Muzyka disco polo od samego początku swojego istnienia jest muzyką, której artyści tworząc utwór czy grając koncert bazują na istniejących już produkcjach. Już na przełomie lat 80. i 90. grupa Top One wylansowała piosenkę Polskich Orłów "Biały miś", która mimo, że w Polsce była już znana, to dopiero za sprawą Pawła Kucharskiego i spółki wzniosła się na wyżyny popularności. Już kilka lat później nasi rodzimi artyści coraz baczniej zaczęli się przyglądać twórczości ich wschodnich kolegów i tworzyć polskie wersje tamtejszych produkcji. To też w tych latach młode zespoły, które chcąc zaistnieć wysyłały do wielkich firm swoje "demówki", a te bezczelnie były wykorzystywane przez znanych już artystów. To po dziś dzień, wydawałoby się, wielkie gwiazdy tego nurtu opierają swoje koncerty o covery, niejednokrotnie nawet nie discopolowe! Tak właśnie wygląda szara rzeczywistość disco polo, której nie sposób pokonać. Fani jak i sami wykonawcy przywykli do tego i na dobrą sprawę nikt nie robi już z tego awantury.
Wydawałoby się, że sprawa nabierze innego obrotu, gdy w 2013 doszło do pierwszej bezpośredniej konfrontacji Polaków z Rosjanami (na tle muzycznym). Głównym bohaterem całego zamieszania był zespołu Skalar's oraz Rosjanka Natali. Na początku nic nie wskazywało na to, że dojdzie do skandalu... Lider i wokalista polskiej grupy Daniel Jaroszewicz tuż przed wyjazdem do Rosji zapowiedział, że Skalar's został zaproszony do jednego z tamtejszych programów, by wspólnie z koleżanką po fachu wykonać utwór "Hymn singla", albo w zasadzie "O Bozhe kakoj muzhchina”. Skąd moje niezdecydowanie? Otóż Polacy, jak się później okazało, bez zgody autorki piosenki, zrobili ją po swojemu, tj. po polsku, czego już od dawna domyślali się fani disco polo. Do wspólnego wykonania utworu ostatecznie doszło, jednak po wymianie wielu mało przyjacielskich zdań, które z ust Polaków w głównej mierze traktowały o ich... niewinności. Natali mimo przekonania o swojej racji, zdecydowała się ostatecznie nie robić wyraźnie wystraszonym i zażenowanym całą sytuacją discopolowcom problemów i wszystko rozeszło się po kościach. Było to jednak pierwsze tak poważne ostrzeżenie dla naszych muzyków. Pierwsze i jak dotąd ostatnie.
Kilka dni temu podobny problem dotknął dwóch Polskich grup jednocześnie. Istotne w tej sprawie jest to, że tym razem Rosjanie nie są w to zamieszani. Sprawa rozgrywa się wyłącznie na linii zespół Last Minute - zespół Fan-Tastic i to wśród nich jest winny i poszkodowany, co daje nam pierwszą taką aferę w gatunku od wielu, wielu lat. A może jednak mamy do czynienia z podobnym systemem myślowym? O co chodzi?
Grupa Last Minute 29 czerwca opublikowała teledysk do utworu “Ja kocham Ciebie całą”. Fan-Tastic 2 października klip do piosenki “Niezłe ciało to za mało”. Niby nie ma w tym nic dziwnego, niby żadnego związku, a jednak! Otóż wsłuchując się w refreny obu produkcji słyszymy jedynie inny tekst! Melodia wydaje się kropka w kropkę ta sama. Pada więc pytanie, skąd to podobieństwo? W Internecie zawrzało. Momentalnie padły oskarżenia w kierunku istniejącego wiele lat dłużej na rynku zespołu Fan-Tastic, że ten delikatnie mówiąc “inspirował się” produkcją młodszych stażem kolegów z branży. Lider atakowanej grupy, Dariusz Lemański, twierdzi, że jest to wielki zbieg okoliczności, gdyż sam na 99,99 % piosenki “Ja kocham Ciebie całą” nigdy nie słyszał. Czy zatem mamy do czynienia ze wspomnianym podobnym systemem myślowym obu twórców? Takie rzeczy są oczywiście możliwe. Fani twierdzą jednak, że taka “bliskość” myśli jest wręcz niemożliwa…
Z pewnością nie jest to początek nowej ery w disco polo. Przypadek, który wydarzyć się nie powinien. Dlaczego stało się inaczej? Gdyby zgłębić się w sprawę bardziej, znaków zapytania pojawia się coraz więcej. Są rzeczy o których jednak publicznie mówić nie można… Każdy jednak w oparciu o własny zdrowy rozsądek może wydać osąd samodzielnie. Czy oficjalnie zrobi to sąd? Obie strony deklarują, że chętnie udowodnią swoich racji...