Goście mają się czego obawiać, bo wyniki dwóch ostatnich domowych potyczek „Kanonierów” mówią same za siebie. 7:1 z Blackburn Rovers i 5:2 z Tottenhamem; fenomenalny Van Persie, niewiele gorszy Walcott czy Rosicky. Dochodzi do tego 3:0 z Milanem w Lidze Mistrzów. Co prawda, awansu niedające, ale poprawiające morale w kontekście dalszej walki na jednym froncie – właśnie Premier League. Dzisiaj ofensywa Arsenalu przystąpi do spotkania nienaruszona, o bramki raczej martwić się nie powinniśmy. Z drugiej strony sensacyjne Newcastle, wciąż szóste w tabeli, na wyjazdach jednak nieprzypominające zespołu z St James Park. O ile porażka 0:5 z Tottenhamem mogła być jeszcze wkalkulowana w koszta, to już 2:5 z Fulham czy 2:4 z Norwich nie jest powodem do dumy. Dzisiaj powinno dojść do strzelaniny, może nie jak 4:4 z poprzedniego sezonu, czego nie wykluczamy oczywiście, ale 5:2, 4:1, to wyniki jak najbardziej realne.