Historia Armstronga to jest coś, co mnie rozpala do czerwoności i budzi absolutny gniew. Jego spowiedź to teatrzyk tchórza, który przyparty do muru udaje męczennika i pokutę. Tak naprawdę to co robi to minimum i nie uwierzę w jego skruchę dopóki nie wyda wszystkich bez wyjątku wspólników pozwalających na to, by kolarstwo było dyscypliną dla chemików i para farmaceutów. To mi przypomina metody NRD-owskich trenerów faszerujących pływaczki hormonami.
Współprzewodniczący Polsko-Ukraińskiego Forum Partnerstwa. Poseł na Sejm I, V i VI kadencji, poseł do Parlamentu Europejskiego VII kadencji. Były Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP.
Absolutnie nie wierzę w ani jedno jego słowo. Jeśli ktoś przez lata bez mrugnięcia okiem kłamie przed milionami ludzi, tysiącami sportowców, dziennikarzy i fanów, to traci dla mnie jakąkolwiek wiarygodność.
Jest to cyniczne oszustwo tylko i wyłącznie dla pieniędzy i sławy. Armstrong miał wiele lat i momentów, w których mógł uderzyć się w pierś. Nie skorzystał. Nie czuł winy, ani skruchy dopóki nie znaleziono niezbitych dowodów, a i wtedy kluczył i zwodził kibiców na całym świecie. Nabieraliśmy się my, nabierali sportowcy, jak choćby pani Maja Włoszczowska występująca w podobnej dyscyplinie (kolarstwie górskim), która z początku go broniła a potem wyrażała wielki smutek i zawód.
Czy Państwo pamiętają jak zachował się kiedy doszła informacja o niezbitych dowodach jego dopingu? Powiedział, że „on już nie ma siły zaprzeczać”. Kreował się na ofiarę. Próbował wmówić ludziom, że to zazdrość i jego wrogowie prokurują jego problemy. Jest to coś tak obrzydliwego, że nie znajduję żadnej życzliwości.
Do tego pamiętajmy. Armstrong nie tylko był herosem sportu. On był absolutną gwiazdą. Każdy jego triumf liczony był w setkach milionów dolarów. To nie jest człowiek, który zarobił 20 tysięcy złotych i teraz jest skazany na życie normalnego człowieka. Jest multimilionerem, który nie będzie musiał pracować, ani robić nic do końca życia. Dziś odbieranie mu medali i zwycięstw jest w gruncie rzeczy mało ważnym gestem. Podobnie jak dyskwalifikacja, bo przecież on nie jest zawodnikiem tylko celebrytą i jedyną stratą jaką może ponieść to zerwane kontrakty na wiele milionów dolarów. I nikt mu tych pieniądzy fizycznie nie zabierze, to tylko to, że on ich nie zarobi.
Osobiście nie mam współczucia dla oszustów i złodziei. Czuję się ofiarą jego manipulacji. Armstrong nie tylko oszukał cały świat, ale okradł sportowców z należnych im tytułów i wiary, że sport jest wartością opartą na zasadach fair play i pokojowej rywalizacji. To grzech chyba niemożliwy do odrobienia w jednym życiu.