Jutro minie tydzień odkąd przeprowadziłem się do Poznania. Znałem trochę to miasto wcześniej, ale nigdy tutaj nie mieszkałem. Lubiłem je, teraz polubiłem je jeszcze bardziej.
REKLAMA
Być może to tylko przejściowe zauroczenie, ale w Poznaniu podoba mi się niemal wszystko. Miasto jest znacznie mniejsze od Warszawy, bardziej kompaktowe, ale także spójne. Architektura śródmieścia podoba mi się bardzo. Nie ma np. straszących PRLowskich wieżowców pomiędzy kamienicami. Od centrum do obwodnicy jest 9 km, co znacznie ułatwia poruszanie się zwłaszcza z perspektywy kogoś kto przyjechał z Warszawy.
Ale oczywiście miasto to przede wszystkim ludzie, którzy w Poznaniu także pozytywnie mnie zaskoczyli. Ludzie są mili: tacy sprzedawcy w sklepach, kelnerzy w restauracjach, a nawet przypadkowi ludzie w windzie w centrum handlowym. I nie tylko są mili, ale także weseli, radośni, zagadujący, co akurat w Warszawie jest rzadkością. Mam wrażenie, że poznaniacy są też pracowici, przedsiębiorczy. Oczywiście, ponownie nie wszyscy, ale jednak wpływ kultury niemieckiej daje się, przynajmniej w mojej ocenie, odczuć.
Jest zasadniczo jedna rzecz, która mi się w tym mieście nie podoba, a która skądinąd występuje także w Łodzi. W ścisłym centrum miasta mieszka najniższa klasa społeczna…
