– Przeżyłem dramatyczne chwile – mówi dzisiaj („Gazeta Wyborcza” z 2.08.2012) gen. Zbigniew Ścibor-Rylski, przewodniczący Związku Powstańców Warszawskich. Ale tym razem jego słowa nie odnoszą się do 63 dni powstańczych walk, lecz do żenujących wyzwisk i gwizdów, jakimi 1 sierpnia na kopcu Powstania Warszawskiego uraczyli nas „najprawdziwsi patrioci”.
Przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego, b. Prezydent Warszawy
Sędziwy, dziewięćdziesięciopięcioletni generał na ich zachowanie zareagował stanowczo, godnie i mądrze. Jego wystąpienie było swoistą lekcją wychowawczą i pokazało „prawdziwym” patriotom czym jest prawdziwy patriotyzm nie brany w cudzysłów.
W moim domu rodzinnym pamięć o Powstaniu Warszawskim była zawsze obecna. Było dla mnie jako dziecka oczywiste, że 1 sierpnia odwiedzało się wojskowe Powązki, szło się pod pomnik Gloria Victis czy zapalało się znicz po obeliskiem Polegli Niepokonani na warszawskiej Woli. Tak wyglądało wychowanie w wielu normalnych warszawskich domach.
Widzę ostatnio, że normalni ludzie zaczynają unikać tych uroczystości, w których wcześniej co roku braki udział. Nie są w stanie znieść i zaakceptować tych gwizdów i wyzwisk, które przecież z oddaniem hołdu Powstańcom nie mają nic wspólnego.
Ze zdumieniem obserwuję, że szczególne nasilenie gwizdów i wyzwisk występuje u ludzi powołujących się na tradycję Narodowej Demokracji i Obozu Wielkiej Polski. Były to przecież środowiska zawsze krytycznie nastawione do polskich powstań narodowych – w tym i Powstania Warszawskiego – widząc w nich niepotrzebną ofiarę polskiej krwi. To pokazuje, jak bardzo cynicznie grają oni dzisiaj powstańczą karta.
Dla generała Zbigniewa Ścibor-Rylskiego i wszystkich jego kolegów-kombatantów Powstania szczególnie przykra musi być prawda o tym, komu zawdzięczają te skandaliczne wystąpienia podczas rocznicowych obchodów, kto personalnie spaja dzisiaj tę całą pseudo-narodowościową i pseudo-niepodległościową prawicę.
Bo nie ulega dla nikogo wątpliwości, że ta polityczna chuliganeria, która buczy na polityków koalicji rządowej pod pomnikiem Gloria Victis lub na kopcu Powstania Warszawskiego stanowi bezpośrednie zaplecze Prawa i Sprawiedliwości i jest inspirowana wystąpieniami prezesa PiS-u Jarosława Kaczyńskiego, który „każdemu kto nie z PiS-em” odbiera prawo do godności i patriotyzmu. I Jarosław Kaczyński całkiem świadomie gra dzisiaj na to, by zniechęcić do uczestnictwa w obchodach normalnych ludzi i tym samym – bez żadnych ku temu praw – powstańczy etos całkowicie zawłaszczyć.
Nie wiem czy Jarosław Kaczyński zdaje sobie sprawę, jaka przykrość wyrządza w ten sposób powstańcom. A także z tego, że za rok czy dwa, po kolejnych gwizdach i buczeniach, to bardziej on będzie kojarzony ze skandalicznymi zachowaniami swoich zwolenników przy okazji obchodów rocznicy Powstania, niż jego brat z budową Muzeum Powstania Warszawskiego. Bo często jest tak, że gorsze uczynki wypierają z pamięci te lepsze.