Po wczorajszym zwycięstwie nad Dolcanem Ząbki Piast Gliwice powrócił na fotel lider zaplecza Ekstraklasy, czyli tam, gdzie każdy rozsądny widział ich przed rozpoczęciem rewanżowej serii gier. Do najwspanialszych lat gliwickiej piłki wciąż jednak dzielą podopiecznych Marcina Brosza eony…
REKLAMA
Piłkarze Piasta, najlepiej punktujący w roku 2012 spośród wszystkich w 1.Lidze, znajdują się w swoistym psychologicznym trójkącie bermudzkim: presja, lęk i strach, mam wrażenie, że to bardziej dominuje nad nimi niż takie, czy inne przygotowanie fizyczne. Scenariusz zaczyna być przewidywalny, bo niemal w każdym spotkaniu drugie połowy przygnębiają opóźnieniem i koniec końców zamiast przekonywującej wygranej zaczyna bywać histerycznie. Być może Piast potrzebuje kilku, nie wiem, dwóch-trzech, wygranych większą różnicą bramek? Być może dobrze zrobi im czekający wyjazd do Łęcznej, gdzie odetchną od presji własnego stadionu?
W każdym razie są na tym upragnionym miejscu dającym awans i pomimo tych wszystkich problemów zdają się być zdecydowanym faworytem w tym truchcie do bram raju. Gdzie im tam jednak do spektakularnej drużyny gliwickiej z lat trzydziestych…
Gdy patrzę wstecz nie mam wątpliwości, że najciekawsza drużyna w Gliwicach została zastopowana w rozwoju przez wybuch II Wojny Światowej. Niemal dokładnie 74 lata temu zespół Vorwärts Rasensport Gleiwitz kończył zmagania w Grupie C finałów Mistrzostw Niemiec. Nie poszło im najlepiej, ostatnie spotkanie z Fortuna w Düsseldorfie służyło jedynie zbieraniu niezbędnego doświadczenia, bo na awans nie było już szans. Obiecująca drużyna znad Kłodnicy musiała cierpliwie doskonalić swe umiejętności, by już za rok napędzić strachu najlepszym. Trzeba było wykorzystać każdą okazję do mierzenia sił z najlepszymi. Nic przeto dziwnego, że wracając z Düsseldorfu (1:3) Gliwiczanie zahaczyli o Dortmund i niejako przy okazji złupili miejscowym skórę. „Nie często mamy okazję gościć w Dortmundzie tak świetną i skuteczną drużynę”, cmokano nazajutrz w jednej z lokalnych gazet. Takie pochwały znaczyły wiele, naprawdę wiele; w końcu obecny klub naszych Trzech Muszkieterów zajął wtedy najwyższe miejsce w westfalskiej Gaulidze, czyli… drugie*.
Ale, co tam August Lenz i spółka. Supersnajper BVB wprawdzie ustrzelił dublecik, ale tym samy odpowiedział znakomity Reinhard Schaletzki, po jednej bramce dołożyli Wilschek, Plener oraz Fischer i 25 maja 1938 roku VR Gleiwitz zwyciężył ostatecznie na Rote Erde** w obecności 4000 widzów 5:3. Rozegranie dwóch dobrych meczów w ciągu trzech dni nie stanowiło o dziwo problemu, panowie piłkarze.
Podobne komplementy prawiła kilka tygodni później również prasa polska. Było to dość niespotykane, szczególnie w przypadku dziennika „Polska Zachodnia” i oczywiście determinował to wynik. Amatorski KS zwyciężył gości z Gliwic 4:2, dlatego można było uczciwie klaskać w dłonie i cmokać z zachwytu nad efektowną grą ataku Vorwärts Rasensport. W sierpniu dojdzie do rewanżu, tym razem w Gleiwitz. Tylko niebywałe interwencje młodziutkiego, niespełna dwudziestoletniego Romana Mrugały w bramce uchronię AKS przed dwucyfrówką (5:9, pięć bramek Ernsta Plenera), tym razem w „PZ" ograniczono się do krótkiej notki...
W sezonie 1938/39 Vorwärts Rasensport Gleiwitz najczęściej występował w składzie:
Mettke – Koppa, Kubus – Wydra, Josefus, Richter – Plener, Schaletzki, Hollmann, Fischer, Cyranek.
Mettke – Koppa, Kubus – Wydra, Josefus, Richter – Plener, Schaletzki, Hollmann, Fischer, Cyranek.
Ponadto ważną częścią drużyny stanowili Lachmann, Wolff, Michalski oraz wspomniany Wilschek, a przed nowym sezonem dołączył jeszcze znakomity Hubert Renk ze Sportfreunde Klausberg (Mikulczyce). Aż siedmiu z nich (a wliczając Renka, ośmiu) stanowiło o sile reprezentacji Schlesien (Śląska), która pokonując Bayern (Bawarię) w marcu 1939 roku sięgnęła po Reichsbundpokal, czyli Mistrzostwo Regionów Rzeszy Niemieckiej. Mniej więcej w tym samym czasie VR Gleiwitz przegrał rywalizację w Grupie 4 ze słynnym Wunderteamem Otto Faista dosłownie na samym finiszu, ulegając w Gelsenkirchen w decydującym starciu.
Kubus, Plener i Schaletzki, cała trójka zadebiutowała w reprezentacji Niemiec. Największe oczekiwania były względem ostatniego z nich – Schaletzki znalazł się w kadrze Herbergera na Igrzyska Olimpijskie w Helsinkach, niestety, na nich już nie zagrał…
Dziwne to dzieje, ale Gliwice, jako jedyne miasto z tych znaczących piłkarsko na mapie przedwojennego, niemieckiego Górnego Śląska nie doczekało się pierwszoligowej drużyny. Zabrze, Bytom, nawet Racibórz, każde z tych miast miało swojego przedstawiciela na najwyższym szczeblu rozgrywek, chyba nie trzeba przy okazji przypominać, że ze znaczącymi sukcesami. Gliwice doczekały się dopiero w roku 2008…
* W Gauligae Westfalen walczono latami tylko o drugie miejsce. Pierwsze zarezerwowane było dla FC Schalke produkującego mistrzostwo za mistrzostwem. Akurat w omawianym sezonie wyjątkowo to się nie powiodło i drużyna Kuzorry oraz Szepana sensacyjnie uległa w dodatkowym meczu i dramatycznych okolicznościach ekipie z Hannoveru.
** Stadion Rote Erde sąsiaduje z Signal Iduna Park (dawny Westalenstadion) wybudowanym na Mistrzostwa Świata w 1974 roku.
