Pierwszy krok w kierunku Igrzysk Olimpijskich w Londynie polskie siatkarki wykonały pewnie i zdecydowanie. Można by nawet rzec: z przytupem. A Holenderki słabe nie są. Choć, jak spojrzeć na dwa kolejne mecze, to może jednak są?
Spojrzenie fana na codzienne wydarzenia w sporcie i spojrzenie fanatyka na Igrzyska Olimpijskie
Holenderki miały być najłatwiejszą przeprawą. Dla nas. Dla takich Rosjanek kandydatami na najłatwiejszą przeprawę, obok pomarańczowych, były zapewne reprezentantki Polski. Tym bardziej, skoro nasz zespół jeden mecz ma już za sobą, zaś Sborna dopiero ma zacząć zabawę. Z jednej strony są bardziej świeże, z drugiej jednak jakaś taka niepewność startowa zawsze może wystąpić. Tym bardziej, że nasz zespół może być niesamowicie nakręcony. Wróć. Nie "może być". Musi.
Turniej wygląda tak, że każdy mecz jest meczem o wszystko. Porażka z Rosjankami dziś nie skreśla wprawdzie wszelkich szans na awans, ale nie warto chyba za dużo myśleć w tym turnieju. Trzeba wygrywać. Myśleć mogą Rosjanki, które dostaną jeszcze ostatnią szansę w Światowym Turnieju Kwalifikacyjnym, który w porównaniu z europejskimi kwalifikacjami jest śmiesznie łatwy. Czy Rosjanki będą potrafiły oszukać siebie, że muszą już teraz? Po zeszłorocznych sukcesach męskiej reprezentacji Rosji mówiło się o przełamaniu, zmianie mentalności. Czy mamy powody, by w stosunku do pań także wysuwać taką tezę? Ja o niczym takim nie wiem. Fakt, że podopieczne Świderka wejdą na boiska nakręcone naturalnie, a rywalki będą musiały tworzyć atmosferą sztucznie może być ze względu na to bardzo korzystny.
Nie ma powodu do kompleksów. Jeśli nasz zespół zagra tak jak wczoraj, to świat leży u stóp.