na wykarczowanym bagnie. Na niższych piętrach, przewody wiszą w dół z załamanych paneli sufitowych. Wielka mapa Afryki na ścianie przypominająca taką, na jakiej dziewiętnastowieczni kolonizatorzy kiedyś przybijali flagi, kiedy zdobywali nowe posiadłości. Inna ściana pokryta jest zdjęciem wielkości billboardu, przedstawiającym cementownię w środkowej Nigerii, która popchnęła go w kierunku czołówki najbogatszych ludzi na świecie.
„Najbardziej niebezpieczną rzeczą jest bycie otoczonym ludźmi, którzy mówią ci to, co chcesz usłyszeć," powiedział kiedyś Dangote.
Pradziadek Dangote'a ze strony matki, Alhassan Dantata, był jednym z najbogatszych kupców w Zachodniej Afryce. Kupiował orzechy koli w Ghanie, a eksportował orzeszki ziemne z Nigerii. Działo się to zanim ropa została odkryta, kiedy kraj był jednym z wiodących na świecie producentów orzeszków ziemnych.
Przepojony wczesnym instynktem do handlu, młody Aliko poczuł po raz pierwszy smak handlu podczas niechlubnej cementowej afery pod koniec lat siedemdziesiątych. Nigeria skupiła się na podwyższeniu dochodów z ropy i zbudowaniu nowej, uprzemysłowionej gospodarki. Cement był zamawiany w takich ilościach, że statki załadowane po brzegi, zatapiały się, kiedy oczekiwały na zaokrętowanie, dręczone przez atlantyckie fale lub były zatapiane celowo, gdy opłaty postojowe przekraczały wartość ładunku.
Dobrze sytuowany wujek, zajmujący się cementem był winny mu pieniądze. Kiedy podróżował z Kano do Lagos, żeby je odebrać, wujek zamiast zapłaty wręczył mu zezwolenie importowe . W tym czasie takie dokumenty były bardziej pożądanym zabezpieczeniem niż pieniądze. Aliko sprzedał je z 60 procentowym zyskiem bez dotykania nawet odrobiny gipsu.
Sukces Dangote'a ma wiele korzeni, ale wynika na pewno ze zdolności wykorzystywania systemu dla własnych korzyści - Nigeryjczycy nazywają tę cechę - AGIP, czyli z angielskiego: „any government in power"(działaj niezależnie od ludzi u władzy). Przypomnę tylko, że w ciągu ostatnich 50 lat miejsce miały 3 zamachy stanu. Czwarty był w 1998, jeśli do rachunku dodamy to, co Nigeryjczycy nazwali „zamachem z nieba", kiedy nagła śmierć podczas aktu seksualnego przedostatniego i najbardziej okrutnego wojskowego władcy państwa, Sani Abachana, utorowała drogę do powrotu do cywilnych rządów.
Każdy biznesmen miał nadzieje, że jego firma będzie dobrze prosperować w czasach, wymagających zarówno dostępu do władzy, jak i odpowiednich sposobów negocjowania z biurokratycznymi wąskimi gardłami, które używane były przez osoby na odpowiednich stanowiskach, szukających profitów. „Musisz być handlowcem, którego zainteresowanie, skierowane jest ku towarom codziennego użytku," powiedział wówczas Dangote. „Na cokolwiek pozwolenie otrzymasz, importuj to. A jeśli nie otrzymasz pozwolenia, inni ludzie je mają, i my sfinansujemy je w określonych proporcjach."
Inne wczesne doświadczenia pokazały możliwości. Żyła złota, jaką był cement nie była trwała i Nigeria skończyła beznadziejnie zadłużona, kiedy cena ropy na świecie spadła. Upadek obnażył mieszankę kiepskiego centralnego planowania i korupcji, która zaćmiła w mniejszym lub większym stopniu obietnicę Afryki jako największego i najbardziej dynamicznie rozwijającego się rynku. Wtedy Dangote zdecydował się na cukier i mąkę.
Obecny multimiliarder był swego czasu przepełniony głębokim strachem. Obawiał się roztrwonienia majątku. Był świadkiem upadku swojego wuja, o którym krążyły legendy że podczas gry w karty w Londynie potrafił wysłać do Nigerii prywatny odrzutowiec by przysłać mu suyę (nigeryjski mięsny przysmak).
Ambicje Aliko Dangote'a stają się coraz większe. Kilka lat temu mówił często o swoim własnym imperium; teraz myśli bardziej strategicznie, o państwie. Nigeria będzie miała ponad 200 milionów ludzi do 2020 roku, dlatego Dangote sadzi trzcinę cukrową i ryż oraz buduje fabryki na terenie tysięcy hektarów północnej Nigerii, uważanej za przeżywającą trudności i gospodarczo chylącej się ku upadkowi. Wierzy, że stworzy 750 tysięcy miejsc pracy. Nie skończy również z cementem. Jego cementownia Obajana jest na najlepszej drodze stania się największym zakładem przemysłowym na świecie.
Tymczasem szacuje się, że planowana na 9 miliardów dolarów rafineria ropy naftowej oraz zakład petrochemiczny, w tym nawozów sztucznych będą przynosiły 24 miliardy dolarów dochodu rocznie. Państwo zaoszczędzi równowartość na wymianie zagranicznej, a Dangote popchnie swój własny majątek bliżej takich jak Gates i Slim. W planach na kolejne pięć lat ma inwestycje warte 16 mliardów dolarów.
Stare powiedzenie jednego z nigeryjskich plemień, Yoruba, mówi: „Kiedy liczne rzeczy pracują na ciebie, jesteś znakomity. Jeśli działają przeciwko tobie, jesteś głupcem.” Dla Aliko wiele spraw ułożyło się dobrze. Jego firmy mogą stanowić 10 procent nigeryjskiego produktu krajowego netto, proporcjonalnie więcej niż J.D. Rockefellera w Stanach Zjednoczonych w okresie rozkwitu we wczesnych latach dwudziestego wieku.