Historia jak z kiepskiego filmu, ale osadzona w konwencji starych westernów. Jest jakaś historia z tragedią w tle, często również z jakąś tajemnicą. Jest publika, która obserwuje rozwój wydarzeń. Jest pokrzywdzony, któremu coś zabrano, zabito lub przynajmniej popsuto – on najczęściej występuje w roli „pokrzywdzonego bohatera”. Jeśli jest „pokrzywdzony”, to również powinien znaleźć się ten, który krzywdzi. I znajduje się. To „zły bohater”. Czasami pojawia się także postać „wybawcy”. To ten, który objaśni, dlaczego dobry jest dobry, a zły – zły. Wreszcie, jest także szeryf, który czasami zjawia się w samo południe i mówi, że robi porządek... O ile konwencje westernu są miłe, gdy się je ogląda, o tyle niezbyt sympatyczne okazują się sytuacje, gdy KTOŚ próbuje wtłoczyć KOGOŚ w tak ukształtowany scenariusz.
Kim jest KTOŚ wtłaczający KOGOŚ?
W wielu przypadkach potencjalnych obserwator tego nie dowie się. Działania wtłaczania prowadzone są w sposób niejawny, często rozłożone są w czasie, bywają realizowane nie przez samych zainteresowanych wtłoczeniem, ale wykorzystują do tego inne podmioty. Sytuacja taka powoduje, że po pewnym czasie wspomniana wcześniej publika odnosi wrażenie, że zły bohater rzeczywiście musi być zły, gdyż wciąż pojawiają się złe informacje na jego temat.
Odpowiedź na powyższe pytania wymagałaby napisania przynajmniej książki, więc w maksymalnym skrócie:
1. Na wiele rzeczy mamy wpływ. Pracując nad kształtowaniem wizerunku w sposób odpowiedzialny wyznaczamy strategię długofalową. Uwzględnia ona zarówno okresy, w których wiele rzeczy będzie szło po myśli zainteresowanych pozytywnych wizerunkiem, ale także czasy gorsze – w branży określane jako sytuacje kryzysowe – które stają się udziałem większości działających podmiotów. W takiej strategii określamy cele (idealnie jest określić cele w poszczególnych okresach – krótkich, średnich i długich), wyznaczamy grupy odbiorców, które pomogą nam zrealizować cele, zastanawiamy się nad instrumentami, które mają szansę być najskuteczniejszymi czy planujemy kanały komunikowania się. Myślimy też o sposobach ewaluacji, aby mieć świadomość punktu, w którym znajduje się podmiot – pozwala to określić, czy podążamy właściwą drogą, czy też może należy dokonać jej korekty. Możemy też określić, ile jeszcze brakuje do wyznaczonych celów.
2. Wiele rzeczy możemy zaplanować. Elementy strategii powinniśmy przełożyć na zestawy działań operacyjnych, aby konkretnie określić, co, kiedy, gdzie, po co, jak robić. Ale z drugiej strony musimy mieć świadomość, że nie działamy w próżni i nasze środowisko – zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne – może chcieć „przeszkadzać” nam w osiągnięciu wyznaczonych celów. To może być konkurencja, która również wyznaczyła sobie cele. To może być otoczenie wewnętrzne – na przykład pracownicy – którzy próbują walczyć o lepszy status dla siebie. Wreszcie, to mogą być podmioty, które mają interes w tym, aby podmiotowi budującemu wizerunek było gorzej.
3. Istnieją rzeczy, które celowo będą zaburzać kształtowanie wizerunku. Mechanizmami, które mogą przeszkadzać w tworzeniu pozytywnego wizerunku, mogą być działania realizowane na poziomie mediów. Problem w tym, że jeśli obecnie zaczniemy zastanawiać się nad systemem mediów, to okaże się, że do mediów, które kiedyś określaliśmy jako media tradycyjne (prasa, radio, telewizja), dołączyły media społecznościowe. O ile w pierwszym przypadku – mediów tradycyjnych – możemy mówić o etyce zawodowej, wymaganiach redakcyjnych i zasadach rzetelnego wykonywania profesji, o tyle w sytuacji mediów społecznościowych jest w tej kwestii gorzej. Tutaj każdy może być kreatorem treści, każdy ma możliwość modyfikowania treści, wskazywania ich jako popularnych czy też udostępniania kolejnym osobom. Też obowiązują zasady – najczęściej związane z regulaminami serwisów społecznościowych oraz przynajmniej hipotetycznie z odpowiedzialnością prawną. Można byłoby wysnuć więc wniosek, że media tradycyjne są „lepsze” i cechują się wyższą odpowiedzialnością niż media społecznościowe, ale jak jest naprawdę?
