Przed tygodniem kilkuset polskich wydawców – w tym Grupa naTemat – ruszyło wspólnie, aby sprzeciwić się nowej ustawie dotyczącej praw autorskich. Jako media powiedzieliśmy "dość" temu, że Big Techy wykorzystują naszą pracę, aby się bogacić, ale równocześnie nie chcą dzielić się zyskami. Ten problem rozumie premier Donald Tusk.
Reklama.
Reklama.
Nowelizacja ustawy o prawie autorskim to konsekwencja wdrożenia dwóch unijnych dyrektyw, ale również zmiany czasu. Obecne przepisy, które obowiązują w Polsce, mają kilkadziesiąt lat i od dawna nie odpowiadają naszej rzeczywistości.
Jednak pozwolenie m.in. na legalne i bezpłatne wykorzystywanie naszych materiałów ogromnym firmom, jest bardzo złym krokiem. Ucierpią na tym wszyscy wydawcy, ale zwłaszcza ci najmniejsi i średni.
Premier Donald Tusk usiadł przy jednym stole z wydawcami mediów
Tuż po zakończeniu strajku mediów, kiedy to na setkach portali pojawiały się czarne plansze i informacje o tym, jakich zmian domagają się dziennikarze i wydawcy, premier Donald Tusk zaprosił redaktorów naczelnych do rozmów. W środowym spotkaniu oprócz przedstawicieli mediów i premiera, udział wzięła również Małgorzata Kidawa-Błońska, a także reprezentanci ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego.
– Jestem bardzo zainteresowany tym, żeby wolność i niezależność mediów nie była tylko sloganem – podkreślił na wstępie premier Donald Tusk. W dalszej części podkreślił, że kluczowe jest ustalenie przepisów, które będą satysfakcjonowały dziennikarzy. Jednak żeby do tego doszło, konieczne jest złożenie propozycji rozwiązań.
– To jest próba uporządkowania tego, co się dzieje, bo świat się zmienił. Internet brutalnie wszedł w nasze życie z dobrymi i złymi rzeczami i musimy się w tym wszystkim odnaleźć. Zadaniem państwa jest stworzenie takiego systemu, prawa, które będzie chroniło tych, którzy wytwarzają wartości intelektualne – od artystów po dziennikarzy, wydawców, którzy nie mogą przegrywać w konkurencji z gigantami – podkreśliła Kidawa-Błońska.
– Trudno znaleźć wzór, o którym ja bym mógł dziś z pełnym przekonaniem powiedzieć, że jest optymalny i łatwo go naśladować – zaznaczył premier. Dodał, że przeanalizował systemy, które zostały wdrożone w innych krajach i nie miał pewności, czy którykolwiek z nich rozwiązuje problemy na linii wydawcy-Big Techy.
– Nie wykluczam, że będziemy musieli wypracować jako pierwsi taki wzór optymalny i rzeczywiście działający – uzupełnił.
Podczas spotkania jasno wybrzmiało, że czas na przyjęcie zmian upływa 30 lipca. Jednak jeżeli do tego momentu nie uda się wypracować regulacji, które będą satysfakcjonowały wszystkich, prace mogą zostać przedłużone.
Rozmowy były inspirujące i pokazały premierowi, w jakiej sytuacji są obecnie dziennikarze. – Nad sprawą pracujemy dopiero od dwóch tygodni, padły dzisiaj fakty odkrywcze a w pewnych momentach krępujące – podkreślił w trakcie spotkania premier. – Pracujmy wspólnie przy jednym stole, stać nas na jedną reprezentację wydawców. (...) Nie mamy intencji rozbijania branży – podkreślił.
Czego domagają się wydawcy w Polsce?
Na jednym spotkaniu rozmowy z premierem i ministerstwem kultury i dziedzictwa narodowego, które odpowiada za zmiany w prawie, na pewno się nie zakończą. Wydawcy i dziennikarze już w swoim liście otwartym wyjaśnili, czego domagają się od rządzących.
"Oczekiwaliśmy wprowadzenia instrumentów mediacji między platformami i wydawcami w przypadku sporu o należne nam tantiemy, sprawiedliwej rekompensaty za ekspozycję naszych treści w sieci oraz ochrony przed ich kopiowaniem" – pisaliśmy. I to stanowisko podtrzymujemy.