Widok na Batumi, najbardziej nowoczesny czarnomorski kurort na wybrzeżu Gruzji.
Widok na Batumi, najbardziej nowoczesny czarnomorski kurort na wybrzeżu Gruzji. www.fromwarsawwithlove.pl

„Herbaciane pola Batumi to mit. Nie ma już w Gruzji upraw herbaty. Skończyły się razem z komunizmem” – przekonywali nas znajomi globtroterzy. Może tak, a może i nie… W imię wspomnień z dzieciństwa, gdy mamy nuciły nam nieśmiertelny przebój „Filipinek” postanowiliśmy sprawdzić na miejscu, ile zostało w Batumi z legendy.

REKLAMA
Kutaisi. Lotnisko
Odkąd urodził się nasz syn, wszędzie – z wygody – jeździmy samochodem. O ile sami potrafimy na najdłuższą wyprawę spakować się w bagaż podręczny, to przy kilkumiesięcznym maluchu wariujemy i zabieramy ze sobą walizę niepotrzebnych rzeczy „bo może się przydadzą?”. Dlatego całkiem na poważnie rozważaliśmy wyjazd do Gruzji autem. Ale zwyciężył zdrowy rozsądek. Do samego Batumi kursują z Polski tylko czartery. Na szczęście do Gruzji regularnie latają tanie linie. Polecieliśmy więc z Warszawy liniami Wizzair do położonego mniej więcej w środku kraju Kutaisi (to właśnie tu ukryte było mityczne Złote Runo), a na lotnisku czekał na nas samochód, zamówiony wcześniej przez internet w największej miejscowej wypożyczalni Geo Rent Car. Postanowiliśmy wypożyczyć samochód, bo nasi znajomi, także podróżujący z dzieckiem, snuli przerażające opowieści o tym jak na Kaukazie traktuje się pieszych. Z dwojga złego, lepiej już być za kierownicą, niż przed maską…
Samochód sprawdził się także z tego powodu, że do większości turystycznych atrakcji trzeba dojechać kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt kilometrów z centrum miasta, górskimi drogami. Bez własnego transportu bylibyśmy uzależnieni od rozsypujących się, przepełnionych marszrutek, a w najlepszym razie od taksówek. Wsiedliśmy więc, po wyjściu z terminala lotniczego w Kutaisi, do złotej Hondy CRV i ruszyliśmy 140 km do stolicy Autonomicznej Republiki Adżarii.
logo
Samochód to był strzał w dziesiątkę. Dotarliśmy z małym dzieckiem do górskich monastyrów w sercu kraju i przepięknych zakątków Adżarii, ukrytych w Małym Kaukazie. fromwarsawwithlove.pl

Batumi. Ministerstwo Turystyki
– Herbata? Polacy zawsze o nią pytają – wzdycha dwudziestokilkuletnia przedstawicielka Ministerstwa Turystyki, gdzie rano wpadliśmy z „niezaplanowaną gospodarską wizytą”. – Podobno polska piosenkarka nagrała piosenkę o polach herbaty w Batumi i tak już to wam się kojarzy.
– To był girlsband „Filipiniki” – poprawiamy urzędniczkę. – A piosenka jest z 1964 roku.
Dziewczyna unosi brwi. I na moment pochyla się nad klawiaturą komputera.
– Zupełnie nie macie racji! – W jej głosie słychać nutę triumfu. – To nagrała Natalia. Natalia Lesz. Jest na YouTube!
logo
Argo, czyli szybki. Tak nazywała się łódź Argonautów, którzy do Kolchidy ruszyli po złote runo. I tak nazywa się szybka miejska kolejka linowa. www.fromwarsawwithlove.pl

Cóż… Z YouTubem polemizować nie ma szans. Dopytujemy więc o meritum. Gdzie są te herbaciane pola, z których słynie u nas Batumi? Wjechaliśmy dzisiaj kolejką linową na wzgórze ponad miastem i nie widzieliśmy tych słynnych upraw.
Dziewczyna rozkłada ręce. Za jej życia o żadnych herbacianych polach się nie słyszało. Zresztą ona woli kawę. Po turecku. Do granicy z bogatym sąsiadem jest stąd zaledwie 17 kilometrów. W każdym hotelu i restauracji podadzą nam tureckie specjały. A poza tym Adżaria specjalizuje się nie w herbacie, tylko w czaczy.
Teraz my unosimy brwi. W czym? W tańcu?
– Nie – dziewczyna patrzy na zegarek. – Zresztą sami się przekonacie. Jeśli się pospieszycie, to zdążycie. O dziewiętnastej na deptaku. Szukajcie wieży z zegarem.
Batumi. Wieża czaczy
Na czarnomorskim nabrzeżu wznosi się pomnik Ali i Nino – pary, którą dzieliła narodowość i religia (Ali był Azerem, muzułmaninem, a Nino to gruzińska chrześcijanka), ale połączyła ich nieszczęśliwa miłość. Pomnik, a właściwie instalacja, jest w ciągłym ruchu.
logo
Ali i Nino na nabrzeżu Batumi www.fromwarsawwithlove.pl