Od prawie dwóch lat przyglądam się korporacjom prawnym w kontekście działań public relations. Od około 7 miesięcy obserwuję korporację komorniczą. Tak wielu przekazów negatywnych i bazujących na stereotypowych uogólnieniach nie miałam szansy wcześniej zobaczyć. To, co zastanawia mnie za każdym razem, to bardzo niski poziom reakcji samorządu, Krajowej Rady Komorniczej (KRK). Ale to oddzielny temat, choć silnie związany z tematem pasjonującym mnie, a mianowicie zarządzaniem sytuacjami kryzysowymi, w tym również na poziomie manipulacji przekazami w mediach.
Przykład, który pojawił się kilka dni temu…
Początek sytuacji sięga czerwca ubiegłego roku. Wówczas to, 22.06.2016 r., TVN prezentuje materiał, który w sposób oczywisty ma szansę zelektryzować odbiorców już na etapie zapowiedzi:
„Komornik z Łukowa za długi mechanika zajął czekające na naprawę dwa strażackie wozy. Na pierwszy rzut oka widać, że to nie własność, której szuka, ale komornik idzie w zaparte – na pytania nie odpowiada, przed dziennikarzami ucieka i zapowiada: licytacja się odbędzie. Materiał „Faktów TVN”.” [1]
„W związku z materiałem dotyczącym zajęcia wozów strażackich, który ukazał się m.in. w TVN24 Krajowa Rada Komornicza, uznała za niezbędne zamieszczenie wyjaśnień i informacji, które znane były dziennikarzowi realizującemu materiał, a zostały całkowicie w nim pominięte*. Samorząd komorników sądowych jednocześnie informuje, że wydźwięk zamieszczonego dokumentu byłby kompletny, gdyby zawierał informacje, co do okoliczności zajęcia wozów strażackich, a w szczególności te wskazane poniżej (…)”. [3]
I tu następowało wyliczenie nieprawidłowości w realizacji materiału. Polecam lekturę całości oświadczenia KRK [3], ponieważ jego treść - która nie mogła być inna - mniej więcej wybrzmiewa jak dowcipy o radiu Erewań.
„W nawiązaniu do oświadczenia Krajowej Rady Komorniczej zamieszczonego na stronie internetowej: http://www.komornik.pl/…/1194-oswiadczenie-krk-ws-wozow-str… należy stwierdzić, że informacje tam zamieszczone są bądź nieprawdziwe i wymagają sprostowania, bądź też nie mają istotnego znaczenia z punktu widzenia okoliczności zajęcia wozów strażackich w miejscowości Biardy przez Komornika Sądowego Grzegorza Bartyś. (…)” [4] Polecam lekturę całości stanowiska Pani Senator [4].
Fanpage Komornik [5] podał info o treści:
„W dniu 06 czerwca 2016 roku Sąd Okręgowy orzekający w I instancji nakazał TVN S.A. przeproszenie Pana Komornika w głównym wydaniu Faktów za naruszenie dóbr osobistych poprzez wyemitowanie nieprawdziwych i nierzetelnych informacji na temat zajęcia wozów strażackich. Przeprosiny mają być odczytane przez prowadzącego Fakty jako pierwsza wiadomość. Poza tym muszą ukazać się także na stronie internetowej TVN24. Materiał naruszający dobra osobiste Pana Komornika musi zostać usunięty ze strony internetowej. Poza tym Sąd zasądził 70 tys. zł tytułem zadośćuczynienia.
