
Za sprawą bardzo nagłośnionego wypadku walczących o zwycięstwo kolarzy na finiszu pierwszego etapu tegorocznego Tour de Pologne powróciła dyskusja o bezpieczeństwie w kolarstwie, a nawet szerzej - w sporcie. Agresywna, i co należy podkreślić, nieprzepisowa jazda Dylana Groenewegena doprowadziła do groźnego w skutkach upadku innego Holendra Fabio Jakobsena, pięciu innych kolarzy oraz stojącego na poboczu sędziego.
REKLAMA
Winnych szukano także daleko poza samym sprawcą, który został ukarany dyskwalifikacją.
Nawet Czesław Lang – dyrektor TdP - dał się wciągnąć w dyskusję na temat jakości i kształtu barierek odgradzających kolarzy od pobocza i widzów. Niektórzy nawet koronawirusa obarczyli odpowiedzialnością za skutki tego wypadku, który usunął kibiców z miejsca finiszu, przez co pojedynczo stojący sędzia nie poradził sobie ze zamortyzowaniem upadającego zawodnika. Opadająca na finiszu droga, pozwalająca na osiąganie prędkości ponad 80 km/godz., też znalazła swoje miejsce w indeksie przyczyn. Ci którzy się ścigają wiedzą jak trudno jest utrzymać prosty tor jazdy pedałując z taką prędkością. Czesław Lang jest wybitnym ekspertem znającym peleton od wewnątrz jako znakomity kolarz, jak i z zewnątrz będąc organizatorem wyścigów szosowych oraz terenowych, zarówno dla zawodowców jak i amatorów.
Nawet Czesław Lang – dyrektor TdP - dał się wciągnąć w dyskusję na temat jakości i kształtu barierek odgradzających kolarzy od pobocza i widzów. Niektórzy nawet koronawirusa obarczyli odpowiedzialnością za skutki tego wypadku, który usunął kibiców z miejsca finiszu, przez co pojedynczo stojący sędzia nie poradził sobie ze zamortyzowaniem upadającego zawodnika. Opadająca na finiszu droga, pozwalająca na osiąganie prędkości ponad 80 km/godz., też znalazła swoje miejsce w indeksie przyczyn. Ci którzy się ścigają wiedzą jak trudno jest utrzymać prosty tor jazdy pedałując z taką prędkością. Czesław Lang jest wybitnym ekspertem znającym peleton od wewnątrz jako znakomity kolarz, jak i z zewnątrz będąc organizatorem wyścigów szosowych oraz terenowych, zarówno dla zawodowców jak i amatorów.
Zgadzamy się z jego opinią, że dyskusja o przyczynach powinna odejść od barierek w stronę przestrzegania przepisów przez zawodników. Jednocześnie ufamy, że spełnione były standardy zabezpieczeń wyścigów kolarskich przez organizatora. Oglądając transmisje sportowe, gdy czołówka znika z kadru po zakończonym finiszu, widzimy innych zawodników, którzy wybierają ze stosu swój rower, a następnie wolno zmierzają na metę, omijając bardziej poszkodowanych, leżących na szosie współudziałowców karambolu.
Większość z tych zdarzeń jest kwalifikowana jako przypadkowe, ale nie wszystkie. Incydent podczas czwartego etapu Tour de France w 2017 pomiędzy dwoma mistrzami świata Słowakiem Peterem Saganem a Brytyjczykiem Markiem Cavendishem można zatytułować: „trafił swój na swego”. Intencjonalne spychanie na barierki i dla pewności wystawienie łokcia skończyło się dla Petera dyskwalifikacją, a dla Marka złamaniem łopatki. Część wypadków na finiszach wynika z działania pod presją i w amoku walki, gdzie finiszujący obok uznawany jest za przeciwnika, a nie rywala. Ta pozornie drobna różnica, w tych kilku chwilach przed kreską, może wzbudzać ugruntowany atawistycznie instynkt walki, wypierając z resztek niedotlenionej na finiszu świadomości, ducha sportowej walki respektującego przepisy.