O zmierzchu, kiedy instalacja zostaje uruchomiona, co dziesięć minut Ali i Nino łączą się w miłosnym uścisku. Przypomina to taniec, ale to nie o tą czaczę chodzi. Nieopodal wznosi się niewysoka wieża z zegarem., To właśnie wieża czaczy. I nie chodzi tu o pląsy, tylko rzecz znacznie poważniejszą.
Bimber.
Punktualnie o 19-tej, z dwóch fontann przy wieży (a właściwie to nie z fontann, tylko z metalowych dystrybutorów) przez pięć minut płynie żółtawy płyn o mocnym zapachu destylatu z winogron. Czterdziestoprocentowy alkohol. Całkiem za darmo. Wystarczy podstawić kieliszek, szklankę, lub wiadro. Przez pięć minut z każdej „fontanny” wypłynie dziewięć litrów. W sumie osiemnaście. Kto wie, ten może w te pięć minut całkiem solidnie się ubzdryngolić. I to całkiem legalnie.
logo
Czacza to po prostu bimber. Ale dla znawców i smakoszy smakuje niczym boska ambrozja. www.fromwarsawwithlove.pl

A czacza jest zacna. Przypomina chorwacką rakiję – domową wódkę z wytłoczyn winogron. Ale choć inicjatywa miejskich rajców bardzo nam się podoba i jesteśmy jak najbardziej ZA! To jednak w kwestii herbacianych pól, nie posunęła nas do przodu.
logo
Granica gruzińsko-turecka, to jedno z najbardziej malowniczych miejsc w Adżarii. www.fromwarsawwithlove.pl

Gonio. Złote runo
Jeśli herbata była bogactwem naturalnym Adżarii, powinni to zauważyć już pierwsi „turyści”, którzy przybyli tu w czasach, gdy na świecie żyli jeszcze Prawdziwi Mężczyźni. Ekipa, która pod dowództwem Jazona, przybiła do czarnomorskiego wybrzeża ówczesnej Kolchidy była naprawdę mocna: m. in. Orfeusz, Tezeusz i siłacz Herakles. Miejsce, gdzie rozegrały się krwawe wydarzenia i narodziła się legenda, znajduje się 15 kilometrów od Batumi, w stronę Tureckiej granicy. Dziś nazywa się Gonio, a w czasach antycznych nosiło miano Apsaros.
logo
Mury antycznej twierdzy Apsaros www.fromwarsawwithlove.pl

Można zwiedzać dobrze zachowane mury rzymskiej, a potem bizantyjskiej i tureckiej fortecy. Według legendy jest tu też grób Macieja – trzynastego apostoła, wybranego na miejsce Judasza. W małym muzeum na miejscu, w którym prowadzone są prace archeologiczne, na ekspozycji można znaleźć kolekcję wykopanych tu monet – m. in. denara z podobizną polskiego króla Zygmunta III Wazy. O herbacie nikt tu jednak nie słyszał.
Może to rzeczywiście za wcześnie. Herbata pochodzi przecież z Chin. Mogła dotrzeć do Gruzji Jedwabnym Szlakiem w Średniowieczu. Szukamy dalej.
Mosty królowej Tamary
Z Gonio wjeżdżamy krętą drogą w głęboką dolinę rzeki Czoroch. Po obu stronach wznoszą się pokryte bujną roślinnością strome wzgórza Małego Kaukazu. Rwąca rzeka miejscami zamienia się w kilkunastometrowej szerokości strumień, nad którym w XII wieku przerzucono kamienne mosty.
logo
Most królowej Tamary. Jeden z dwunastu zachowanych w Adżarii. www.fromwarsawwithlove.pl

