Nastał czas wysypu zawodów dla sportowców amatorów szczególnie w sportach wytrzymałościowych. Każdy weekend jest niezwykle bogaty w zawody biegowe, rowerowe oraz przeróżne wieloboje sportowe: duathlony, aquathlony, triathlony i inne thlony z wieloma kombinacjami dyscyplin sportowych. Każda z ofert zachęca do rywalizacji i rozbudza stłumione przez pandemię ambicje sportowe.

REKLAMA
Organizatorzy całych cykli zawodów przyjęli różne strategie aktualizacji swoich ofert.
Jedni anulowali część zawodów przypadających na terminy z okresu zakazu, inni przenieśli na terminy jesienne, a jeszcze inni dokonali swoistej kompresji proponując je niemal w każdy weekend. Ta ostatnia oferta jest szczególnie niefortunna żeby nie powiedzieć niebezpieczna dla tej grupy zawodników, którzy mają ambicję uzyskania wysokich lokat w całym cyklu rywalizacji.
Wyzwanie jak dla zawodowych sportowców, którzy nierzadko rywalizują nawet dwa razy w tygodniu np. w rozgrywkach ligowych i pucharowych. Nie jest to wzór do naśladowania dla amatorów, których potencjał sportowy i wytrenowane zasoby organizmu są zupełnie nieporównywalne. Argument, że jeśli „oni” mogą to mnie też przecież na to stać jest tak samo arogancki jak i nierozważny. Przypominamy do znudzenia, że intensywne eksploatowanie organizmu w sportach wytrzymałościowych obniża zasoby odpornościowe organizmu, zaś dobrze skonfigurowany trening i starty, te zasoby powiększają. Kto wie czy w dobie pandemii nie będziemy musieli z nich skorzystać. Sprawny układ immunologiczny jak na razie jest jedyną ochroną przed grasującym covidem.
logo
Sportowcy amatorzy chętnie korzystają z konstruowanych przez specjalistów planów treningowych. Dyskutują o nich, konfrontują je ze sobą i rozważają ich skuteczność. Najważniejszą rolą tychże planów jest dostosowanie ich do zaplanowanych zawodów sportowych. Szkoleniowa funkcja kalendarza zawodów jest oczywista. To właśnie do nich się przygotowujemy, w nich chcemy się najlepiej zaprezentować, zweryfikować włożoną pracę, zmierzyć z innymi. Planowanie udziału w zawodach jest nie mniejszą sztuką niż planowanie treningów.
Mało doświadczeni trenerzy jak i zawodnicy samodzielnie planujący swoje starty uważają, że zawody są najlepszym treningiem. To błędny pogląd nie otwierający drogi do realnego postępu. Czym innym jest traktowanie niektórych zawodów szkoleniowo i treningowo.
Najgorszą ze strategi startowych jest udział we wszystkich zawodach jakie się nadarzą. Inną, równie złą, jest chęć uzyskania wysokiej formy w każdych zawodach. Utrzymanie najwyższej dyspozycji jest możliwe przez dwa do trzech tygodni. Jeśli tak, to warto zarezerwować ten potencjał na okres zawodów najwyższej rangi lub najważniejszych dla nas samych.
Mateusz Kusznierewicz w okresie swoich najwyższych osiągnięć startował 13 -14
razy w sezonie, a Irena Szewińska najwyższą formę uzyskiwała w siódmym, ósmym starcie. Proszę pamiętać to są przykłady, a nie wzorce do naśladowania. Każda dyscyplina i każdy zawodnik z nią związany musi wypracować schemat zbierając własne przeżycia i odkrywając swój organizm.
Chętnie dzielimy się naszą wiedzą, zgromadzonymi doświadczeniami i kompetencjami wypracowanymi w Piasecki Concept w zakresie strategii startów. Planowanie udziału w zawodach dla każdego zawodnika powinno uwzględniać między innymi: gradację rangi zawodów oraz ich częstotliwość, potencjał techniczny i taktyczny, zdolności regeneracji, dostęp do zabiegów odnowy, odporność na stres, wiedzę na temat żywienia „około startowego”i szereg innych.
Im mniej doświadczony zawodnik, bardzo młody lub „zaawansowany wiekowo” powinien przede wszystkim startować rzadziej. Zapewni to czas na regenerację po poprzednich zawodach, tworzenie postępu technicznego i taktycznego w systematycznym treningu, a przede wszystkim regenerację psychiczną. Zawody zawsze generują stres i poznanie swoich reakcji oraz nabranie umiejętności zarządzania nim wymaga czasu i właściwego wsparcia.
