Szanowny Panie Ministrze, Drogi Bartku Arłukowiczu. Uważam Cię z swojego kolegę i – jak wiesz – darzę szacunkiem i sympatią. Tym bardziej mi przykro, że wydarzenia ostatnich miesięcy, od kiedy objąłeś ten trudny resort, uderzają w Ciebie non stop. Mam wrażenie, że płacisz nieswoje rachunki.
Przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego, b. Prezydent Warszawy
Fatalnie przygotowane wprowadzenie listy leków refundowanych to wina Twojej poprzedniczki. Dzisiejsze tak dramatyczne dla pacjentów zawirowanie wokół braku leków onkologicznych to też wina jakichś starych i nie adekwatnych do rzeczywistości uregulowań.
Ale jakby nie patrzeć, mamy do czynienia ze skandalem. Cierpią konkretni ludzie. Złość jest tym większa, że powodem nie jest to, że tych lekarstw nigdzie na świecie nie ma, ani też, że nie ma pieniędzy, by je kupić. Problem tkwi w tym, że ktoś kiedyś wymyślił takie procedury, w ramach których nie ma możliwości szybkiego i elastycznego zareagowania na sytuację, gdy z produkcji leku wycofuje się jedna z firm.
Ciężką polityczną cenę płacisz za to Ty. Te absurdalne regulacje – gdybyś był dzisiaj w opozycji – rozjechałbyś jako pierwszy, a z winnych nie zostały by nawet wióry. Nie ciesz się, że dzisiejsza opozycja jest tak słaba, że nie potrafi zrobić tego samego.
Najpierw przyjąłeś fatalną strategię odmawiania wypowiedzi. By w końcu, po tygodniu krycia się w ministerstwie, wypowiedzieć publicznie parę nieprzekonujących zdań, które streścić można jednym – już niedługo będzie lepiej. Myślę, że ci, którzy teraz cierpią, mają taką nadzieję – bo cóż innego im zostało. Ale wątpię, by głębi duszy wierzyli w prawdziwość tych zapewnień.
By mogli uwierzyć, musisz odnaleźć w sobie dawnego Bartka. Pokaż kto tu zawinił i kto poniesie odpowiedzialność za skandal, który w cywilizowanym kraju nie miał prawa się zdarzyć. Ujawnij te – przepraszam za dosłowność – kretyńskie procedury i niezwłocznie je zmień.
Że to narazi Cię na konflikt z Twoją poprzedniczką? Że krzywo patrzeć na to będzie jakaś część Platformy? A co to ma do rzeczy?! Nie wiesz jak długo będziesz w tej partii. A nawet jeśli zakładasz, że „na zawsze”, to i tak pamiętaj o swoich słowach – „liczy się tylko co myślą ludzie".