Wystąpienie Beaty Szydło w sejmie było dramatyczną próbą zachowania stanowiska. Skrajnie antyunijna retoryka jest być może dla niej ostatnią deską ratunku.
Teza o tym, że Jarosław Kaczyński ma ogromną chęć zostać premierem nie pojawia się ostatnio zbyt często. Najwytrawniejsi znawcy prezesa próbują wniknąć w jego psychikę, aby przewidzieć kolejne ruchy. Moim zdaniem prezes nadal myśli o zamianie Nowogrodzkiej na Aleje Ujazdowskie. Do tej pory czekał, pociągał za sznurki i de facto rządził. Jednak coś w tej maszynie zaczyna szwankować. Sznurki chyba się poplątały, a niektóre nawet zerwały. Nie wykluczone, że zaczyna w nim narastać przekonanie, że z obecnej pozycji coraz trudniej utrzymać mu kontrolę. I to do niego skierowała swoje słowa Beata Szydło, aby raz jeszcze dać dowód oddania i wierności. Niestety jej słowa będą miały daleko idące konsekwencje.
Polexit?
Z przerażeniem wysłuchałem tego, co miała do powiedzenia szefowa rządu. Bardzo szybko została nazwana „polską Marine Le Pen”. Kłopot w tym, że o ile Le Pen dostała od Francuzów czerwoną kartkę, o tyle Szydło stoi na czele polskiego rządu. Straszenie terroryzmem, populizm w czystej postaci, atak na „brukselskie elity” (czyt. Tusk) i szerzenie ksenofobii z mównicy polskiego Parlamentu. Tego jeszcze chyba nie mieliśmy nigdy po 89 roku.
Cytując klasyka „wyszło szydło z worka”. Ten rząd chce wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. Jego zadaniem jest obrzydzanie Polakom wspólnoty tak bardzo, jak bardzo nienawidzi jej sam prezes i jego pomazańcy. Posługując się prostackim językiem próbuje wmawiać, że uchodźcy to emigranci, że islam to terroryzm, że uciekające przed wojną matki z dziećmi to zagrożenie dla bezpieczeństwa. Sianie strachu, nienawiści i dzielenie Polaków wyłącznie z niskich, politycznych pobudek.
Sygnał z pewnością dotarł do znienawidzonej przez Szydło Brukseli. Na marginesie nie dziwię się wcale, że Pani Premier ma tak głęboki uraz na punkcie tego miejsca. Gigantyczna kompromitacja przy okazji wyboru szefa Rady Europejskiej musiała zaboleć (chociaż była do przewidzenia). Do tej pory pozycja Polski była już mocno nadszarpnięta. Teraz będziemy na kompletnym marginesie. Pokazaliśmy „brukselskim elitom” środkowy palec.
Oczekiwana zmiana miejsc
Czy Beata Szydło przekonała swojego pryncypała i zachowa stanowisko? Przemówienie mogło się prezesowi spodobać, ale to może nie wystarczyć. Rekonstrukcja rządu wisi w powietrzu i może się okazać, że będzie o wiele głębsza niż się przypuszcza. Szkoda tylko, że cena za tą cyniczną rozgrywkę wewnątrz PiS będzie bardzo wysoka i zapłacimy ją wszyscy.