Eksperyment przedstawiony w filmie Dennisa Gansela zaczyna być częścią naszego życia. W Europie, w Polsce do głosu zaczynają dochodzić znane już z historii demony szowinizmu i ksenofobii. Atmosfera, która zapanowała po ostatnich wyborach jest w praktyce zielonym światłem dla organizacji o profilu ONR.
Rozwiązanie Rady ds. walki z rasizmem i ksenofobią niezależnie od skuteczności działania tej instytucji, jest wyraźnym sygnałem wysłanym przez obecny rząd, że tego typu problemów nie widzą i co najgorsze, ich polityka cicho popiera wypychanie z życia publicznego wszelkich inicjatyw propagujących tolerancję i szacunek do innych kultur, religii.
Oferta prostych recept na życie kierowana szczególnie do młodych Polek i Polaków zaczyna spotykać się z coraz większym zainteresowaniem. Gdy na ulicach widzę ludzi przypominających z moich czasów marginalną subkulturę skinheadów, prezentujących swoją narodowość w postaci orłów, flag to niestety ten komunikat nie brzmi: "Jestem Polakiem i jednocześnie Europejczykiem". Problemem jest zupełne pomieszanie i wykluczanie zdrowego oraz nowoczesnego patriotyzmu, na rzecz radykalizmu i nienawiści do innych mylnie interpretowanych jako przejaw miłości do ojczyzny.
Gdy na meczu widzę transparent "KOD, Nowoczesna, GW, Lis, Olejnik i inne ladacznice – dla Was nie będzie gwizdów, będą szubienice", to zamiast cieszyć się ze zwycięstwa mojej drużyny, zastanawiam się, jak daleko to może jeszcze pójść. Nie wiem jakimi słowami opisać tych ludzi, z pewnością nie będą nikogo wieszał i myślał w takich kategoriach, ale wiem, że jakaś grupa umiejętnie steruje umysłami większej społeczności. Komunikaty ze stadionów trafiają do szerszego grona odbiorców oglądających mecze piłkarskie, ktoś legitymizuje takie postawy i w efekcie dla części społeczeństwa staje się to normalne. Niestety nie ma tutaj wiedzy, obiektywnej oceny faktów historycznych i niestety to robienie polityki w miejscu, gdzie nie powinno jej być.
Spotykam się z opiniami osób, często wykształconych, które w rozmowach prywatnych potępiają nasilające się przejawy wrogości i nietolerancji, ale nie widzą jednocześnie potrzeby reagowania na takie przypadki. Uważają to za przejaw histerii i nawiązywanie do przeszłości, na przykład lat 30. w tym kontekście jest w ich zdaniem nadużyciem. Otóż, każdy, kto zna i rozumie procesy historyczne, wie, że bierność społeczeństwa jest bodźcem do działania dla ugrupowań skrajnych i populistycznych. Zdaję sobie sprawę, że statystyczny Polak ma wiele innych problemów, bardziej prozaicznych i one często nie pozwalają angażować się w inne sprawy, takie jak, Konstytucja, wolne media itd. Jednak zawłaszczanie naszej wolności zaczyna się od tematów pozornie niedotyczących codziennej egzystencji, a kończy się na zabieraniu podstawowych praw i wolności, podnoszeniu podatków w ramach rekompensaty za inne nieodpowiedzialne decyzje i kontrolowaniu naszego życia, tak, aby obywatel nie czynił problemów autorytarnej władzy.
Marsz 7 Maja pokazał w pięknej formie, że konsolidacja normalności prezentowanej w różnych barwach jest możliwa i wciąż w Polsce możemy stworzyć klimat debaty na argumenty i uratować Polskę od mrocznego scenariusza, gdzie wartości takie jak, wolność przestają mieć znaczenie. Musimy wszyscy wyrazić zdecydowany sprzeciw przejawom chorego nacjonalizmu i przede wszystkim zatrzymać demontaż demokracji.