REKLAMA
Piotr Guział przekazał kwiaty Pani Prezydent Hannie Gronkiewicz Waltz. Tak pro forma. Że niby nie chciał nikogo urażać, ale jeśli mu się zdarzyło to on przeprasza. Niby ładny gest, ale gdy rozumie się jaką zawieruchę Guział rozpętał i energię jaką włożył w promocję siebie, to jednak można mieć wątpliwości. W moim przekonaniu Guział i reszta przekroczyli granicę i to przynajmniej w kilku obszarach.
Ale ad rem - Obiecałem napisać parę słów o referendum, ale muszę przyznać, że już ostatnie ruchy PiS-u, Guziała i consortes mi umknęły. Nie mogłem się zmusić w żaden sposób, żeby słuchać argumentów po tym, jak wybiła Godzina W. Podobnie jak wielu z Państwa biłem się z myślami. Nie chodzi o samą Hannę Gronkiewicz-Waltz. Lepsze jest wrogiem dobrego, a w przypadku sceny politycznej nie mam przekonania, że ktokolwiek z kandydatów może być lepszy. Popularność Kalisza to zdecydowanie za słaby argument bym uwierzył, że może być dobrym gospodarzem. Andrzej Rozenek czy profesor Piotrem Nadaję-Się-Na-Każde-Stanowisko Glińskim w ogóle nie przekonują.
Problem w tym, że jestem zwolennikiem czynnego uczestniczenia w demokracji. Pamiętam dokładnie, w jakich bólach wykuwała się nasza wolność. Jak budziła się w ludziach solidarność i sprzeciw. Po to walczyliśmy – nasi rodzice i my, żeby kolejne pokolenia mogły żyć w Polsce wolnej, bezpiecznej i mającej silne miejsce w Europie. Poczatkowo myślałem, że należy iść i oddać nieważny głos. Dziś wiem, że każdy głos będzie przybliżał eliminację Pani prezydent. Nie jestem zachwycony absencją, ale jeśli namawiają nas do tego minister Władysław Bartoszewski, żołnierze AK i Powstańcy Warszawscy protestujący wobec zawlaszczania tradycji bohaterskiej Warszawy przez PiS, to uznaję ich racje. Zgadzam się też z byłym rzecznikiem praw obywatelskich Andrzejem Zollem, który jasno stwierdził, że brak udziału też jest formą uczestnictwa manifestującą poglądy tych, którzy z ważnych powodów nie chcą głosować.
I rzeczywiście należy rozróżnić absencję wyborczą, która eliminuje wpływ na wypadki w państwie, od braku udziału w referendum nad odwołaniem prezydent Warszawy, który jednoznacznie,przez zaniżenie frekwencji, wpływa na jego wynik. Mam świadomość, że poprzez opacznie rozumiany obowiązek obywatelski możemy otworzyć J. Kaczyńskiemu drogę do rządzenia najpierw Warszawą, później całą Polską. A tego się boję.