
3.26 i 3.37 – taką średnia bramek w tym sezonie notują dwaj kandydaci do mistrza Anglii. Daje to drugie (MU) i trzecie (MC) miejsce w tej specyficznej klasyfikacji, "lepszy" jest jedynie Blackburn Rovers, systematycznie zbierający cięgi nie tylko od mocarzy Premier League.
REKLAMA
Dlatego śmiało można spodziewać się, że dzisiejsze derby Manchesteru, które jednocześnie najprawdopodobniej zadecydują o prymacie w lidze, nie zakończą się wynikiem bezbramkowym. Smaczku z pewnością dodaje pierwszy mecz na Old Trafford, historyczne 1:6, wtedy wydawało się symbolicznym początkiem panowania City.
Szybko jednak sytuacja się odmieniła, na tyle, że na dobrą sprawę, to United, gdyby nie przegrana z Wigan i remis z Evertonem, powinien do tego meczu podchodzić bardzo spokojnie. Ale stało się jak stało, i zwycięstwo gospodarzy dzisiaj może dać im tytuł.
O kunktatorstwie mowy nie ma. Drużyna grają o zwycięstwo. Mogą użyć do tego wszystkich armat, gdyż większych osłabień nie ma. Na boisku spotkają się Tevez, Balotelli, Silva z Rooneyem, Wellbeckiem i Valencią, żeby nie wymieniać więcej nazwisk.
Czekamy na bramki – 3, 4, może 5? Trudno powiedzieć ile, chociaż na powtórkę z jesieni raczej nie ma co liczyć.
Trzeba jednak liczyć na dobry mecz, nierozstrzygnięty do ostatniej minuty.
