Odrzucenie w pierwszym czytaniu wszystkich projektów ustaw wprowadzających instytucję związku partnerskiego świadczy o małostkowości polskiej prawicy, która – w kwestiach światopoglądowych – dominuje w Sejmie.
REKLAMA
Trudno zrozumieć i zaakceptować stanowisko sejmowej większości, odmawiającej tysiącom par, zarówno hetero- jak homoseksualnym, możliwości unormowania i uczynienia godniejszym ich życia – zwłaszcza, że żaden z odrzuconych projektów nie zezwalał związkom partnerskim na adopcję dzieci.
To nie był też dobry dzień dla Donalda Tuska. Premier najpierw namawiał posłów, by dali projektom szansę i skierowali je do komisji, by następnie w sprawie projektów Ruchu Palikota i SLD wstrzymać się od głosu. A gdy Sejm przystąpił do głosowania nad projektem autorstwa posłów PO, Donald Tusk poniósł spektakularna porażkę – wsparty przez niego projekt Sejm odrzucił przede wszystkim dlatego, że przeciw projektowi razem z PiS-em i Solidarną Polską zagłosowało aż 46 posłów Platformy.
Za sprawą dzisiejszego głosowani utrwala się wrażenie, że w sprawie związków partnerskich Polska staje się – na tle znakomitej większości państw należących do UE – antypartnerskim zaściankiem.
Nie mam jednak najmniejszej wątpliwości, że prędzej czy później Polska prawnie ureguluje związki partnerskie. A być może stanie się to już w następnej kadencji parlamentarnej.
