W sezonie 2012/2013 Manchester United, bo o tym klubie mowa, pokazuje bardzo efektowną, a już na pewno bramkową formę. 24 strzelone, 13 straconych w 9 spotkaniach daje 4,11 goli na mecz. I w tym przypadku mowa tylko i wyłącznie o lidze, nie wliczamy choćby pucharowego starcia z Chelsea, w regulaminowym czasie okraszonego sześcioma bramkami. Dlatego trudno spodziewać się bezbramkowego remisu w hicie kolejki Premier League: Manchester United - Arsenal.
Goście już taką średnią nie imponują, ale w tym elemencie mają spore rezerwy, co nieco ukazane w niesamowitym pucharowym starciu z Reading, zakończonym zwycięstwem Kanonierów 7:5, z tego w 90 minutach padło aż 10 goli. Nutki kontrowersji spotkaniu dodaje fakt obecności w ataku Czerwonych Diabłów Robina Van Persiego, jeszcze w poprzednim sezonie podpory londyńczyków. Bramka Holendra wydaje się pewniakiem.