
Napisałem ten felieton jeszcze przed „erą koronawirusa”. Nie zdążyłem go jeszcze oddać do redakcji i zacząłem się zastanawiać, czy nadal w obecnej sytuacji jest aktualny. Uważam, że absolutnie tak, po małym tuningu. Od jakiegoś czasu narasta we mnie złość gdy widzę rodziców dających swoim dzieciom telefony. Celowo użyłem słów nie dawajmy, a nie zabierajmy, bo trudniej jest coś odbierać niż odmawiać.
REKLAMA
Postęp i rozwój techniki doprowadził do tego, że nie potrafimy już ze sobą rozmawiać tylko posługujemy się komunikatami. Naszła mnie myśl, że przymusowa kwarantanna jest okazją do powrotu do korzeni i należy ją wykorzystać na budowanie więzi z najbliższymi a może w niektórych przypadkach do nauczenia się ich tak na prawdę od nowa. Organizowanie dzieciom czasu po przez oddanie im telefonu do dyspozycji jest najgorszym co rodzice mogą zrobić.
Jest to o tyle przerażające, że mamy odnotowane przypadki niepohamowanej agresji, a co więcej samobójstw popełnianych przez dzieci w związku z ograniczeniem im dostępu do telefonu. Organizuję wycieczki dla dzieci i młodzieży podczas których zgłębiają tajniki magicznego świata fotografii. Kilkakrotnie spotkałem się ze stanowczym oporem uczniów odmawiających zostawienia telefonu w plecaku argumentując, że jest to dla nich bardzo ważne i nie mogą bez telefonu wziąć udziału w zajęciach. Co najgorsze, nauczyciele potwierdzają mi, że doszło do tego, że podczas przerw miedzy lekcjami, dzieci nie rozmawiają ze sobą tylko siedząc w małych grupkach zapatrzone są w swoje telefony.
Jedna z warszawskich szkół w ramach doświadczenia, zakazała całkowicie używania telefonów na terenie szkoły i o dziwo, dzieci zaczęły ze sobą rozmawiać! Do czego to doszło! Niestety są to fakty, mamy problem i to bardzo duży. Co robić? W wielu przypadkach kolokwialnie mówiąc jest już pozamiatane, najzwyczajniej jest już za późno. Któregoś dnia wybrałem się do supermarketu i zauważyłem parę z wózkiem, w środku brzdąc maksymalnie pół roczny i co ma zawieszone na wózku? Telefon w specjalnie do tego dostosowanym etui. Zgroza, przerażające ale prawdziwe
Rodzice Zamiast odkrywać przed nim świat, w zarodku niszczą wszelkie instynkty poznawcze. Potem się mówi, że dzieci obecnie mają trudności adaptacyjne. Nie mają szansy przystosowania się do życia społecznego, gdyż już na wstępie są zbombardowane ogromną ilością bodźców, niekoniecznie potrzebnych. Za moich czasów telefon służył do dzwonienia i mieliśmy czas na wszystko, a czasy były trudniejsze.
Nie jesteśmy bezsilni. Na samym początku ograniczyć należy do zera kontakt małych dzieci z telefonem, ja swoim dziewczynom tłumaczę, że telefon to narzędzie pracy taty i proszę go zostawić. Owszem, pozwalam obejrzeć zdjęcia lub nagrać jakiś filmik i oczywiście zadzwonić do koleżanek ale to wszystko i tylko wyłącznie w celu wykonania tej danej czynności. Jasny, prosty komunikat i nie ma dyskusji. Zaraz ktoś zada pytanie, ciekawe jak to zrobić w sytuacji kiedy przymusowo zostaliśmy zamknięci w domach ? Uważam, że jako rodzice mamy misję do spełnienia i jak Królowa Elżbieta musimy nasz komfort odłożyć na dalszy plan i służyć słusznej sprawie jaką w tym przypadku jest wychowywanie własnych dzieci. Sam zakaz nie wystarczy, dzieciom trzeba zaproponować ciekawe zajęcia, takie, które spowodują brak chęci sięgnięcia po telefon.
Przykładowo, podczas podróży nad morze w samochodzie liczyliśmy bociany i samochody z kołem zapasowym na tylnej klapie. Co jakiś czas się zatrzymywałem, bo coś nas po drodze zaciekawiło, a to stogi siana czy wypasające się krowy. Zainicjowałem ciekawość poznawania piękna natury od wyścigów ślimaków organizowanego przez moje dziewczyny, po robienie zielników z czym wiąże się zbieranie kwiatów, liści, przygotowywanie do suszenia, a po kilku miesiącach wklejanie i opisywanie w zielnikach.
W czasach pandemii mamy więcej czasu i wystarczy włączyć swoją kreatywność, przypomnieć sobie z dzieciństwa jakie fajne rzeczy robiliśmy z papieru, plasteliny. Zamiast gier komputerowych mamy całą gamę gier planszowych które rozbudzają wyobraźnię. Dzieci są jak gąbka, jeśli zaczarujemy i pokażemy ile radości płynie z gry Monopoly to same nigdy nie sięgną po telefon bo będą miały inne wzorce.
Mój sposób na każdy dzień to przede wszystkim stworzenie codziennie rano całego planu dnia, dzieci czują się bezpieczniej i spokojniej gdy wiedzą co będą robić. Poza zajęciami szkolnymi i obiadem, musi się znaleźć jakiś punkt programu dnia w którym razem będziemy tworzyć jakieś „ dzieło” wymagające zaangażowania wszystkich, przykładowo ogłaszam, że po obiedzie 30 minut czas wolny a następnie postaramy się nauczyć szkicowania róży od podstaw a następnego dnia będziemy opanowywać techniki cieniowania, po to, aby w weekend narysować piękną dopracowaną różę i w postaci własnoręcznie wykonanej kartki wysłać ją dziadkom. Gwarantuję , że tego typu projekty budzą ekscytację i zaangażowanie a co najważniejsze kreatywność u naszych dzieci. Cenny czas i nie spędzony z telefonem w ręku.
Oczywiście, żyjemy w takich czasach , że nie da się wyeliminować całkowicie z naszego życia telefonów ale można nauczyć dzieci mądrego sposobu z ich korzystania. Wymaga to pracy ale decydując się na posiadanie dzieci z góry zakładamy, że będziemy im poświęcać dużo czasu a nie idąc na łatwiznę dla świętego spokoju w każdej wolnej chwili oddawać im w małe rączki, ciekawe świata, wątpliwej jakości świat w pigułce jakim jest obecnie telefon komórkowy.
