Amaro a sprawa polska...
No to już teraz się porobiło. Oprócz pana Majewskiego, nawet pan Wojewódzki zabrał głos w sprawie Amaro. Pytanie tylko,czy chodzi o to mało słowiańsko brzmiące nazwisko czy o coś innego?
Wojciech Modest Amaro. Atelier Amaro to pracownia kulinarna, prowadzona przez najlepszego kucharza w Polsce Wojciecha Modesta Amaro.
Czy chodzi o to, że facet, który przesiedział w kuchni 23 lata i osiągnął sukces, mając do dyspozycji tylko dwie ręce i głowę, może spijać śmietankę z bycia sławnym bez naginania się zasadom show biznesu, bez zabiegania o medialność, bez wtapiania się w ścianki dla fotoreporterów. Tak po prostu, bo jest w czymś dobry? Otóż nie, trzeba znaleźć i udowodnić, że nawet tak na pozór normalnie wyglądający człowiek jest jednak fałszywy, podszyty miernymi pobudkami, pazerny na sławę, parcie na szkło, kasę i obecność w mediach. Że na dodatek jest w tym bezwzględny, przyjmując pseudonim artystyczny Modest Amaro, by się wywyższyć, pokazać, że jest lepszy, bardziej cool i światowy? Wtedy można go opluć, zburzyć jego wizerunek, a co za tym idzie autorytet, bo jakże wierzyć człowiekowi, który dopuścił się takiej ściemy, oszukał cały naród i umalował się na Amaro.
Otóż można zrobić wszystko, gdy nie biorąc udziału w rozgrywce medialnej, przyszywaniu nazwiska i pełzania o minutkę w telewizji, ma się jeszcze własne życie i historię. Niekoniecznie tę, którą chce się dzielić ze światem, albo która wywoła taką sensację, że arcymistrzowie publicznej rozrywki mają wreszcie pożywkę . Bo po co komu prawda? Że jeszcze 3 lata temu otwierając atelier Amaro, nazywał się Amaro. Że otrzymując Międzynarodowe nagrody od Akademii Gastronomicznej nazywał się Amaro. Że, gdy otwierał Amber Room nazywał się Amaro. Że przyjeżdżając do Polski, na zaproszenie ś.p. Jana Wejcherta w 2003 roku nazywał się Amaro! Że dwadzieścia lat temu, gdy jeździł jako jeden z miliona Polaków rowerem po Londynie do pracy w kuchni nazywał się Amaro, mimo że ani nikt o nim nie wiedział, ani o nim nie słyszał. a na dodatek skąd mógł przewiedzieć, że kiedykolwiek o nim świat usłyszy? I wtedy też zasuwając po 16h dziennie nazywał się Amaro.
Co gorsza w angielskiej stolicy miał również na imię Modest, czyli jak na przekór : skromny. Matka musiała mieć tupet 42 lata wcześniej dając takie imię, zaczerpnięte z audycji radiowej „Listy do Modesta”. Ale po co to komu wiedzieć ? Lepiej poruszyć niebo i ziemię i rodzime tuzy sceny telewizyjnej, by odkryli i napiętnowali ściemę, bo w tym kontekście ona powstała wczoraj, na potrzeby wizerunku, medialności, pięknie wyreżyserowanej historii, papki medialnej i szpanerstwa. Brawo !!!
Od dziennikarzy oczekuję chociaż odrobiny rzetelności, której jak zwykle im zabrakło – lepsza sensacja! „ Wiemy jak naprawdę nazywa się Amaro !!!” ….no właśnie …Amaro … i to jeszcze Modest.
p.s. A ,że ktoś nie ma ochoty dzielić się szczegółami swojego życia sprzed ponad 20 lat, opowiadać o byłej żonie i prywatnych sprawach, to już nie do zaakceptowania – lepiej wywołać dramat narodu, że został oszukany, wprowadzony w błąd przez…kucharza. To nie przejdzie !