
Céline Petit spędziła rok w Azji. Nie była turystką, nie pracowała – ona po prostu tam żyła, bo tak sobie wymyśliła, a potem to zrealizowała. Fotografowała, obserwowała, pisała. Poznawała świat od innej strony. Ledwo wróciła do Warszawy (w której mieszka od 8 lat), a już zabiera nas w podróż – tym razem przy pomocy swojej fotografii.
REKLAMA
Entrain to po francusku aktywność, zapał, żywotność, pisane en train to środek transportu – jazda pociągiem.
Fotografie z cyklu ENTRAIN nie pokazują Azji, jaką znamy z widokówek i zdjęć podróżniczych. Nie rozpoznamy na nich konkretnych miejsc, nie rozpoznamy nawet kraju. Sześć fotografii, złożonych ciasno obok siebie, przywołuje na myśl obrazy migające w oknach jadącego pociągu. Z pociągu pochodzą dwa zdjęcia w prezentowanym cyklu. Podróż i pociąg zdają się mieć dla Céline Petit szczególne znaczenie. Sama autorka nazywa ten czas spędzony w podróży międzybytem – już nie tam (gdzie byłam), jeszcze nie tam (gdzie będę). Takie zawieszenie w czasie, lecz nie w przestrzeni. To wszystko sprzyja jej fotograficznym poszukiwaniom.
Céline Petit nie powiela clichés. Obserwuje, szuka głębiej, dalej. Fotografie nie krzyczą kolorem, chaosem, przeludnieniem. Przeciwnie – są wyjątkowo subtelne, wyważone w kolorze, wyludnione i zupełnie pozbawione czasu. Jeżeli gdzieś pojawia się człowiek, to jest on jedynie punktem w obrazie – nie przeszkadza, nie dominuje, dookreśla jedynie przedstawianą rzeczywistość. Mamy wrażenie przestrzeni, pustki, ciszy. To sprzyja wejściu w kontakt z sobą. Również sama podróż to nie tylko spotkania z obcymi ludźmi, ale - może przede wszystkim - okazja do spotkania i poznania samego siebie.
Fotografie Céline Petit nie opowiadają nam żadnej historii, pomiędzy zdjęciami nie istnieją żadne związki przyczynowo-skutkowe, nie ma tam również ukrytej fabuły. Fotografie te porzucają tradycyjną narrację. Zachęcają za to oglądającego, aby sam wypełnił pustkę własnym wyobrażeniem o tym, co niewidzialne.
Autorka jest wnikliwą obserwatorką świata. Zdaje się być wyczulona na drobne rzeczy, szuka piękna w naturze, lecz odnajduje je również w pospolitych sytuacjach. Świadomie użyta estetyka banału (palma, wazonik ze sztucznym kwiatem w wagonie restauracyjnym, budki telefoniczne) sprawia, że mamy poczucie bezpośredniego kontaktu ze światem takim, jaki on jest. Piękno i rozmach azjatyckich krajobrazów przeplata się ze zdjęciami, na których rzeczy zwykłe, codzienne nabierają nowej estetycznej wartości i skłaniają do refleksji na temat tego, czym jest piękno i kto je tak naprawdę definiuje.
Marek Pietroń
[kurator wystawy]
[kurator wystawy]
