To nie będzie mój pierwszy raz, ale emocje nie pozwalają mi spać. Lot Okęcie - Malpensa mam o 7.30. Destynacja Maranello. Cel - Konfiguracja. Na pokładzie samolotu też nie mogę zmrużyć oczu, mimo że miejsce obok jest wolne. Chcę już wylądować, wsiąść w samochód i znaleźć się znowu pod tą słynną bramą przy Via Abetone, gdzie od 1947 roku produkuje się motoryzacyjną Legendę. Legendę, która jest moją pasją.
Jak to jest personalizować i zamówówić jedyne w swoim rodzaju Ferrari?
Jak powiedział Herbert Appleroth (CEO Ferrari Australia): „Nie chodzi tylko o wybór lub wykończenia, ale o to, że klient tworzy własne dzieło sztuki”. Program Tailor-Made kontynuuje tradycję narodzoną w Maranello i rozwiniętą w latach 50. i 60. Była to epoka, w której dostosowywałeś swój samochód, wybierając w całkowitej swobodzie tkaniny, skóry, meble, kolory i wykończenia. Pojazdy były naprawdę wyjątkowe i spersonalizowane pod indywidualnego klienta.
Prestiżowa przeszłość, która została ożywiona w październiku 2011 roku daje możliwość pełnej konfiguracji Twojego Ferrari w najdrobniejszych nawet szczegółach. Zaczynając od koloru nadwozia, po tapicerkę wewnętrzną, poprzez wybór wykończeń i akcesoriów o niespotykanej dotąd wariacji na temat materiałów, faktur, odcieni. Wszystko jest efektem ciągłych badań prowadzonych przez Centrum Stylów Ferrari, które odnosi się do wartości Domu: innowacji, elegancji i pasji.
Wjeżdżamy za szlaban. Parkujemy samochód omalże pod słynnym, żółtym napisem FERRARI i idziemy się wylegitymować na recepcję. Pani Elena Fontana, szefowa działu TM, o umówionej porze osobiście odbierze nas z lobby. Otwierają się drzwi, szykowna kobieta z burzą blond włosów z serdecznym uśmiechem zaprasza nas do samochodu.
Uliczkami kompleksu Fabryki jedziemy do jej serca - imponującego budynku Nowego Centrum Projektowego, które zostało otwarte we wrześniu 2018 roku. Zewnętrzna fasada składa się z ponad 3000 modułów szkła i aluminium w kształcie trójkąta, którą dodatkowo zdobi Logo gigantycznego tańczącego konia.
To tam czeka już na nas zespół ekspertów, którego zadaniem jest zapewnienie wyjątkowości kreacji i spójności z tradycją marki. Wiem, że o gustach się nie dyskutuje, ale jak pomyślę o wariacjach konfiguracji, które zdarzyło mi się widzieć, to mam ochotę na refleksję, że Drużyna Tailor-Made za główne zadanie ma bronić klientów przed samymi sobą.
Po kilku minutach dojeżdżamy. Na parterze „Ferrari Centro Stile” tym razem wita nas Model ROMA. Nie chcemy korzystać z windy, którą mamy omalże na wprost i na nasze piętro wspinamy się po schodach. Identyfikator. Klik i oto otwierają się przede mną drzwi do gabinetu wielkości dużego mieszkania.
Stół, przy którym za chwilę zasiądę, to swoiste centrum dowodzenia naszym projektem. To tu zawsze spotykają się kunszt tworzenia z kreatywnością. Zaczynamy od nadwozia. Aby zdecydować się na kolor, wynoszę próbniki najpierw na taras, póżniej zbiegam z nimi z drugiego piętra na zewnątrz. Gra naturalnego światła jest najważniejsza.
Nadajemy naszemu kolorowi imię. Teraz możemy przejść do wnętrza
Szukając inspiracji, chcąc rozwiać watpliwości, co do wizji modelu, z która tu przyjechaliśmy robię spacer po Atelier. Dotykam, oglądam, decyduję spośród trzech kolekcji ściśle związanych z DNA Ferrari: Scuderia, Classica i Inedita.„ Scuderia” oparta jest na historii sportu Ferrari, oferując wybór materiałów, wykończeń i akcentów pochodzących z wyścigów.
"Classica” zapewnia nowoczesny akcent w stylistyce i funkcjach kultowych GT marki z Maranello.
„Inedita” w końcu zasługuje na swoją nazwę, wprowadzając element eksperymentów i innowacji.
Przyszli właściciele mogą wybierać spośród szerokiej gamy tradycyjnych i luksusowych materiałów, od kaszmiru po dżins, po zaawansowane technologicznie tkaniny i innowacyjne kompozyty z włókna węglowego. Wracam przed zamieszczony na ścianie monitor, gdzie krok po kroku widzimy, jak urzeczywistnia się nasza koncepcja.
Dostaję wiadomość: „Jesteś u Kuby”?
- Przed chwilą zamieściłam w relacji na Instagram’ie zdjęcie. Trzymam na nim w dłoniach matowego, tańczącego Konika, symbol Marki.
Uśmiecham się do telefonu, odpowiadając: – Nie, nie ma mnie w Salonie u Jakuba Pietrzaka ani w Warszawie, ani w nowym, okazałym obiekcie w Katowicach - jestem w Maranello!
Mój Ojciec od najmłodszych lat mi powtarzał: ”Dziecko, tego co przeżyjesz i zobaczysz nikt Ci nigdy nie zabierze". Tego, co ja tu widzę i przeżywam, u żadnego Dealera Ferrari nie doświadczę, ale za jego pośrednictwem mogę się umówić na spotkanie w Modenie w Tailor Made.
Myślę, że jestem w moim prywatnym raju, z którego wcale nie chce mi się wychodzić.Tym czasem nasz proces tworzenia po kilku godzinach dobiega końca. Biorę ostatni łyk kawy, kawy która we Włoszech przecież też smakuje inaczej. Spoglądam jeszcze raz na ekran, gdzie widzę slajdy. Pani Elena cierpliwie analizuje z nami każdy detal, odważnie doradza. Dwójka jej asystentów idealnie współpracuje dzieląc się spostrzeżeniami. Każdy jest uważny, chciałoby się napisać każdy z nas jest tu z miłości do Ferrari.
Za chwilę damy ostatni akcept, za moment zabierzemy ze sobą malutkie pudełeczko, ale o jakże wielkiej wartości.
W tym momencie przypomina mi się, kiedy byłam mała dziewczynką i mój Tato weterynarz pozwalał mi nie iść do przedszkola. W trakcie dezercji mogłam mu towarzyszyć w pracy. Czasami wyznaczał mi specjalne zadanie - rozgrzewać paluszkami fiolkę z zarodkiem źrebaczka przed procesem inseminacji. Dziś czuję dokładnie to samo. Serce silnika pulsuje w mojej dłoni.
Wychodzimy z satysfakcją. Konfiguracji dobiegła końca.
Teraz będziemy śledzić niestandardowego konia od narodzin, na każdym etapie procesu jego budowy, aż do momentu ceremonii dostawy. Czyli za jakieś conajmniej cztery miesiące.