Racjonalnie myślący kibic był w stanie przewidzieć zwycięstwo Bawarczyków. Obraz nie kłamał, a wiara w przełamanie Katalończyków była irracjonalna. Może rozmiar upokorzenia i przewaga Bayernu była szokiem nawet dla kibiców Gwiazdy Południa. Wczoraj byliśmy świadkami narodzin kolejnego potentata, który ma ambicje zdominować futbol europejski na kolejne lata, tak, jak zrobiła to wcześniej Barcelona.
Może dla samej Barcelony potrzebny był zimny prysznic w postaci dotkliwej przegranej? Minimalna porażka może nie skłonić do autorefleksji. Ostatni raz w LM Blaugrana została uraczona czterema bramkami przez Dynamo Kijów w sezonie 1997/98. Powtarzam, nie potrzeba rewolucji w zespole, który przestał dominować, ale szósty raz z rzędu gra w półfinale tych elitarnych rozgrywek.
Zdecydowanie potrzebna jest zmiana personalna, do Katalonii muszą trafić nowi gracze o zróżnicowanym profilu. Trzeba na nowo zdefiniować "demontaż" przeciwnika na jego połowie. Pewnie należy pomyśleć o napastniku i obrońcy z warunkami fizycznymi. Pierwszy gol pokazał niemoc Alvesa w pojedynku z Dante. Młody Bartra za kilka lat pewnie będzie drugim Pique, ale teraz jest za młody na Heroda. Natomiast w polu karnym brakuje mi Ibry jako gracza, nie jako człowieka, bo mentalnie ten indywidualista nie pasował do Barcelony. Generalnie należy wprowadzić do zespołu trochę nowej jakości i ponownie poukładać grę modyfikując wciąż bajeczny styl kataloński.
Co do samego trenera, to osobiście uważam, że Tito powinien pracować dalej z drużyną, bo jest wybitnym fachowcem. Potrzebuje czasu na analizę przyczyn regresu i wyżej wspomnianego nowego materiału. Oczywiście pod warunkiem, że cały sztab wyciągnie bolesne wnioski i nie użyje argumentów typu - " W pierwszej połowie jeszcze walczyliśmy, ale po przerwie zabrakło nam sił i świeżości, aby walczyć na tak wysokim poziomie".
Kilka słów o zespole starego wyjadacza Juppa. Wygrali nie tylko w sensie sportowym, wyszli na plac mentalnie przygotowani na pojedynek z Wielką Barceloną. Potraktowali ten półfinał jako etap w drodze na szczyt, a nie mecz w którym należy zagrać z respektem. W 70 min. gryźli trawę i chcieli więcej. To jest źródło dominacji Bayernu sezonie 2012/13.