Mundial mundialem. Symulka Freda, Robben i van Persie niszczący obrońców tytułu - to wszyscy wiemy. Dziś w nocy kolejne wielkie starcie. Włosi zmierzą się z Anglią. Ale. 14 czerwca 2014 roku to także dzień piekielnie ważny dla polskiej piłki ręcznej. Tak męska, jak i żeńska reprezentacja balansują na cieniutkiej linii i dziś mogą spokojnie dotrzeć do jej końca i odprężyć się w wygodnym fotelu, albo spaść w otchłań z której w ostatnich latach tak pięknie, ale i z wielkim trudem się wydostały.
Spojrzenie fana na codzienne wydarzenia w sporcie i spojrzenie fanatyka na Igrzyska Olimpijskie
11.30. Eliminacje ME kobiet. Ostatnia kolejka. Brno. Czechy-Polska.
Kilka miesięcy temu reprezentacja polskich szczypiornistek znienacka weszła do świadomości przeciętnego polskiego kibica docierając do półfinału Mistrzostw Świata. Dziś spotkanie nie mniej ważne niż tamte starcia o finał i późniejsze o trzecie miejsce. Owszem, dla historii medal byłby osiągnięciem daleko ponad wszystkie inne i byłby wspominany już zawsze jako ten wielki wybuch polskiej kobiecej piłki ręcznej. Ale patrząc tu i teraz na Kima Rasmussena i jego podopieczne, ważne jest by utrzymać się w czołówce. Jeździć na wszystkie ważne turnieje. A obecne eliminacje idą po prostu źle.
Po sukcesie szczypiornistki przeniosły się do większych hal, które wypełniają bez problemów, ale fantastyczny doping na niewiele się zdaje. Przy 4300 widzach w lubelskiej hali Globus, choć to akurat jeszcze przed pamiętnymi mistrzostwami w Serbii, lepiej poradziły sobie Czeszki wygrywając 22-19. W marcu, przy 5000 tysiącach widzów w Zielonej Górze Polki wygrały z outsiderem Portugalią, ale kilka dni temu w obecności ok. 6700 widzów poległy w Czestochowie z pozbawionymi kilku ważnych zawodniczek (choć nie tej największej - Katariny Bulatović) Czarnogórkami. Te okazały się lepsze także w październiku grając we własnej hali. Z Czeszkami w Brnie trzeba więc wygrać i to stosunkiem lepszym, aniżeli Polki poległy. 3-bramkowe zwycięstwo przy zdobyciu co najmniej 23 bramek, bądź 4-bramkowe przy wyniku niższym. Albo Polek nie będzie na Mistrzostwach Europy. I potem będą nierozstawione w el. MŚ. Które z kolei będą walką o igrzyska w Rio. Wielki turniej w Serbii okaże się pojedynczym wyskokiem, a przecież wiemy, że ekipa Rasmussena umie grać na najwyższym światowym poziomie. Przecież w eliminacjach mundialu odstawiły Szwedki. 2 lata wcześniej walczyły jak równe z równymi z Dunkami. W międzyczasie rozbiły Rosjanki w meczu el. ME 2012. Rasmussen nie zbudował drużyny młodej. On zebrał to co w polskiej piłce ręcznej jest najlepsze i może osiągnąć sukces tu i teraz. Tak, lada rok, dwa skład zacznie mocno ewoluować. Ale dziś awans na ME jest obowiązkiem. Na wizerunku duńskiego szkoleniowcu nie było do tej pory nawet rysy. Dziś grozi mu katastrofa. Czas na wielki test.
15:00. Eliminacje MŚ mężczyzn. Rewanże fazy play-off. Magdeburg. Polska-Niemcy.
Okrutny jest system kwalifikacji do MŚ. Ale skoro Niemcy wypadli z obiegu kilka lat temu, to teraz muszą walczyć z takimi rywalami, tak jak w 2006 roku podopieczni Wenty musieli pokonać wielką Szwecję, by wrócić na salony. Tydzień temu drużyna Michaela Bieglera wygrała w Gdańsku jedną bramką pokazując kawałek dobrej piłki ręcznej. A także kawałek złej. Nowy trener nie zabrał polskim szczypiornistom pierwiastka nieprzewidywalności. Trudno było to zrobić nie próbując porządkować gry ofensywnej swoich podopiecznych. Postawa polskich zawodników z przodu pozostawia niestety bardzo wiele do życzenia. Ale skoro potrafili wygrać z Niemcami jedną bramką u siebie, to czemu miałoby to się nie udać w Magdeburgu? Owszem, kibice będą szaleńczo wspomagali swoich reprezentantów, ale przecież adrenalina to jest to, czego najbardziej potrzebują nasi reprezentanci.
Denerwujące jest to, jak bardzo wszystkiego można spodziewać się po tym meczu. Choć może nie do końca wszystkiego. Wiadomo, będzie mnóstwo walki i nerwów. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby wynik od początku był dość wyraźnie jednostronny. Bardziej denerwujące jest to, że Polacy stoją nad przepaścią i nie mam pojęcia jak zagrają. A może to jest jakaś naiwna wiara, bo wiem, że Polacy będą niezorganizowani w ataku i wszystko będzie zależało od indywidualności i zgrania w akcjach dwójkowych. A to nie są mocne podwaliny. Na Niemców to może nie wystarczyć. A wręcz nie powinno. Na szczęście rywale też nie są pozbawieni kłopotów. Ot, nadzieja.