Zeszły tydzień przyniósł ważne wydarzenie dotyczące głośnej historii osadzonych dziewczyn z grupy Pussy Riot. Nominacja do nagrody im. Sacharowa, czyli europejskiego odpowiednika pokojowej nagrody Nobla, każe odczytywać protest punkowej grupy w kategoriach walki o wolność słowa i demokratyzację Rosji. Głos płynący z Europy to jednoznaczny sygnał, w jaki sposób kraje demokratyczne podchodzą do kontrowersyjnego wykonania "Bogurodzico przegoń Putina!". Sprowadzanie protestu Pussy Riot do aktu przeciw religii to poddanie się propagandzie Putina.

REKLAMA
Niedawno w Kazaniu zostały brutalnie zamordowane dwie kobiety. Na miejscu zbrodni odkryto napis „Free Pussy Riot”. Zdaniem lokalnych mediów mogła to być prowokacja lub próba skierowania śledztwa w sprawie zabójstwa na fałszywy trop. Takich wydarzeń lub prowokacji może być więcej. Kreml będzie je wykorzystywał, by udawać, że protest Pussy Riot nie ma wiele wspólnego z represyjną codziennością Rosji. Putin musi się nieźle zaśmiewać i zacierać ręce. Kiedy z najgłośniejszego i wyjątkowego protestu wobec opresyjnej władzy w opinii międzynarodowej akt Pussy Riot „przepoczwarza się” medialnie w dyskusję o laickości państwa.
Po tym jak do protestów przeciwko aresztowaniu Pussy Riot przyłączyła się grupa Red Hot Chilli Peppers i Madonna, żadnym wyczynem jest pisanie dalej o proteście. Analizowanie byłoby tylko przepisywaniem argumentów, które już wcześniej się pojawiały. Problem w tym, że polityczny protest zostaje ubrany w przebranie antychrześcijańskie. Jestem katolikiem i szanuję wszystkie religie, więc nie mogę bezkrytycznie pochwalać sytuacji, w której jakikolwiek obiekt kultu staje się sceną dla przekazów, które z wiarą nie mają wiele wspólnego.
Walka z chrześcijaństwem w ostatnim czasie nasila się. Akty przemocy pojawiają się w północnej Afryce, Wypychanie odniesień do religii z życia publicznego od dawna ma miejsce w Europie. Nastroje antychrześcijańskie są jednak marginalne w Rosji. Społeczeństwo zostało tam totalnie zlaicyzowane przez komunizm a cerkiew traktowana jest jako niemający wpływu na rzeczywistość relikt dawnej tożsamości narodowej. Czy ktokolwiek słyszał o antycerkiewnych protestach zanim pojawiła się Punkowa Modlitwa o usunięcie Putina?
Żeby było jasne. Wiara jest dla mnie sprawą ważną, choć niepubliczną. Nikogo nie rozliczam za to, w co wierzy i jak się modli. Obce jest mi jednak wybieranie miejsc kultu do manifestowania jakichkolwiek niereligijnych poglądów. Moją niechęć budzi akcja groteskowej grupy Femen, która właśnie zapowiedziała, że będzie jeździć po Rosji i ścinać krzyże. Myślę też, że takie akcje będą sprzeczne z intencjami uwięzionych punkówek, które potępiły akty wandalizmu. Roznegliżowane panienki z Femen mogą znaleźć zrozumienie jedynie u zachodnich dziennikarzy, a nie wśród Rosjan. Gorsze jest jednak to, że w niekończących się i nierozstrzygalnych sporach światopoglądowych gubi się prawdziwe oblicze protestu, jego fundament i praprzyczyna.
"Puśki", jak je ochrzczono nad Wisłą, nie są dziewczynami zamieszczającymi akty apostazji w Internecie, ani wieszającymi genitalia na krzyżu. One są performerkami, które bezkompromisowo protestują przeciwko kneblującym usta tym, którym nie podoba się współczesna Rosja. Protestują nie przeciwko „funduszom kościelnym” i „przywilejom jakiegoś wyznania” – używając nowomowy Palikota. Ich protest – co jasne – ma na celu stawianie oporu współczesnej Rosji - zamordystycznej, skorumpowanej i opartej na olbrzymich dysproporcjach między milionami Rosjan a garstką krezusów – oligarchów. Rosji, której synonimem jest krzywdzący miliony ludzi opresyjny Związek Radziecki – po którego upadku tak rzewnie rozpacza wychowany i stworzony w KGB prezydent Władimir Putin.
Ważne zatem, jak kwestia "Pussy Riot" jest widziana w Polsce. Nasz głos w kwestiach wolności ma istotne znaczenie w Europie. W sprawach Ukrainy i Białorusi staje się punktem odniesienia w Unii. Chcemy, aby tak było także w przypadku Rosji. Dlatego nie możemy ulegać propagandzie Kremla i wstawiać się za dziewczynami z Pussy Riot jako ofiarami wojny o świeckość państwa. A jest taka pokusa. Polska w ostatnim roku stała się miejscem kuriozalnej, a czasem groteskowej wojny światopoglądowej. SLD i Palikot widzą, że część młodego pokolenia jest zafascynowana antyreligijną lewackością. Lewica usiłuje zawłaszczyć idee wolnościowe i pokazywać, że to ona jedynie dba o prawa człowieka i równość ludzi. Teza o tyle kusząca co nieprawdziwa. Rewolucja solidarnościowa, która przyniosła demokrację, opierała się na wartościach chrześcijańskich. Walka z nimi zaś wszędzie na świecie przynosi zniewolenie. W walce o zdrowy rozsądek i umiar nie pomaga instrumentalne wykorzystywanie wiary przez radykalną polską prawice. W budowaniu racjonalnego stosunku do Rosji utrudniają teorie smoleńskiego zamachu, okrzyki sympatyków Gazety Polskiej wyzywających Rosjan od k..w i inne chuligańskie awanturki. Tym bardziej w dyskusji warto przytoczyć ideologa lewicy Sławoja Żiżka, który o rosyjskich punkówkach napisał jasno: „Członkinie Pussy Riot oskarżone o bluźnierstwo i nienawiść na tle religijnym? Odpowiedź jest prosta: prawdziwym bluźnierstwem jest samo oskarżenie ze strony państwa, które jako zbrodnię nienawiści religijnej określa coś, co było ewidentnie politycznym aktem protestu przeciwko rządzącej sitwie”.
Na zakończenie jedna myśl. Dwie dziewczyny z Pussy Riot uciekły z Rosji. Lada moment będą ścigane listem gończym. Ciekaw jestem czy prezydent Ekwadoru już wyznaczył jakąś swoją ambasadę na ich nowe mieszkanie. Jako gospodarzowi azylu dla szefa Wikileaks i politykowi, który walczy o palmę pierwszeństwa wśród głów państw dbających o wolność wypowiedzi, prezydent Ekwadoru dziewczynom azylu po prostu nie może odmówić. Tylko czy będzie chciał narazić się Putinowi...?