Start w niektórych, szczególnie młodych zawodników w obecności rodziców wiąże się z presją. Częste poddawanie temu obciążeniu zabija radość nie tylko
z rywalizacji, ale i samego uprawiania sportu. Udział w zawodach należy planować tak, by ich trudność narastała. Składa się na nią nie tylko dystans do pokonania, konfiguracja trasy, przewidywane warunki pogodowe /np. żeglarstwo/, ich ranga, ale również poziom przeciwników.
W pierwszych startach należy dobierać zawody niższej rangi z porównywalnym poziomem przeciwników. Należy w nich wyraźnie określać konkretne zadania szkoleniowe, a zadania wynikowe tylko w sportach wymiernych, bazując na objawionym w treningu aktualnym potencjale ruchowym. Startować tylko wtedy, gdy sportowiec jest w stanie sprostać wymogom fizycznym, technicznym, taktycznym i psychicznym. Rzetelna analiza w tym zakresie jest nieodzowna.
Zastąpienie jej planem p.t. „dasz radę” przyniesie wyłącznie straty nawet wtedy,
a być może przede wszystkim wtedy, gdy coś się „uda”. W sporcie nic się nie udaje. Jest efektem włożonej pracy. Z czasem wybierać coraz bardziej ambitne zawody, trudniejszych przeciwników i stawiać przed sportowcem trudniejsze zadania.
Należy planować dość długie odstępy między startami, by mieć czas na poprawę zaobserwowanych niedociągnięć oraz zwiększenie potencjału i skuteczności własnych atutów walki.
Unikać wymagających dalekich, uciążliwych podróży na zawody o wątpliwym potencjale sportowym bądź szkoleniowym. Logistyka, warunki pobytu oraz wsparcie podczas imprez najwyższej rangi powinny być starannie zaplanowane i zorganizowane w najlepszych z dostępnych warunkach. Największym wyzwaniem dla trenera i zawodnika jest osiągnięcie najwyższej formy sportowej podczas konkretnych, zaplanowanych zawodów.
Znamy doskonale powiedzenia, że forma nie przyszła na czas, ktoś nie osiągnął formy, forma przyszła za wcześnie lub za późno. Znamienne jest w tym określenie: „przyszła” sugerujące jakby to ona miała jakąś moc sprawczą samo zaistnienia, lub że to zjawisko dzieje się poza naszym udziałem.
Tak nie jest. Uzyskanie formy na określony czas podlega planowaniu zgodnie
z określoną technologią. Proces ten nazywa się taperingiem. Logika jego jest zbieżna ze znaczeniem słowa jako zwężającego się ku końcowi na wzór stożka. W dobrze skonfigurowanym procesie treningowym faza taperingu jest częścią bezpośredniego przygotowania startowego i trwa zwykle od jednego do dwóch tygodni.
Celem taperingu jest uzyskanie możliwie najlepszego wyniku sportowego, a jego sednem uwolnienie się od kumulowanego treningiem zmęczenia przy zachowaniu pełnej sprawności.
Cel osiąga się przede wszystkim poprzez dość gwałtowne zmniejszenie objętości treningowej. Upraszczając można powiedzieć, że jest to zmniejszenie czasu poświęconego na trening. Przy tym ważne jest aby zachować, a w niektórych elementach podwyższyć intensywność tych krótszych treningów, tak by opacznie nie dopuścić do roztrenowania.
Oprócz rozproszenia zmęczenia zawodnik odzyskuje swoistą „świeżość” która przeradza się w znane części sportowcom uczucie „flow”, swoistego wezbrania w którym wszystko niemal samo wychodzi.
logo
Niektórzy zawodnicy patrząc w kalendarz zaskoczeni są zbliżającym się terminem zawodów. Dostrzegając swoje braki i niedoskonałości w przygotowaniu, niemal rzucają się na trening. Działają dokładnie odwrotnie niż skuteczna strategia taperingu. Niejednokrotnie są potem zdziwieni, kiedy konkurent z którym do niedawna rywalizowali jest nieosiągalny.
Gra w taperingu idzie statystycznie o 3% , a indywidualnie do 6 % możliwości poprawy wyników. To różnica między pierwszym a czwartym miejscem, trzecim a ósmym.
Czy warto? Z odpowiedzią pozostawiamy Was samych.