Reklama.
Listopad, pogoda jest ewidentnie „barowa”. A jeśli bar, to piwo, a jeżeli piwo, to Irlandia. Podążając metodą prostych skojarzeń wsiadamy do samolotu do Dublina i już po niecałej godzinie od wylądowania na Aerfort Bhaile Átha Cliath, sączymy ciemnego jak noc listopadowa Guinnessa w pubie Strand, na stacji kolejowej Connolly.