Być może dyskwalifikacje za każde naruszenie przepisów, nie tylko mające tak traumatyczne zakończenie, oraz rozciągnięcie restrykcji nawet na inne zawody, dadzą czas na schłodzenie gorących głów i doprowadzą do zwiększenia bezpieczeństwa pozostałych zawodników i ich samych? Wówczas na finiszu zobaczymy szybko pędzących kolarzy ścigających się z konkurentami traktowanymi z szacunkiem i respektem, a nie przeciwnikami którzy są niemal jak wrogowie. Inna grupa przyczyn wypadków w pędzącym peletonie to wtargnięcia nieupilnowanych zwierząt i równie niepilnowanych kibiców. Brak wystarczającej uważności w ciasnym peletonie skutkującej tzw. „liźnięciem koła”, to jest dotknięciem przednim niestabilnym kołem w tylne, zawodnika jadącego z przodu. Kończy się to upadkiem, a zaraz potem jak w dominie powaleniem kolejnych kolarzy.
Ofiarą jednego z takich incydentów w peletonie amatorskim był mistrz świata, wielokrotny zwycięzca Wyścigu Pokoju i znakomity trener Ryszard Szurkowski.
Do dziś niestrudzenie i z uporem, z czego był znany, walczy z paraliżem który jest konsekwencją wypadku. Najazdy na krawężniki, nieuporządkowane pobocza, wysepki i ronda stanowią koloryt niemal każdego wyścigu. Poszarpane stroje i otarcia na całym ciele wyglądają na mecie jak po chuligańskiej ustawce, a nie po spotkaniu sportowym.
Te zdarzenia za sprawą transmisji dzieją się na naszych oczach.
Do dziś niestrudzenie i z uporem, z czego był znany, walczy z paraliżem który jest konsekwencją wypadku. Najazdy na krawężniki, nieuporządkowane pobocza, wysepki i ronda stanowią koloryt niemal każdego wyścigu. Poszarpane stroje i otarcia na całym ciele wyglądają na mecie jak po chuligańskiej ustawce, a nie po spotkaniu sportowym.
Te zdarzenia za sprawą transmisji dzieją się na naszych oczach.
Popularność kolarstwa bardzo zwiększyła ilość użytkowników jednośladów na drogach publicznych. Wraz z tym mnożą się wypadki z ich udziałem. Niemal codziennie pojawiają się komunikaty o tym w regionalnych mediach. W dużych miastach policja wzywana jest do kilku zdarzeń w ciągu dnia.
Do głównych mediów przebijają się incydenty spektakularne bądź z udziałem znanych osób.
1. czerwca byliśmy zszokowani informacją, czołowego potrącenia dwóch znanych zawodniczek w Wilkowicach k/Bielska Białej przez kobietę, która zjechała na przeciwległą stronę drogi. Natychmiastowy transport do szpitala, determinacja lekarzy, rodziny, znajomych ze środowiska, a przede wszystkim siła sportowych organizmów pozwala mieć nadzieję na w miarę szczęśliwe pokonanie opresji. Kilka dni później po tym wypadku zobaczyliśmy film dokumentujący rozmyślne zajechanie drogi dwojgu trenującym zawodnikom przez młodego kierowcę. Chwilę potem zdał sobie sprawę z postępku, zatrzymał się i pierwszy udzielał pomocy.
Każdy dzień przynosi kolejne zdarzenia. Te najnowsze:
Każdy dzień przynosi kolejne zdarzenia. Te najnowsze:
10. sierpnia - potrącenie rowerzysty w Niepołomicach k/Krakowa. Helikopter odwozi ofiarę do szpitala; służby prowadzą dochodzenie.
11. sierpnia - potracenie na drodze krajowej w Chocni w gminie Wadowice.
13. sierpnia - znana wioślarka, olimpijka z Rio de Janerio 2016, ogłosiła zakończenie kariery.
11. sierpnia - potracenie na drodze krajowej w Chocni w gminie Wadowice.
13. sierpnia - znana wioślarka, olimpijka z Rio de Janerio 2016, ogłosiła zakończenie kariery.
