Gdy 22 grudnia ubiegłego roku lotnisko w Modlinie zostało zamknięte z powodu kruszącego się pasa startowego, przedstawiciel lotniska przekonywał, że w zasadzie nic się nie stało, bo „lotnisko działa, nie może tylko przyjmować i odprawiać lotów”. Dzisiaj dowiadujemy się, że w tak niecodzienny sposób, bo bez startujących i lądujących samolotów, lotnisko w Modlinie będzie „działać” przez ponad rok.
Przewodniczący Stronnictwa Demokratycznego, b. Prezydent Warszawy
Prezes firmy Erbud, która budowała lotnisko a teraz ma dokonać gwarancyjnych napraw, stwierdził w rozmowie z „Polsat News”, że prace mogą potrwać aż do grudnia 2013 roku. I że tym razem wylana zostanie nawierzchnia z betonu asfaltowego, której trwałość oblicza na 30 lat. Dlaczego zatem ta, którą wylano w ramach budowy lotniska zaczęła się kruszyć po zaledwie kilku miesiącach? Ano dlatego, że ta która tak szybko zaczęła się psuć nie była z betonu asfaltowego, bo tenże jeszcze przed wyłonieniem wykonawcy, został w specyfikacji wymieniony na mieszankę betonową. Zdaniem przedstawicieli Urzędu Lotnictwa Cywilnego, w mieszance tej są elementy, które nasiąkają wodą, a ta, po zamarznięciu, spowodowała wykruszanie betonu.
Już w grudniu pisałem w tym miejscu, że racjonalność budowy lotniska w Modlinie była wątpliwa z kilku powodów. Lotnisko jest niezwykle drogim pomnikiem megalomanii władz samorządowych województwa mazowieckiego i jego lokalizacja w tym miejscu nie obroni się w starciu z argumentami finansowymi, logistycznymi a także środowiskowymi. Historia kruszejącego pasa startowego pokazuje dodatkowo, że przy budowie Modlina – inwestycji przekraczającej możliwości finansowe samorządu – szukano fałszywych oszczędności, za które teraz trzeba płacić podwójnie.
Czy lotnisko Modlin kiedykolwiek wyjdzie na prostą? Czy ta inwestycja ma jakiekolwiek szanse się zbilansować? I wreszcie – czy za błędną decyzję o budowie w Modlinie lotniska, a także za fatalne przygotowanie tej inwestycji ktoś poniesie odpowiedzialność? Pytam o to, bo zarówno rządzący Mazowszem politycy koalicji PO-PSL, jak i przedstawiciele przedsiębiorstwa „Porty Lotnicze”, sprawiają wrażenie, jakby nie zauważali skali kompromitacji i obciachu.