Dobre, tanie książki. Czyli co? Gdzie? I za ile?

REKLAMA
Książki są drogie. To wiedzą wszyscy. Nawet ci średnio zainteresowani ich czytaniem. Mało tego, że są drogie, to robią się coraz droższe. I pewnie szybko się to nie zmieni. Ba, miewam nawet czasami taką straszliwą wizję, że to się nie zmieni nigdy. Mało tego, w tej mej okrutnej i czarnej jak smoła wizji, dochodzi nawet do tego, że książka (ale ta prawdziwa, najprawdziwsza papierowa, a nie jakiś tam „-book”) staje się prawdziwym dobrem luksusowym. Dobrem rzadkim. A rzadkie dobra luksusowe, ho ho, te dopiero są drogie. Ale nie o tym.
Ponieważ– powtórzę to po raz trzeci – książki są drogie, ludzie lubią usprawiedliwiać tym swój czy też innych, brak kontaktu z nimi. „Nie czytam bo mnie na to nie stać, książki są drogie!”, „Kogo teraz stać na czytanie jak te książki takie drogie?!”, „Czytałbym więcej, ale książki są takie drogie”. Słyszałem to nie raz. Szczerze? Mdłości dostaję słysząc takie biadolenia. Po pierwsze i najważniejsze trzeba książki chcieć czytać. Ot, tak zwyczajnie i po prostu. Kto chce czytać ten zawsze znajdzie sposób by to zrobić. Kto nie chce, nie wyściubi nigdy nawet nosa poza wyżej wymienione biadolenie.
Wiadomo, że są biblioteki (zaopatrzone lepiej lub gorzej, ale są), są (coraz częściej) możliwości wymiany, są dużo tańsze wydania kieszonkowe, są promocje, są wyprzedaże, są wreszcie miejsca z tzw. tanią książką.
Cykl, który powołuję dziś do życia będzie właśnie starał się podpowiadać zainteresowanym co, gdzie i za ile, można fajnego wyhaczyć i jednocześnie nie nadszarpnąć stanu portfela. Oczywiście fajnego w moim subiektywnym odczuciu. Stuprocentowej genialności mych wyborów zaświadczyć nie mogę, mogę jedynie obiecać, że będzie tanio.
logo
Oto moje ostatnie nabytki. Pięć książek zakupionych za łączną kwotę 23 zł. Źródła? Tania książka ul. Chmielna w Warszawie (vis-a-vis Traffic'a) oraz sklep internetowy sieci Matras. Najtańsza pozycja 2 zł, najdroższa 9.
Enrique Vila-Matas, to jeden z najoryginalniejszych pisarzy hiszpańskich. „Krótka historia literatury przenośnej”, to rzecz o tajnym literackim stowarzyszeniu, do którego mieliby rzekomo należeć m.in. García Lorca czy nasz Witold Gombrowicz. Natomiast „Bartleby i spółka”, to coś z pogranicza fikcji, eseju i biografii. Na mieście mówią, że świetne.
Nicolas Bouvier to znany, niestety zmarły już, szwajcarski pisarz i podróżnik. „Ryba-skorpion”, to jego wspomnienia z wyprawy na Cejlon. Natomiast Chilijczyk Luis Sepulveda w „Expressie Patagonia” serwuje nam kawałek autobiograficznej prozy. Obaj wydają się ciekawi i warci uwagi.
Na koniec Doris Lessing, brytyjska pisarka, noblistka z 2007 r. „Mężczyzna i dwie kobiety”, to zbiór jej wczesnych opowiadań. Zupełnie jej nie znam, a chciałem cokolwiek poznać, no i w końcu to opowiadania, a ja opowiadania łykam przecież jak szczupak blachę.