Po trzech latach rehabilitacji i pięciu operacjach przebytych po potrąceniu przez busa podczas treningu na rowerze w okolicach Wałcza, uznała że nie jest w stanie zawodowo uprawiać wioślarstwa. Wypadek spowodował skomplikowane złamanie nogi, rozbicie twarzy i liczne inne obrażenia. Zniszczony całkowicie przód busa, obrazował siłę uderzenia.Silny organizm dawał nadzieję na powrót do zdrowia. Po ośmiu tygodniach od zdarzenia zaczęła chodzić i powróciła do treningów. Niestety rehabilitacja nie przyniosła oczekiwanych efektów i ambitna sportsmenka uznała, że nie jest w stanie dorównać całkowicie zdrowym konkurentkom, podejmując decyzję o zakończeniu wyczynowej kariery.
Takich wypadków szczególnie latem jest bardzo dużo. Wzmożony ruch wakacyjny zwielokrotnił ilość użytkowników zarówno tych zmotoryzowanych jak
i kolarzy, a szerzej rowerzystów. W większości komunikatów przewija się informacja, że to samochód potrącił rowerzystę. Trudno sobie nawet wyobrazić, że mogło być odwrotnie. To wcale nie przesądza o winie kierowców. Wiele tych zdarzeń jest z winy lub nieprzewidywalnych dla kierowców zachowań tych drugich.
i kolarzy, a szerzej rowerzystów. W większości komunikatów przewija się informacja, że to samochód potrącił rowerzystę. Trudno sobie nawet wyobrazić, że mogło być odwrotnie. To wcale nie przesądza o winie kierowców. Wiele tych zdarzeń jest z winy lub nieprzewidywalnych dla kierowców zachowań tych drugich.
Jak zmniejszyć ryzyko wypadków?
Kilka odpowiedzi na to pytanie. Dla części z Was będą to truizmy, dla niektórych przestroga a może też inspiracja do zmiany zachowań.
W opisie używam słów: kolarz i rowerzysta nie traktując ich zamiennie. Potrafimy dostrzec różnicę między nimi, jak nasi dziadkowie między woźnicą i stangretem. Zacznijmy od wyposażenia, bo stan techniczny roweru ze sprawnymi hamulcami, funkcjonującą przerzutką, naładowanym akumulatorem w e-biku to oczywista oczywistość.
• Zawsze kask, zapięty na głowie a nie dopięty do bagażnika. Biała lampka z przodu i czerwona z tył z migającym światłem. Właśnie takie lepiej zwróci uwagę na naszą obecność na drodze.
• Naładowany telefon, by móc wezwać rodzinny lub przyjacielski assistance, gdy będziemy mieć awarię, opadniemy z sił, zaskoczy nas silny deszcz lub burza. Nigdy nie używamy go do rozmów podczas jazdy, ani tym bardziej pisania sms - ów
• Pompka, zapasowa dętka, plastikowy klucz do zmiany opon. Nawet jeśli sami nie potrafimy uporać się z taką awarią, to zawsze ktoś usłużny się znajdzie.
• Bidon z napojem oraz kilka złotych na zakup uzupełnienia, a może i dobre kolarskie ciasto po drodze. Tzw. „bomba” to gwałtowny ubytek energii, objawiający się przede wszystkim kłopotami technicznymi, zaburzeniami równowagi co stanowi ogromne zagrożenia dla nas samych.
W opisie używam słów: kolarz i rowerzysta nie traktując ich zamiennie. Potrafimy dostrzec różnicę między nimi, jak nasi dziadkowie między woźnicą i stangretem. Zacznijmy od wyposażenia, bo stan techniczny roweru ze sprawnymi hamulcami, funkcjonującą przerzutką, naładowanym akumulatorem w e-biku to oczywista oczywistość.
• Zawsze kask, zapięty na głowie a nie dopięty do bagażnika. Biała lampka z przodu i czerwona z tył z migającym światłem. Właśnie takie lepiej zwróci uwagę na naszą obecność na drodze.
