Rabanu narobili jak do tej pory dziennikarze i kibice warszawscy. Środowisko stolicy zorientowało się, że wielu lat bogatej historii nie warto przekreślać jedną transakcją biznesową. Ocknęli się po czterech latach, można by powiedzieć: lepiej późno, niż wcale. Zgłoście do najniższej ligi Polonię Warszawa, odbudujcie ją, wróćcie do ekstraklasy, a wszyscy będą was szanować i wam będzie jakoś zdecydowanie lepiej na sercu, bez świadomości, że wasz klub to Dyskopolo Warszawa. Jazgotu natomiast stanowczo za mało słychać na Śląsku. Nie mówię, że w ogóle, ale już na nasilające się plotki o likwidacji GieKSy powinni wszyscy jednak nieco ostrzej zareagować.

REKLAMA
Ja wiem, że Katowice, stolica dużego i ważnego przecież dla polskiej (i nie tylko) piłki regionu dawno ekstraklasy na żywo nie widziały. Bukowa chce czuć, prawdziwą ekstraklasę, a nie tylko widzieć ją w telewizji. I ja ją w pełni rozumiem. GieKSy nie ma w elicie stanowczo zbyt długo. Ale przecież odbudowanie się od IV ligi trochę czasu musi zająć. Jeśli katowiczanie, mimo deklaracji w stylu „ekstraklasa albo śmierć“, nie są w stanie wywalczyć awansu na boisku, to należy powiedzieć „trudno“ i starać się dalej. Niepowodzenia nie trwają wiecznie. Do ekstraklasy awansował nawet Piast Gliwice, po 30 sezonach dobijania się do niej. Awansował Greuther Fuerth do Bundesligi, choć wydawało się, że nie zrobi tego nigdy. Wtarabaniło się nawet Podbeskidzie Bielsko-Biała. Każdy w końcu może awansować. I GieKSa jest bliżej niż dalej. Ma problemy, z finansami nie jest dobrze, grajków ma słabych, trenera na ich poziomie. Ale to jest I liga! Brakuje jednego dobrego sezonu, spokojnego poukładania wszystkich spraw i Katowice osiągną, czego chciały, bez powoływania nowego klubu. Pokusę pójścia na skróty, rozumiałbym, choć nie akceptował, gdyby GKS grał na poziomie Jedności Wieprz i marzył o elicie. Wielopoziomowa wspinaczka jest żmudna i trudna, skrót rzeczywiście ułatwia życie. Tymczasem fuzja w czasach I-ligowych, kiedy biegnie się już do mety, jaką jest ekstraklasa, to popełnienie samobójstwa na ostatniej prostej.
Niech nikt nie będzie za chytry. Niech nie myśli, że Katowice łatwo przeskoczą konieczność wygrywania walki o awans. Oj nie, GKS przestanie wtedy istnieć. Nawet jeśli na Bukowej będzie przez jakiś czas ekstraklasa (bo przecież nie wiecznie, nic nie trwa wiecznie. I Legia kiedyś spadnie), to ktoś potem wpadnie na to, żeby tę ekstraklasę zabrać. Przyniósł ją z Warszawy do Katowic, to może zabrać z Katowic do Skierniewic, a potem jeszcze do Przemyśla. Tak jak Wojciechowski przyniósł z Grodziska Wielkopolskiego, a zaniósł przez Warszawę do Katowic.
Kibice katowiczan na razie nie protestują. Mówią, że czekają na konkrety, bo na razie słuchaja tylko medialnych plotek. Tyle, że jak będą konkrety, to już będzie za późno. Odpór planom zabicia GieKSy trzeba dać teraz. Trzeba powiedzieć władzom klubu, że „Ekstraklasa albo śmierć“ to było tylko takie chwytliwe hasło, nic poważnego, nie należy sobie brać do serca. Panowie za bardzo w to uwierzyli, strach przed śmiercią podsuwa ostateczne rozwiązania, instynkt przetrwania własnego jest silniejszy niż wszystkie inne.
Może GieKSa nie była mistrzem, może jest od niej kilkanaście bardziej utytułowanych klubów w Polsce, ale to przeciwko niej grał Christoph Dugarry, późniejszy mistrz świata i Europy, gdy prawdopodobnie jedyny raz w życiu usłyszał słowa: „Nie fanzol, chopie, ino grej!“. Nawet jeśli nie byłoby innych argumentów za ratowaniem GieKSy, chciałbym ją ratować choćby dla tej urokliwej odzywki Mariana Janoszki. Śląskie środowiska, śląscy kibice, pokojowo, ale jazgoczcie, bo za chwilę największym klubem stolicy województwa będzie Rozwój Kopalni Węgla Kamiennego Wujek Katowice. Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby nie oznaczało to likwidacji GKS-u Katowice, najważniejszej polskiej GieKSy...
A jeśli do kogoś nie trafiają powyższe argumenty, to niech jeszcze spróbuje wyciągnąć wnioski z tej wyliczanki: Sokół Pniewy => Sokół Tychy, Polonia Bytom+Szombierki Bytom = Polonia/Szombierki Bytom, Olimpia Poznań => Lechia/Olimpia Gdańsk, Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski => Polonia Warszawa, Ceramika Opoczno+KSZO Ostrowiec Świętokrzyski => Stasiak Ceramika Opoczno, Kujawiak Włocławek => Zawisza Bydgoszcz (2).
To wybrane przykłady fuzji z ostatnich lat. Wszystkie, mimo dużych oczekiwań, zakończyły sie obustronnym fiaskiem. Szczególnie znamienna jest ta ostatnia transakcja. Kibice IV-ligowego wówczas Zawiszy zrobili odpowiedni harmider, rozprowadzili po całej Polsce akcję Zawisza jest jeden, IV-ligowy. „Nie!“ dla złodziei z Hydrobudowy. Z konieczności powstały dwa kluby o nazwie „Zawisza Bydgoszcz“. Tyle, że ten przeniesiony z Włocławka szybko wypłynął w aferze korupcyjnej, a następnie przestał istnieć. Prawdziwy Zawisza odbudował się i w maju o maly włos nie awansował do ekstraklasy. Gdyby wtedy nie zablokowano w Bydgoszczy transakcji, pewnie grałby w okolicach bydgoskiej okręgówki. Sportowo fuzja opłaciła się tylko Lechowi Poznań z Amiką Wronki. Ale kiedy po wielu latach dalej słyszę „Sprzedali się za lodówkę“, zastanawiam się, czy poznańscy kibice nie woleliby poczekać trochę dłużej na lepsze czasy, ale mieć za to czyste sumienie?