Korea Północna pochwaliła się produkcją własnych komputerów - dwóch modeli edukacyjnych i jednego do biura. Złośliwi mogliby zapytać: "jaka edukacja, jakie biura?"

REKLAMA
Wydaje się, że północnokoreański reżim zaczyna doceniać konsumencki aspekt nowoczesnych technologii informatycznych (w odróżnieniu od militarnego, który doceniono tam już dawno). Mniej więcej od połowy 2010 r. funkcjonują oficjalne kanały Korei Północnej w serwisach YouTube i Twitter. Pod koniec 2010 r. weszło zaś do sprzedaży urządzenie PDA o dość ubogiej funkcjonalności, ale za to wysokiej jak na tamtejsze warunki cenie.
Kolejnym dowodem rosnącego zainteresowania władz w tej kwestii jest reportaż wyemitowany 10 marca br. w głównym wydaniu wiadomości państwowej telewizji (czytaj: tuby propagandowej dyktatury). Pokazano w nim bowiem fabrykę produkującą komputery.
Zakład dalece odbiega od typowych, zaawansowanych i zautomatyzowanych "montowni" pecetów, których mnóstwo chociażby w sąsiednich Chinach - przypomina raczej manufakturę. Wytwarzany w nim sprzęt również trudno nazwać nowoczesnym (przynajmniej na pierwszy rzut oka, dokładnych specyfikacji nie znamy).
Po co Koreańczykom komputery
Trudno oprzeć się wrażeniu, że reportaż wyemitowany w telewizji w porze największej oglądalności to propagandowy wybieg, mający umocnić koreańskie społeczeństwo w przekonaniu o sile, potencjale i zaawansowaniu technologicznym kraju.
Pogląd ten podziela Nicolas Levi, analityk ds. Korei dla Centrum Studiów Polska Azja: "Korea Północna często używa argumentów, że produkuje produkty, które są także wyprodukowane w innych krajach, aby pokazać, że oni też mogą (np. północnokoreański samochód). Oczywiście to wszystko to odbywa się, ale na małą skalę."
Komputery północnokoreańskiej produkcji można uznać za środek realizacji doktryny dżucze (samodzielność, samowystarczalność), czyli idei ekonomicznej i technologicznej niezależności od innych państw.
Problem w tym, że Korea Płn. to kraj mimo wszystko uzależniony od zagranicznej pomocy humanitarnej; w którym większość społeczeństwa żyje w biedzie, a gros wydatków budżetowych przeznaczone jest na utrzymanie ogromnej armii. Uniknięcie klęski głodu to chyba, przynajmniej na razie, ważniejszy problem niż zapewnienie dostępu do komputera obywatelom.
Ścisła kontrola
Komputer w Korei Północnej to oznaka bogactwa - mogą go posiadać tylko osoby z wyżyn społecznych. "Osobiście uważam, że do tej elity należy ok. 200 tys. osób, myślę więc, że na dzień dzisiejszy mamy w Korei Północnej około 200 tys. komputerów. Ale potencjał jest duży" - dodaje N. Levi.
"Owszem, w KRLD komputerów jest coraz więcej - podobnie jak telefonów - ale rząd może rozpowszechnić użycie tych produktów aby później je ograniczyć" - przypomina analityk. Tak było w wypadku komórek - służby bezpieczeństwa odbierają te urządzenia osobom "niepewnym".
Być może podobna sytuacja powtórzy się z komputerami - zwłaszcza gdy posiadaczom PC w jakiś sposób uda się dokupić np. drukarkę. To nie przypadek, że w Korei Płn. drukarki są praktycznie niedostępne ("elementy wywrotowe: mogłyby korzystać z nich do drukowania antyrządowych plakatów i ulotek).
Porzućmy złudzenia - reżimowi z pewnością nie zależy na walce z cyfrowym wykluczeniem mieszkańcom komunistycznej Korei. Dostęp do nowoczesnych technologii już teraz jest rygorystycznie reglamentowany. "PC made in North Korea", zwłaszcza z zainstalowanym systemem operacyjnym Czerwona Gwiazda może okazać się tylko kolejnym narzędziem indoktrynacji i kontroli.
Nicolas Levi: Wiadomo mi z wiarygodnych źródeł (instytucje naukowe z Korei Południowej), że już od lat 90-tych istnieje fabryka komputerów w Korei Północnej.
Komputery o których mowa w artykule, zostały zaprezentowane na międzynarodowej wystawie w Pjongjangu, która odbyła się wiosną 2011 r. Była to jednak typowa "pokazówka", gdzie wstęp mieli przedstawiciele stołecznych elit. Targi odbywają się w stolicy, do której mają zakaz wjazdu osoby z innych regionów, ponieważ nie należą do klasy tzw. "pewnej" (w KRLD istnieją trzy klasy, a ci "pewni" - godni zaufania Kim Dzong Ila - mieszkają w stolicy), stąd komputery są tylko dla osób, które mieszkają w Pjongjangu.
W Korei Północnej mamy za to ok. 2,5 tys. hakerów (część z nich jest specjalnie szkolona do cyberataków na instytucje Korei Południowej).
Źródło: PC World