Kampanie społeczne to taki typ działań reklamowych, w których z założenia można trochę więcej. Mają zmienić zachowania ludzi lub zwrócić uwagę na pewien problem – czasem w dość dosłowny, brutalny, szokujący sposób. Koncerny i duże marki rzadko decydują się na krew w reklamie, brutalne zachowania czy pokazywanie śmierci – w kampaniach społecznych, cel uświęca środki i tam często takie motywy się pojawiają. Czasem kampanie społeczne wykorzystują teasery lub działania w których dopiero po jakimś czasie odbiorca orientuje się o co tak naprawdę chodziło nadawcy.
Zanim przejdę do sedna tekstu, chcę wyraźnie podkreślić, że nie znam historii Katarzyny Figury, nie wiem nic i nie mam żadnych podstaw aby podejrzewać, że dramat który przeżywa na oczach kamer jest wyreżyserowany czy nieprawdziwy. Ot jako skrzywiony bloger obserwujący wiele kampanii reklamowych chciałem zastanowić się z Czytelnikami NaTemat, nad tym, czy mogłaby być u nas zrealizowana kampania społeczna według takiego schematu:
Cel
Zwrócić uwagę społeczeństwa na przemoc domową. Nie zdarza się ona przecież tylko w patologicznych, przeżartych alkoholem czy przestępstwami rodzinach, ale występuje również u tzw. normalnych rodzin („to dobry chłopak był i mało pił”). Było już wiele kampanii społecznych na ten temat, w tym słynna, oceniana po latach jako porażka „bo zupa była za słona”. Przynosiły różny skutek – faktem jest, że o problemie trzeba cały czas mówić. Najważniejsze jest to, żeby przekonać kobiety do odwagi w mówieniu o swoich problemach, próby wyjścia z toksycznego związku, nawet jeśli miałoby to widoczny wpływ na ich karierę zawodową. Być może (cały czas płynę z tekstem, nie jestem przecież znawcą tej problematyki) obok obawy przed tym, że „co powiedzą sąsiedzi”, „brudy należy prać we własnym domu” jest jeszcze duża obawa, o status zawodowy i przekonanie, że kobietom sukcesu nie wypada mieć, przyziemnych, charakterystycznych dla tłuszczy, problemów.
Działania
Zaprosić to udziału w tej uświadamiającej kampanii kobietę sukcesu, która jednocześnie będzie potrafiła „uciągnąć” rolę – płakać na wizji, przerwać wywiad, grać tak aby wszyscy uwierzyli. Naturalne rozwiązanie: znana, utytułowana aktorka, kojarzona do tej pory z sukcesami i fantastycznymi rolami, która udźwignie ciężar zadania.
Ryzyko
To chyba największy problem w tego typu kampanii. Nie da się mówić o problemie przemocy w rodzinie bez wskazywania winnych. O ile aktor Bartłomiej Topa biorąc udział w kampanii społecznej na rzecz dzieci autystycznych brał wszystko „na siebie” o tyle tutaj problem jest bardziej złożony. Joaquin Phoenix w filmie „Jestem, jaki jestem” również sam staczał się w dół, dokumentując ten proces. Aby temat przemocy w rodzinie i skomplikowanych relacji rodzinnych był wiarygodnie ukazany musi więc być zaangażowana rodzina. Niestety rodzina nie ma doświadczenia aktorskiego, funkcjonuje więc w mediach po prostu jako „zły mąż” i „biedne dziecko” bez wypowiedzi i występów w telewizji.
Media oczywiście kupują szokujące wyznania kobiety sukcesu – są wywiady, okładki w magazynach kobiecych, teksty na portalach plotkarskich, cała Polska mówi o problemie przemocy w rodzinie i sposobach jak z tego wyjść. Aktorka, poszkodowana kobieta dzieli się swoimi przeżyciami, mając w sobie misję pomocy innym kobietom i namawiając do mówienia o problemie, zgłaszania tego problemu, szukania rozwiązań (np. niebieska karta).
Zły mąż jest oczywiście przez media linczowany, ale nie jest dostępny na mediów, nie wypowiada się, jego rola jest niema – odcięty od dziennikarzy popija drinki gdzieś w jakimś hotelu i uspokaja dalszą rodzinę.
Kiedy okazuje się, że cała akcja była po prostu prowokacją, media jeszcze głośniej mówią o całej sprawie, poświęcając łamy gazet i czas antenowy w kolejnych programach śniadaniowych już nie tylko „poszkodowanej” kobiecie ale już całej rodzinie, która wspólnie opowiada jak to było ciężko grać taką rolę i jak ważne jest mówienie o tym. Akcja osiąga sukces, wszyscy o tym mówią, chwaląc jednocześnie wspaniałą grę doświadczonej aktorki, wybaczając manipulacje (nawet media wybaczają) bo to przecież kampania społeczna i ważny cel, a przecież cel uświęca środki.
Jak myślicie? Czy w naszym kraju dałoby się przeprowadzić, według podobnego schematu (dość uproszczonego w tym wpisie) taką kampanię społeczną i odniosłaby ona zamierzony skutek? Albo przynajmniej wielki szum w mediach? A jeśli tak, do dochodzimy to bardzo niepokojących pytań o stale przesuwającą się granicę wiarygodności mediów.
W celu zwiększenia „atrakcyjności” mecze na żywo podczas EURO 2012 były okraszone nagranymi wcześniej ujęciami – widz był pewien, że ogląda ujęcia na żywo (płaczący kibic, niemiecki trener wybijający piłkę chłopcu). Aby sprzedać produkt (w tym wypadku kampanie społeczną) jej twórcy muszą uciekać się do jawnego kłamstwa i uruchamiać ogromną machinę manipulacji – grają tymi samymi znaczonymi kartami do media, oszukując i widzów i dziennikarzy. Owszem, w szczytnym celu, ale skoro ten pomysł wypali przy kampanii w „szczytnym celu” to pewnie dla dobra obywateli w ten sposób „sprzeda” się odbiorcom inne pomysły – od traktatu ACTA do nowego opakowania margaryny. Czy to już jedyne sposoby aby zwrócić naszą uwagę?
Zapraszam do dyskusji i jeszcze raz pozwolę sobie przypomnieć, nie mam zamiaru w jakikolwiek sposób kpić czy podważać problemów rodzinnych pani Katarzyny Figury – nie znam faktów, mogę jedynie snuć domysły. Cała sytuacja i przypadki Bartłomieja Topy i Joaquina Phoenixa po prostu skłoniły mnie do takich przemyśleń. Z drugiej strony, czyż właśnie teraz Katarzyna Figura nie prowadzi kampanii społecznej i to jest motywem dla którego pojawia się w mediach?