Sam wychowuje bliźniaczki, już prawie ośmioletnie: Małgosię i Madzię. Na chwilę obecną nie wyobrażam sobie świata bez moich dzieci. Zawodowo się spełniłem. Przez 15 lat prowadziłem agencję modelek, osiągnąłem sukces włącznie z okładką amerykańskiego wydania magazynu "Vogue". Swego czasu byłem jurorem w programie telewizyjnym Supermodelki w TVP1. Można śmiało powiedzieć, że liznąłem świata. Kilka lat temu los sprawił, że stanąłem przed największym wyzwaniem swojego życia – ojcostwem.
Dlaczego MaTata? W związku z tym, że sam wychowuje swoje córki, nie mam wyjścia, musze być dla nich trochę tata i trochę mamą. Mama + Tata = MaTata.
Od samego początku wszyscy, ale to bez wyjątku, włącznie z moją mamą, zadawali mi pytanie, jak ty sobie dasz/dajesz radę? Nie jesteś zmęczony? Jak ty to robisz, że masz nieustająco uśmiech na twarzy?
Sekret jest bardzo prosty, po prostu kocham być tatą. Wszystko jest kwestią dobrej organizacji, a organizacja to mój konik. Jak dziewczynki były bardzo małe, to zawsze byłem dwa kroki przed. Przykładowo o godzinie 17.00 codziennie jadły podwieczorek, a ja podczas gdy się posilały, przygotowywałem sobie wszystko do kąpieli, która choćby nie wiem co, musiała odbyć się codziennie bez wyjątków o godzinie 19.00. Owszem, zdarzają się pomyłki. Pewnego wieczoru przez pomyłkę umyłem włosy dwa razy Małgosi, a Madzia poszła spać z brudną głową, jednak jestem perfekcjonistą i podchodzę do życia zadaniowo. Nie lubię kończyć dnia, gdy wszystkie narzucone sobie zadania nie są wykonane.
Zdarzają się oczywiście sytuacje nieprzewidziane. Nigdy nie zapomnę jak dziewczyny w wieku 2 lat dostały od dziadka hulajnogi. Na pierwszym spacerze w Parku Skaryszewskim jedna pojechała w prawo, druga śmignęła w lewo, a ja nie wiedziałem gdzie mam lecieć. Zawsze przywiązywałem i przywiązuję bardzo dużą wagę do punktualności i rutyny. Dzieci lubią rutynę, czują się wtedy bezpiecznie.
Obecnie dziewczynki poszły do 1. klasy szkoły podstawowej. Trzy dni w tygodniu lekcje zaczynają się o godzinie ósmej rano. Musimy wyjść z domu najpóźniej 7:40. Wstaję codziennie o godzinie 6:00, mam piętnaście minut dla siebie, na kawkę, dobudzenie. Następne 15 minut na poranna toaletę i o w pół do siódmej budzę towarzystwo, podaję owsiankę, toaleta, ubieranie… no właśnie, ubieranie. Czynność ta przy dwóch młodych damach potrafi naprawdę stać się bardzo skomplikowana. Mimo wszystko nie spóźniamy się, a dodatkowo musimy wyjść z psem, nakarmić ptaki i papugę: Halinę.
Nie wiem, jak to robię, ale naprawdę nie jestem zmęczony, po prostu o tym nie myślę. Jest zadanie do wykonania więc zakasam rękawy i je wykonuję. Co więcej, wypracowałem sobie metodę zainteresowania dzieci tym co robię. Zadaniami domowymi. Nawet prasowanie stało się przyjemne. Gosia trzyma pieczę nad rzeczami do prasowania i podaje mi po kolei ubrania, ja je prasuję, a Madzia układa wyprasowane, taka trochę taśmowa robota. Podczas takich prostych domowych czynności jest u nas dużo śmiechu, a praca idzie szybciej i przyjemniej.
Niemalże codziennie mam styczność ze zmęczonymi, wręcz padniętymi matkami, które jeszcze o godzinie 16.00 nie zdążyły wyjść z piżamy mając jedno dziecko. Szczerze mówiąc, ja nie wiem jak one to robią. Planowanie i trzymanie się planu to jest moja metoda. Mam żelazną zasadę, wieczór jest dla mnie. Codziennie o godzinie 21.00, kiedy to dziewczyny idą spać, ja nie robię NIC. To jest czas dla mnie, na odpoczynek. Bogu dzięki za Netflix!
Bycie ojcem mnie uzupełnia i czuje się spełniony. Nie uważam, abym był jakimś szczególnym bohaterem, po prostu odnalazłem radość w zwykłych codziennych czynnościach, a życie traktuje trochę pół żartem, pół serio. Bycie ojcem to trochę dla mnie bycie dzieckiem na nowo. Odsyłam do naszego kanału na YouTube: Matata Samodzielny Ojciec. W tym odcinku zobaczycie jak wygląda u nas zwykły poranek .