Ostatni wpis poświęciłam Bankowi Watykańskiemu; pozostanę w obszarze religii, ale dużo bardziej odległym i egzotycznym. Oto kumari – inkarnacja bogini.
Z kultem kumari spotkamy się w Nepalu, a przede wszystkim w Dolinie Katmandu, lecz także w niektórych regonach Indii. Choć każde miasto ma swoją kumari, to najważniejsza jest Kumari Katmandu, która mieszka w Kumari Ghar – pałacu w centrum stolicy.
Zgodnie z tradycją Durga, bogini zniszczenia i ofiary krwi, zamieszkuje ciało małej dziewczynki z klanu złotników. Kumari ma chronić Nepal od zła, gwarantować pokój i dobrobyt.
Aby pełnić tę odpowiedzialną funkcję, dziewczynka musi spełnić wiele warunków i zostać poddana trudnym testom. Po pierwsze, musi pochodzić z plemienia Newarów, po drugie, musi być młoda, ale przy tym odważna i rezolutna. Obecna Kumari Katmandu, Matina Shakya, przyjęła na siebie wynikające z tego tytułu obowiązki w wieku zaledwie 3 lat.
Wysocy kapłani wybierają kilka kandydatek, które spełniają kilka specyficznych wymogów, m.in. mają "szyję jak muszla" i "oczy jak krowa" (!). Wiadomo, że bogini jest nieustraszona, więc, aby sprawdzić odporność dziewczynek na nietypowe warunki, umieszcza się je w ciemnym pokoju w towarzystwie głów zabitych zwierząt (kozłów i bawołów) i próbuje przestraszyć hałasem. Jeśli próba przejdzie pomyślnie, dziewczynka poddawana jest już mniej stresującemu zadaniu – musi wskazać, które z przedstawionych jej rzeczy należały do poprzedniej kumari.
Dziewczynka, która wykaże się największą odwagą i bystrością, przez kilka kolejnych lat zamieszkiwać będzie wraz z rodziną w pałacu. Komnaty opuszcza wyłącznie, aby uczestniczyć w ważnych wydarzeniach religijnych. Nie będzie kumari do końca swego życia – zostanie zastąpiona przez inną dziewczynkę, jeśli dozna poważnego skaleczenia i straci dużo krwi, a najpóźniej z chwilą, gdy po raz pierwszy dostanie okres.
Kumari w zaciszu swego pałacu ubiera się prawie wyłącznie na czerwono. Jej kontakt z rodziną jest ograniczony, choć mieszkają pod jednym dachem. Rodzice mogą kontaktować się z nią jak każdy inny petent – a więc w sposób oficjalny, bez zbędnych czułości.
Kumari ma do dyspozycji sztab ludzi, którzy nie tylko pomagają jej na każdym kroku (wszak bogini nie powinna martwić się problemami dnia codziennego), ale też instruują, w jaki sposób powinna zachować się w oficjalnych sytuacjach.
Kumari może bawić się z innymi dziećmi – odpowiednio dobranymi spośród jej kasty. Wiele zabaw jest niedozwolonych z prostego powodu – kumari nie powinna dotykać ziemi. Jest przenoszona w czymś, co przypomina lektykę; samodzielnie będzie mogła chodzić, gdy przestanie być inkarnacją bogini. Jej nogi, podobnie jak całe ciało, są święte. Przychodzący po łaskę pielgrzymi będą dotykali jej ciała mając nadzieję, że moc kumari uzdrowi ich i wypędzi demony.
Informacja o każdym kolejnym możliwym pojawieniu się kumari w oknie pałacu elektryzuje ludzi. Tłumnie stawiają się pod oknami i godzinami oczekują jej pojawienia się. Pokutuje wiara, że nawet przelotne spojrzenie, którym dziewczynka obdarzy osobę w tłumie, przyniesie tak obdarowanemu szczęście i zdrowie.
Kumari jest odwiedzana nie tylko przez cierpiących Nepalczyków, ale i przez oficjeli państwowych. Przyjmuje ich w milczeniu, oni zaś przedstawiają swoje problemy i wątpliwości (niekiedy wagi państwowej) i dotykają jej ciała, wierząc, że w ten sposób spłynie na nich mądrość, jaką nosi w sobie kumari. Choć dziewczynka nie mówi nic albo odzywa się półsłówkami, język jej ciała podobno może rpzekazać więcej, niż słowa, więc dokłądna analiza gestów daje odpowiedź na najbardziej nurtujące pytania, jakie mógł ze sobą przynieść odwiedzający. Przykładowo, jeśli w czasie wizyty kumari będzie się trzęsła, odwiedzający może oczekiwać się, że w niedalekiej przyszłości trafi do więzienia. Gorzej, jeśli kumari pociera oczy – jest to zapowiedź jego rychłej śmierci. Posągowa postawa kumariu gwarantuje, że prośby składającego zostaną spełnione.
Przez wieki kumari nie otrzymywały wykształcenia, wszak są nieomylne. Ostatnie lata przyniosły jednak przełom w tej kwestii. Niektóre kumari, np. Kumari Bhaktapur, uczęszczają do zwykłych szkół publicznych, gdzie ich życie nie różni się od życia innych uczennic. Kumari Katmandu również pobiera edukację, lecz może liczyć na lekcje z prywatnymi nauczycielami.
Przesąd utrzymuje, że mężczyzna, który poślubi kumari, umrze przed upływem sześciu miesięcy. Wizja rychłego zgonu najwyraźniej przestałą być dla mężczyzn straszna, gdyż większość kumari wychodzi za mąż po zakończeniu swej posługi, przy czym stają się mężatkami w wieku późniejszym, niż wynosi nepalska średnia.
W 2008 r. miał premierę film dokumentalny "Living Goddness" ("Być boginią"), który przedstawił życie trzech kumari. Kumari Bhaktapur zaszczyciła publiczność festiwalu Silver Spring w USA swoją obecnością z okazji jego premiery, co niestety było powodem jej problemów po powrocie do Nepalu, gdyż wyjazd miał zbrukać jej czystość. Ostatecznie nie została pozbawiona funkcji, gdyż poddała się "zabiegowi oczyszczającemu".