Gdy w Europie kwiat rycerstwa zwoływał się na Wyprawy Krzyżowe, Gruzją władała mądra królowa Tamara, a zakochany w niej wieszcz narodowy Szota Rustaweli, dedykował jej swojego „Pana Tadeusza” czyli ვეფხისტყაოსანი.
logo
Przydrożna gospoda w Adżarii. www.fromwarsawwithlove.pl

Zatrzymujemy się w przydrożnej gospodzie, gdzie można spróbować ulubionego wina Józefa Stalina – słodkiego czerwonego kindzmarauli.
Już dziś dalej nie pojedziemy. Ale gdy spoglądamy z nadzieją na otaczające nas przepiękne góry, dostrzegamy jedynie równe zagony winnic. Herbaty ani śladu. „Coś o herbacie jest w muzeum braci Nobel” – podpowiada nam kelner, który podaje nam adżarskie chaczapuri – lokalny przysmak.
logo
Adżarskie chaczapuri przypomina w smaku nieco pizzę. Przysmak je się palcami, odłamując spieczony brzeg i nabierając ciastem rozbełtane jajko sadzone z serem. www.fromwarsawwithlove.pl

A gdzie jest to muzeum? W Szwecji?
Starszy człowiek patrzy na nas z zatroskaniem. Pewno zastanawia się czy zaszkodziło nam słońce, czy wino. „No, muzeum braci Nobel! W Batumi”.
Batumi. Muzeum Braci Nobel
Alfred (ten od Nagrody) i Emil Noblowie, to w Batumi bohaterowie ery industrializacji. Z odległego (ale nie aż tak bardzo) Azerbejdżanu, rurociągami sprowadzali ropę naftową i tu, w stolicy Adżarii, tankowali ją na statki. Miasto rozrastało się i bogaciło dzięki ich wynalazkom i przedsiębiorczości. W pałacyku przy ulicy Leselidze 3 mieści się dziś niewielkie muzeum, w którym zgromadzono pamiątki po szwedzkich przedsiębiorcach. Jedna z sal jest poświęcona… herbacie.
Nareszcie! Okazuje się, że gdy brakowało rąk do pracy przy budowie ropociągu, bracia Nobel wpadli na szalony pomysł, by ściągnąć siłę roboczą z Państwa Środka. Chińczycy przyjechali razem ze swoją kulturą i ulubionym napitkiem – herbatą. Zaczęto ją uprawiać, najpierw na potrzeby kilku tysięcy chińskich robotników. A potem wzgórza nad Batumi zazieleniły się, a herbatę zaczęto eksportować. Władza radziecka hojnie wspierała te uprawy, a gruzińską herbatę pijano w całym Związku Radzieckim. Paradoksalnie, po upadku komunizmu, przemysł herbaciany przestał istnieć. Herbaciane pola zniknęły. Ale czy całkowicie i na zawsze?
logo
Popis delfinów w Batumi. www.fromwarsawwithlove.pl

Żeby się jakoś pocieszyć idziemy do miejskiego delfinarium. Szóstka przemiłych ssaków, przy akompaniamencie ogłuszającej muzyki daje taki pokaz akrobatyczny, że z wrażenia o herbacie zapominamy.
Batumi. Ogród botaniczny
Wjeżdżamy ostrymi serpentynami nad urwisty morski brzeg. Wysoko, ponad miastem wznosi się ogromny ogród, założony sto lat temu przez rosyjskiego botanika – Nikołaja Krasnowa. To ulubione miejsce niedzielnych spacerów mieszkańców czarnomorskiego kurortu. Błądzimy wzdłuż alej wysadzanych drzewami eukaliptusowymi i egzotycznymi okazami flory z antypodów, gdy naszą uwagę zwraca starsza kobieta, która skubie młode listki z żywopłotu i wrzuca do plastikowej torebki.
logo
Żywopłot okazuje się herbacianym „polem”. www.fromwarsawwithlove.pl

„Tak, to herbatka” – potwierdza nasze podejrzenia. Niski, intensywnie zielony żywopłot ciągnie się przez kilkaset metrów wzdłuż asfaltowej alejki. Bujnie rozrasta się i całkiem zdrowo wygląda. Pracownicy parku potwierdzają – to gruzińska herbata najwyższej jakości. Od przyszłego miesiąca zaczynają sadzić młode krzewy na kolejnych miejscach. Coraz głośniej mówi się o tym, że na herbatę jest teraz koniunktura. Herbaciane pola Batumi wkrótce się odrodzą.
logo
Prawdziwa gruzińska herbata z bliska. www.fromwarsawwithlove.pl