Zdaniem socjologów, przez okres utrzymywania się Putina przy władzy, w Rosji wyrosło nowe mentalnie pokolenie. Pokolenie, które nie pamięta czasów sowieckich i przez to nie zadowala się status quo. Starszymi pokoleniami manipulować znacznie łatwiej – wystarczy im przypomnieć puste półki sklepowe, liczbę przepełnionych więzień i przymusowych emigrantów. Dla młodych takie argumenty są jednak niewystarczające – stabilność to dla nich za mało.

REKLAMA
Według najnowszego sondażu Centrum Lewady, 57% Rosjan jest zdania, że kraj potrzebuje radykalnych reform. Obecne warunki życia pozytywnie ocenia jedynie 10%. Niewiele więcej, bo 19% twierdzi, że działania władz są adekwatne i wystarczające, by poprawić sytuację w kraju.
Zdaniem szefa Centrum Lewady, Lwa Gudkowa, masowe protesty, których świadkami jesteśmy już od wielu miesięcy, są efektem utraty przez Rosjan przekonania, że realnym instrumentem zmiany władzy są wybory. Spośród opozycjonistów mało kto wierzy w ich rzetelność, a nawet jeżeli liczenie głosów jest mniej nieuczciwe, niż się to publicznie podnosi, to proputinowskich głosów jest wciąż zbyt dużo, by coś zmienić.
Rezultaty sondażu Centrum Lewady potwierdzają niezależne opinie ekspertów z Centrum Badań Strategicznych. Zdaniem niektórych, „kardynalnych” zmian możemy oczekiwać jeszcze przed zakończeniem trzeciej kadencji prezydentury Putina.
Sygnalizowane przez opozycję problemy są od lat te same – skorumpowana i nieudolna władza, utrudnione dochodzenie swych praw przed sądem, (czemu nie pomogła sprawa Pussy Riot), zbyt duża liczba urzędników i wrogie nastawienie do inicjatyw obywatelskich.
Wszystko to, zdaniem ekspertów, sprzyja jeszcze intensywniejszemu nasileniu manifestacji. W wewnętrznej nomenklaturze opozycji ukuto już roboczy termin: „Nowy sezon protestów”. Przed nami gorąca, choć mroźna, zima.