
Miasto, które powstało do celów specjalnych w zachodniej Syberii jest już do odnalezienia na mapie, nadal jednak nie wita z otwartymi ramionami przyjezdnych. Funkcjonuje w cieniu (nieczynnego) reaktora jądrowego i ani myśli demontować otaczający je drut kolczasty.
REKLAMA
Ilekroć dowiaduję się o czymś nowym, o istnieniu czego nie miałam pojęcia (a w moim przekonaniu mieć je powinnam), zadaję sobie pytanie: ale jak to? Dlaczego nigdy wcześniej nie wpadła mi w ręce żadna publikacja na ten temat, jak to możliwe, że nie usłyszałam o tym w żadnym programie informacyjnym? Jako że człowiek uczy się nieustannie, a świat jest tak złożony, że wszystkiego (nawet z danej dziedziny) wiedzieć się nie da, takie pytania będę sobie zadawała z pewnością często. Padły one na przykład wczoraj, gdy przeczytałam o rosyjskim mieście Siewiersk, położonym w obwodzie tomskim.
Inna sprawa, że o Siewiersku naprawdę można nie mieć okazji usłyszeć, zaryzykuję nawet stwierdzenie, że miejskie władze poczytują sobie za sukces, że jego istnienie nadal owiane jest tajemnicą.
Siewiersk jest miastem zamkniętym i to w znaczeniu dosłownym – otoczone jest potrójnym drutem kolczastym, a żeby do niego wjechać, należy w jednym z sześciu punktów kontrolnych okazać stosowne zezwolenie. Siewiersk funkcjonuje normalnie – zamieszkany jest przez blisko 115 tysięcy mieszkańców, którzy na co dzień chodzą do pracy, korzystają z internetu, wysyłają dzieci do szkoły, mają do dyspozycji kina i sklepy. Ich życie różni się jednak od życia mieszkańców innych okolicznych miast (okolicznych to może niestosowne słowo, jeśli weźmiemy pod uwagę odległości między miastami na Syberii) i niektóre różnice są na korzyść, inne – zdecydowanie na niekorzyść. Do tych drugich zaliczymy brak możliwości zaproszenia gości "ot tak", bo jak napisałam, każdy wjeżdżający do miasta nierezydent okazać na tę okoliczność zezwolenie. Taka izolacja ma także jasne strony: w mieście jest bardzo niski poziom przestępczości, mieszkańcy czują się bezpiecznie i dlatego wielu z nich jest przeciwnikami otwarcia Siewierska (tak wynika z rozmów, jakie przeprowadził autor artykułu w "Nowej Europie Wschodniej", który zainspirował mnie do pochylenia się nad tematem). Mieszkańcy mogą też cieszyć się luksusami, o których tylko pomarzyć mogą mieszkańcy chociażby Tomska – przez całą dobę mają do dyspozycji ciepłą i zimną wodę, ogrzewanie włączone jest przez blisko 9 miesięcy w roku.
Bez względu na opinie mieszkańców w tym temacie, planów otwarcia Siewierska póki co nie ma.
Miasto zostało zbudowane pod koniec lat 40. XX wieku przez więźniów gułagu. Siewiersk to największa w Rosji Zamknięta Struktura Administracyjno - Terytorialna, czyli ZATO. Tym mianem określa się miasta lub osiedla, w których istnieją ograniczenia w kwestii przemieszczania się. W czasach Związku Radzieckiego każde ZATO posługiwało się kryptonimem (przez lata w dokumentach miasto funkcjonowało jako Tomsk-7), mało tego – zakonspirowane były nawet nazwy uli i numery budynków. W 1992 r. prezydent Borys Jelcyn wyraził zgodę na ujawnienie ZATO na mapach – wcześniej kartografowie nie mogli umieszczać go na żadnej mapie! Miasta zamknięte powstawały z uwagi na cale militarne lub w związku z istnieniem tam zakładów zajmujących się energią jądrową. Ten drugi cel przyświecał zamknięciu Siewierska. Znajdowała się tam elektrownia atomowa wchodząca w skład Syberyjskiego Kombinatu Chemicznego. Podobno w licznych zakładach na terenie miasta produkowano części głowic jądrowych i wzbogacano uran. Trudno to zweryfikować, w ogóle o przeszłości miasta (jak by nie było, bardzo krótkiej, zaledwie kilkudziesięcioletniej) wiadomo bardzo niewiele. W czasach Związku Radzieckiego mieszkańcy, a więc także pracownicy zakładów nie dość, że nie mogli swobodnie opuszczać granic miasta, to jeszcze musieli zachować z tajemnicy wszystko, czego dowiedzieli się o przemyśle w Tomsk-7. Niewykluczone nawet, że ci mieszkańcy niewielkiego przecież Siewierska, którzy nie pracowali w elektrowni, nie wiedzieli, co dzieje się w jej murach.
Miasta zamknięte, takie jak Siewiersk właśnie, mogły liczyć na specjalną pomoc z Moskwy – różnego rodzaju dopłaty, dofinansowania. Moskwa dbała o wysoki poziom życia mieszkańców wobec czego mogli liczyć nie tylko na ciepłą wodę (albo wodę w ogóle, co na Syberii nie jest przecież takie oczywiste) i ogrzewanie, ale i regularne dostawy do sklepów. W Sierwiersku nie ma szkół wyższych, więc młodzi ludzie opuszczają miasto, by kontynuować naukę gdzieś indziej – i często nie wracają. Siewierski luksus to już bowiem tylko wspomnienie.
Choć do Siewierska łatwo nie wjedziemy, możemy poczytać o nim na oficjalnej stronie miasta – niech to stanowi dowód na to, że miasto choć zamknięte, to już nie jest tajne. Podobno w Siewiersku znajduje się największy na świecie pomnik W. Lenina – nie znalazłam zdjęcia na stronie http://www.seversknet.ru/, może ktoś będzie bystrzejszy ode mnie?
Świat usłyszał o Siewiersku chyba dopiero w 1993 r., gdy w zakładach doszło do wybuchu zbiornika reaktora wytwarzającego pluton – była to jedna z największych katastrof jądrowych w historii świata. Nad miastem uniosła się chmura radioaktywnego gazu. Oficjalne informacje mówią o tym, że reaktory atomowe w elektrowni już nie działają, ale i co do tego można pozostać sceptycznym. Podobno nad miastem nieustannie unosi się różowa poświata...