• Naładowany telefon, by móc wezwać rodzinny lub przyjacielski assistance, gdy będziemy mieć awarię, opadniemy z sił, zaskoczy nas silny deszcz lub burza. Nigdy nie używamy go do rozmów podczas jazdy, ani tym bardziej pisania sms - ów
• Pompka, zapasowa dętka, plastikowy klucz do zmiany opon. Nawet jeśli sami nie potrafimy uporać się z taką awarią, to zawsze ktoś usłużny się znajdzie.
• Bidon z napojem oraz kilka złotych na zakup uzupełnienia, a może i dobre kolarskie ciasto po drodze. Tzw. „bomba” to gwałtowny ubytek energii, objawiający się przede wszystkim kłopotami technicznymi, zaburzeniami równowagi co stanowi ogromne zagrożenia dla nas samych.
Wszystkim zawracamy uwagę by nie używać słuchawek. Muzyka warta jest tego, by słuchać jej w lepszych warunkach. Kolarz – meloman ogranicza sobie dostęp dźwięków otaczającej przyrody, a przede wszystkim niosących ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem.
Jakie elementy powinien wziąć pod uwagę kolarz amator przy realizacji zaplanowanego treningu?
• Porę dnia. Unikać okresów nasilonego ruchu drogowego. Planować zakończenie treningu na długo przed zmrokiem. Szczególnie w okresie zachmurzenia, gdy emisja światła jest dużo mniejsza.
• Prognozę pogody. Warto korzystać z tych dla żeglarzy, które pokazują lokalnie oprócz temperatury, zachmurzenia i opadów, kierunek i siłę wiatru. Gdy spodziewamy się silnego wiatru, unikajmy tras okrężnych podczas których będziemy narażeni na boczne szkwały, szczególnie przy poruszaniu po otwartej przestrzeni.
• Prognozę pogody. Warto korzystać z tych dla żeglarzy, które pokazują lokalnie oprócz temperatury, zachmurzenia i opadów, kierunek i siłę wiatru. Gdy spodziewamy się silnego wiatru, unikajmy tras okrężnych podczas których będziemy narażeni na boczne szkwały, szczególnie przy poruszaniu po otwartej przestrzeni.
Bądźmy czujni przy wyjeździe poza obszar osłonięty lasem lub budynkami. Na duże niebezpieczeństwo możemy być narażeni, gdy wyprzedzająca nas ciężarówka chwilowo osłoni nas od wiatru, a zaraz za nią nastąpi gwałtowny podmuch. W takich warunkach planujmy trasę „tam i z powrotem” zaczynają pod, a kończąc z wiatrem.
W okresie bezchmurnym planujmy tak, by przed zachodem słońca unikać powrotu w kierunku zachodnim. Niskie położenie słońca, oślepia kierowców i obecność rowerzysty może być zaskoczeniem tuż przed maską.
• Plan i założenia treningowe. Jeśli w planie mamy do przejechania bardzo szybkie odcinki, wybierzmy do tego koniecznie, znany nam sporadycznie uczęszczany fragment drogi.
I kilka słów o zachowaniu na drodze.
• Poruszajmy się w odległości nie mniejszej niż metr od krawędzi jezdni. To
margines bezpieczeństwa szczególnie od nieporządkowanego pobocza. Rowerzysta jadący po białej linii ograniczającej jezdnię, korci kierowcę jadącego z tył do wyprzedzenia nawet wtedy, gdy mija się z pojazdem
z naprzeciwka. Dla kogo zabraknie wtedy miejsca jest pytaniem retorycznym. Oby tylko odpowiedź dotarła do nas przy wychodzeniu z rowu, a nie ze szpitala. Nic nam po tym że to nie my zawiniliśmy wypadek.
• Zjazdy korcą do ścinania zakrętów, nawet przy ograniczonej widoczności. Dzieje się tak szczególnie na znanych trasach wielokrotnie już pokonywanych. Przy nadmiarze prędkości te w prawo zaczynane ze środka, a nawet lewego pasa, wyrzucają na przeciwległy pas ruchu. Ścinane w lewo mogą wpakować wprost pod koła pojazdu jadącego z naprzeciwka.
