Przy wjeździe do miasta widzimy baner z napisem „The world’s best ski resort. Savour endless beauty”. Najlepsza stacja narciarska na świecie? Mamy się tu rozkoszować nieskończonym pięknem? Spoglądamy na siebie porozumiewawczo. No to sprawdźmy, ile prawdy jest w reklamowym sloganie…
Dziennikarze z zawodu. Podróżnicy z namiętności i ciekawości świata
Tekst powstał przy współpracy z austria.info
Zaczęło się od kozicy. Kitz, to właśnie górska kózka. Bühel – pagórek. Austriacy nazwę swojego górskiego kurortu wymawiają „Kicbil”, co może być nieco mylące dla zagorzałych kibiców narciarstwa alpejskiego, bo nasi komentatorzy relacjonując emocjonujące zawody na najtrudniejszej trasie biegu zjazdowego – Die Streif, powtarzają nazwę miejscowości z brzmiącym „h” w ostatniej sylabie.
Trasę liczącą 3312 metrów najlepsi pokonują w czasie niespełna dwóch minut ze średnią prędkością 107 km na godzinę. Jest najszybsza i najbardziej stroma po włoskim Pista Stevio w Bormio. Wyjeżdżamy kolejką linową, żeby spojrzeć w dół z punktu, z którego narciarze startują, na górze Hahnenkamm. Widok zapiera dech w piersiach. Nachylenie stoku dochodzi tu do 85%. To po prostu pionowa ściana! Na dodatek zaraz jest mulda, zwana pieszczotliwie „pułapką na myszy”, a za nią trasa gwałtownie skręca. Trzeba mieć mięśnie ze stali i nie lada odwagę, żeby utrzymać się na nartach i nie hamować rozpaczliwie, gdy w kilka sekund rozpędzimy się do prędkości bolidu Formuły 1.
Dotykamy śniegu. Ma konsystencję betonu. W specjalny sposób jest ubijany i utwardzany, żeby pomagał osiągać jeszcze większe prędkości. Chcemy spróbować? Może w następnym życiu. Zjeżdżamy przylegającą do Streifu malowniczą nartostradą, która podczas zawodów pełni rolę otwartej trybuny dla widzów Pucharu Świata. Niemal codziennie odbywają się tu niezwykle widowiskowe treningi, więc fotografowie ustawiają się szukając najlepszych kadrów. Na wyciągu działa darmowe WiFi, więc swoje fotki można od razu wrzucać na Facebooka.
Zjeżdżamy do centrum miasta. Po reprezentacyjnej alei Vorderstadt spaceruje eleganckie towarzystwo, zaglądając to do sklepu firmowego Louis Vuitton, to do salonu z biżuterią Swarovskiego. Barokowe kamieniczki kryją klimatyczne kawiarnie i sklepy z regionalnymi produktami, przede wszystkim legendarnymi skórzanymi spodniami Lederhosen i tyrolskimi kapelusikami. Na ulicy słychać nie tylko niemiecki, ale i angielski, rosyjski i francuski. „Najlepsze towarzystwo” zjeżdża tu co roku od połowy lat trzydziestych.
Modę na Kitzbühel zapoczątkował brytyjski król Edward VIII, który bywał tu ze swoją ukochaną, Amerykanką, panią Wallis Simpson. Na nartach jeździł tu James Lovell – dowódca legendarnego Apollo 13, aktorki Josephine Baker, Romi Schneider i Claudia Cardinale. Soraya – księżniczka Iranu, David Coulthard, Niki Lauda (kierowcy Formuły 1), wreszcie najsłynniejszy „eksportowy” Austriak – były gubernator Kalifornii Arnold Schwarzenegger. To właśnie tu są najlepsze restauracje w całym Tyrolu.
W prestiżowym rankingu szwajcarskiego przewodnika kulinarnego Gault Millau kucharze z Kitzbühel otrzymali w sumie aż 18 gwiazdek. Najwięcej jest też luksusowych hoteli i apartamentów. Ale choć zapewne wiele osób przyjeżdża tu, tak jak do Zakopanego – żeby się pokazać, to jednak nas najbardziej interesują trasy narciarskie. Alpy nie są tu tak skaliste i wysokie, jak nieco dalej na Zachód, w stronę Innsbrucka czy na Wschód obok niezbyt odległego Salzburga. Warunki narciarskie są jednak znakomite. Prawie osiemset armatek śnieżnych jest gotowe, by w razie czego naśnieżyć sto kilometrów tras. Jest w czym wybierać. A ceny?
Sześciodniowy Skipass na wszystkie wyciągi w dolinie, uprawniający ponadto do bezpłatnych dojazdów specjalnymi autokarami, to dla dorosłej osoby 233 euro (ok. 980 zł). Dla porównania, sześć dni zjeżdżania bez limitu na Kasprowym Wierchu w Zakopanem to 810 zł. Tylko że na naszej jedynej „alpejskiej” górze jest tylko jedna kolejka linowa i dwie trasy zjazdowe. A w okolicach Kitzbühel jest dziesięć kolei linowych, 26 wyciągów krzesełkowych, 13 orczyków i cztery wyciągi taśmowe w szkółkach narciarskich dla najmłodszych. Zjeżdża się po 170 kilometrach nartostrad, a amatorzy mocnych wrażeń i samotnicy mogą na nartach wędrować i zjeżdżać trzydziestoma kilometrami oznakowanych, ale nieubijanych ratrakami tras do narciarstwa turystycznego. Faktycznie, hasło „The world’s best ski resort” nie było na wyrost.