Michał Syska. Publicysta. Dyrektor Ośrodka Myśli Społecznej im. F. Lassalle'a.
Łyżwiarstwo szybkie to jedna z dyscyplin, w których upatrujemy medalowych szans polskich zawodniczek i zawodników na rozpoczynających się właśnie zimowych igrzyskach olimpijskich w Soczi. W przeszłośći również z nadzieją patrzyliśmy na rodzimych panczenistów.
Na początku lat 90. ubiegłego wieku, a więc na długo przed "erą Małysza" i "erą Kowalczyk", medalową nadzieją biało - czerwonych był bowiem Jaromir Radke. Zawodnik z Tomaszowa Mazowieckiego, w związku z bryndzą w innych zimowych dyscyplinach, musiał wziąć na swoje barki oczekiwania polskich kibiców. A były wielkie i chyba trochę na wyrost, zważywszy na warunki do uprawiania łyżwiarstwa szybkiego w naszym kraju (do dziś nie mamy krytego toru lodowego, który jest warunkiem koniecznym do profesjonalnego treningu). Na igrzyskach w Lillehammer Radke zajął 7. (dystans 5000 m) i 5. (10000 m) miejsce, co i tak było najlepszym wynikiem wśród całej polskiej ekipy.
Rozczarowaniu wynikiem łyżwiarza (i wcześniejszemu dmuchaniu balonika oczekiwań) poświęcił jeden ze swoich wierszy jeden z najwybitniejszych polskich poetów - Tadeusz Różewicz. W "Balladzie o naszych sprawozdawcach sportowych" (z tomu "Zawsze fragment. Recykling") poeta uzyskuje efekt odzwierciedlenia w wierszu procesów psychologicznych, zachodzących w umyśle sprawozdawcy sportowego, gdy zawodnik, w którym pokładano wielkie nadzieje, nie spełnia oczekiwań. Różewicz, sięgając po „lirykę maski", akcentuje swoją odmienną wobec rozemocjonowanych kibiców postawę, zaś jego Ballada jest wyrazem krytycznego stosunku do powierzchownej kultury masowej. [ Marta Rząca-Jaczewska, "Przegląd Filozoficzno-Literacki", nr 3, 2009].
W utworze, który ma charakter niemal fonetycznego zapisu relacji telewizyjnej lub radiowej, widzimy doskonale zmianę nastawienia otoczenia wobec sportowca, który nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Na starcie Radke jest Jarkiem i komentator obsypuje go obficie rozmaitym komplementami. W trakcie biegu, wraz ze spadaniem na dalsze pozycje, sprawozdawca coraz bardziej dystansuje się od zawodnika. Na mecie jest już tylko Jaromirem, a temperatura uczuć ze strony dziennikarza jest lodowata.
Zbigniew Bródka, nasza aktualna nadzieja medalowa w panczenach, ma chyba trochę łatwiej, bowiem presja społecznych oczekiwań spoczywa chyba w większym stopniu na skoczkach oraz Justynie Kowalczyk. Ponadto rodzime media chyba nie przesadzają na szczęście z podbijaniem bębenka. Życzę mu jednak, by niezależnie od wyniku, pozostał Zbyszkiem. I medalu też mu oczywiście życzę!