Sąd w ustnych motywach uzasadnienia stwierdził, że dziennikarze świadomie nie podali prawdy, mimo że ją znali. Wszystko po to, by wywołać sensację. Sąd analizował zdanie po zdaniu z tego materiału i stwierdzał, że doszło do naruszenia godności i dobrego imienia Pana Komornika. Wyrok jest nieprawomocny”. [5]
Treść wyroku [6]. Polecam także cytaty z uzasadnienia sędziego Mariusza Solki w relacji „Gazety Prawnej” (GP) [7].
Sprawa wozów strażackich ma swój ciąg dalszy. Sądowy. 15 lipca 2016 o 22:10 komornik zamieścił na swoim koncie na Facebooku następujące info....
Wielkie brawa za konsekwencje w dochodzeniu swoich praw. Twierdzę, że gdyby więcej osób postępowało w ten sposób, to media powoli zmieniałyby sposób swojego działania. Siłą rzeczy przy wizji procesów sądowych, odszkodowań finansowych i innych kar, byłyby bardziej ostrożne w ferowaniu wyroków i doborze słów podczas relacjonowania.
Komornik w swojej informacji nie podał nazwiska dziennikarza, ale wydaje mi się, że warto poświęcić kilka minut na wysłuchanie efektów jego pracy. Aby było jasne - to jeden z moich ulubionych dziennikarzy, uwielbiam - a może już bardziej uwielbiałam - słuchać jego felietonów podczas jazdy samochodem, ale dziś moje polecenie nie jest promocją jego "dziennikarstwa". Warto jednak wysłuchać i poświęcić kilka minut na refleksję, w jaki sposób my - jako odbiorcy - dekodujemy wiadomości podawane przez media. Czy w jakikolwiek sposób włączamy myślenie? Staramy się zweryfikować treści? A może porównywać je z treściami z innego źródła? Czy zwyczajnie, po ludzku, nie mamy na to czasu i ochoty, co w konsekwencji oznacza, że przyjmujemy je w formie serwowanej przez media?
Link: http://www.rmf.fm/movies/show,2449,walki-komornikow-24-czerwca-2015.html
---
Można w zasadzie przyjąć, że poza osobistą satysfakcją i odszkodowaniem nie da się naprawić szkód, które wyrządził materiał dziennikarski. A propos wysokości odszkodowania nie wiem, dlaczego jest tak niskie - jeśli można byłoby doradzić, proponuję posługiwać się w tego typu sprawach tzw. ekwiwalentem reklamowym pozwalającym wyliczyć, ile trzeba byłoby zapłacić rok temu za reklamy umieszczone na powierzchni (prasa, net) i przestrzeni (radio, tv, net), którą zajmowały materiały dotyczące sprawy + pokrycie kosztów usunięcia materiałów (w przypadku internetu rzecz w 100% bardzo trudna do zrealizowania, ale skoro zmanipulowali, niech się starają).
Ten zmanipulowany przekaz - jeden z licznych dotyczący korporacji komorniczej - stanowił jedną z wielu silnych kropli, które idealnie zostały wpasowane w tworzące się bajoro. Bajoro, w którym od dłuższego czasu media topią korporację komorniczą podając czasami przykłady zmanipulowane, a czasami prawdziwe przypadki nadużyć, ale w sposób sugerujący, iż margines zachowań naruszających prawo jest normą i ogólnie przyjętą praktyką działań branży.
---
* wytłuszczenie części oświadczenia KRK pochodzi od Autorki wpisu
[1] http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/komornik-z-lukowa-zajal-dwa-wozy-strazackie,553505.html, 2016.06.09.
[2] https://www.wprost.pl/511212/mob.html, 2016.06.09.
[3] https://www.komornik.pl/?p=3881, 2016.06.09.
[4] http://www.lidiastaron.pl/index.php/home/show/stanowisko-wobec-owiadczenia-krajowej-rady-komorniczej/, 2016.06.09.
[5] https://www.facebook.com/komornicy/?fref=ts, 2016.06.08.
[6] Wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie z 6 czerwca 2016 roku, sygn. akt III C 836/15.
[7] http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/950031,sad-komornik-to-nie-pazerny-idiota-wyrok-w-glosnej-sprawie-przeciwko-tvn.html, 2016.06.08.
