Pilch nie wiedział, że Tottenham jest taką Cracovią. Ja nie mogę się nadziwić, że Hull – jeszcze city – jest takim Podbeskidziem. Zawsze uznawałem to za sympatyczne podobieństwo. Teraz wystawia ono ząbki i gryzie.
Chcesz zbić argument o podobieństwie, zrobisz to bez trudu. Hull to miasto jedno z ponoć najbrzydszych w Anglii, choć każdy fan budynków z cegieł – ja nim jestem – będzie tam zachwycony. Bielsko-Biała – wiadomo, „Mały Wiedeń”. Podbeskidzie jest młode, Hull City AFC jest stare. Ale istniejące Hull i nieistniejące Podbeskidzie tak samo nic nie znaczyły przez cały XX wiek. Oczywiście, Hull ma więcej kibiców, ale też nie są oni uznawani za najgroźniejszych chuliganów w Anglii. Taki sympatyczny klubik bez wielkich mocarstwowych ambicji i perspektyw.
Ale nikt mi nie powie, że nie ma analogii w ich choćby najnowszych losach. Hull, wchodzące ni z gruchy ni z pietruchy do Premier League, bijące faworytów, walczące o puchary, by zaliczyć fatalną wiosnę i omal nie spaść z ligi. Zamień Hull na Podbeskidzie i Premier League na „ekstraklasa” i dostaniesz pierwszy sezon bielszczan w ekstraklasie. Hull, osłabiające się latem, zwalniające trenera, który osiągnął największy sukces, spadające z hukiem z ligi? Podbeskidzie osłabiające się latem, zwalniające trenera, który osiągnął największy sukces, spada... cudem nie spadające z ligi, choć zanosiło się na spadanie z hukiem? Nikt zresztą nie może przesądzić, że Podbeskidzie nie przeżyje drugiego sezonu Hull w Premier League, w swoim trzecim sezonie w ekstraklasie.
Zaczynam powoli uczyć się prawidłowości dziejowych i przewidywać. Hull wybudowało stadion – Podbeskidzie buduje. Hull awansowało – Podbeskidzie trochę później, ale też. Hull spadło – Podbeskidzie? Nie da się tego wykluczyć. Hull było na skraju bankructwa po spadku? Podbeskidziu też się to może zdarzyć. Hull wróciło – to i bielszczanie pewnie nie zginą w czeluściach.
Ale teraz już przegięli z podobieństwami.
Czerwiec. Podbeskidzie w dramatycznych okolicznościach utrzymuje się w ekstraklasie. Dzień później, gdy można uderzać do sponsorów, próbować spieniężyć sukces, prezes Wojciech Borecki ogłasza pomysł likwidacji klubu, poprzez jego połączenie z największym rywalem i zmianę nazwy. Borecki, nie byle kto. Nikt by się tego po nim nie spodziewał. Nieomal klubowa legenda, wiele zrobił jako trener, wiele robi jako prezes. I on z czymś takim wyjeżdża? Rozumiałby jeszcze człowiek, gdyby to był jakiś obcy biznesmen, ale Borecki? Argumenty ma chore. Coś o likwidowaniu chuligaństwa i łączeniu potencjałów. Publika protestuje, temat upada, czas jest stracony. Dziś kibice zarzucają, że zamiast szukać napastnika, myślał o fuzjach.
Sierpień. Hull w dramatycznych okolicznościach powróciło do ekstraklasy, by nagle – tuż przed startem sezonu – ogłosić, że zamierza zmienić nazwę na „bardziej chwytliwą”. Ma się klub nazywać na wzór amerykański, mając przydomek w nazwie. „Hull Tigers”. „City” jest zbyt popularne, ma je w nazwie wiele drużyn. Tigers jest takie oryginalne. „Stoke Potters”, „Red Devils Manchester”, „Manchester Citizens”. Na pomysł wpada Assem Allam. Egipcjanin, właściciel klubu. Ale nie taki właściciel jak ci, którzy przyjeżdżają z Azji, kupują zabawkę i zmieniają jej barwy (Cardiff City). Nie, to właściciel urodzony w Hull. Egipcjanin, ale swój. Ten, który dwa lata wcześniej przejął klub w przeddzień bankructwa, zostając lokalnym bohaterem. Kibice zarzucają, że zamiast szukać pomocnika, myślał o zmianach nazwy.
My, Polacy mamy doświadczenie w blokowaniu takich „Hydrozagadek”. Anglicy może niekoniecznie. Ale ci z Hull się buntują, piszą petycje, zapowiadają bojkot klubowych gadżetów „Hull Tigers”. Właściciel mówi, że biznesowo lepiej będzie się nazywać po nowemu.
Ja myślę, że biznesowo lepiej będzie zrobić mocarne Hull City, które będzie władać światem. Tak, myślę, że to będzie bardzo biznesowo dobre i bardziej wpłynie na rozsławienie Hull na świecie niż zmiana członu „City na Tigers”.
Pocieszenie jest takie, że w Bielsku-Białej udało się bzdurny pomysł zablokować. A przecież oba kluby są naczyniami połączonymi, tylko wiedzą o tym dopiero trzy osoby. Ja, Phil i Dave. Bo im o tym powiedziałem. Przyznali rację.