• Skręt w lewo na inną drogę zawsze wykonujemy z lewej strony swojego pasa ruchu, wcześniej sygnalizując ręką ten zamiar upewniając się, że możemy zająć to miejsce. Każdy pewnie był światkiem, gdy rowerzysta wykonuje ten manewr spod prawej krawędzi jezdni „przed nosem” zaskoczonych kierowców.
• Gdy czeka nas włączenie się do ruchu po zatrzymaniu: na światłach, na poboczu, lub po przepuszczeniu innych pojazdów lub pieszych, koniecznie wcześniej zredukujmy przełożenia przerzutki. To umożliwi ruszenie z miejsca.
• Uważnie obserwujmy stan nawierzchni przed sobą, unikając gwałtownej zmiany toru jazdy by ominąć ubytek asfaltu, kamień, źle osadzoną studzienkę przy tym gestem dłoni sygnalizując zagrożenie jadącym za nami.
• Jazda w wachlarzyku to oczywisty element udziału we wspólnym treningu. Kolumna ośmiu kolarzy jadących jeden za drugim, rozciąga się na długości około 20 metrów. To więcej niż dopuszczają przepisy dla samochodów
z przyczepami. Wyprzedzenie takiej grupy poruszającej się ze stosunkowo niewielką prędkością wymaga sporo czasu i odległości. Gdy kolarze poruszają się parami obok siebie, manewr taki zabiera znacznie mniej czasu.
• Jazda w wachlarzyku to także zmiana miejsc na prowadzeniu. Zachęcamy aby rotacja następowała w prawą stronę, w kierunku pobocza. Takie wykonanie nie będzie zaskakiwać kierowców jadących z tyłu nagłym pojawieniem się kolarza na środku jezdni.
• Wyprzedzanie przez inne samochody, szczególnie na podjazdach wymaga od kolarza większej uważności. Nie próbujmy niczego ułatwiać. Zachowajmy stabilny tor jazdy i cierpliwie czekajmy na zakończenie manewru. Podziękowanie za zachowanie bezpieczeństwa podniesionym kciukiem, to również sygnał zauważalny przez kolejnych kierowców szykujących się do tego samego manewru, aby wykonali w sposób identyczny jak poprzednik.
• Unikajmy pewności siebie i rutyny szczególnie w znanych, codziennie pokonywanych miejscach.
I kilka słów o zachowaniu na drodze.
• Poruszajmy się w odległości nie mniejszej niż metr od krawędzi jezdni. To
margines bezpieczeństwa szczególnie od nieporządkowanego pobocza. Rowerzysta jadący po białej linii ograniczającej jezdnię, korci kierowcę jadącego z tył do wyprzedzenia nawet wtedy, gdy mija się z pojazdem
z naprzeciwka. Dla kogo zabraknie wtedy miejsca jest pytaniem retorycznym. Oby tylko odpowiedź dotarła do nas przy wychodzeniu z rowu, a nie ze szpitala. Nic nam po tym że to nie my zawiniliśmy wypadek.
• Zjazdy korcą do ścinania zakrętów, nawet przy ograniczonej widoczności. Dzieje się tak szczególnie na znanych trasach wielokrotnie już pokonywanych. Przy nadmiarze prędkości te w prawo zaczynane ze środka, a nawet lewego pasa, wyrzucają na przeciwległy pas ruchu. Ścinane w lewo mogą wpakować wprost pod koła pojazdu jadącego z naprzeciwka.
• Skręt w lewo na inną drogę zawsze wykonujemy z lewej strony swojego pasa ruchu, wcześniej sygnalizując ręką ten zamiar upewniając się, że możemy zająć to miejsce. Każdy pewnie był światkiem, gdy rowerzysta wykonuje ten manewr spod prawej krawędzi jezdni „przed nosem” zaskoczonych kierowców.
• Gdy czeka nas włączenie się do ruchu po zatrzymaniu: na światłach, na poboczu, lub po przepuszczeniu innych pojazdów lub pieszych, koniecznie wcześniej zredukujmy przełożenia przerzutki. To umożliwi ruszenie z miejsca.
• Uważnie obserwujmy stan nawierzchni przed sobą, unikając gwałtownej zmiany toru jazdy by ominąć ubytek asfaltu, kamień, źle osadzoną studzienkę przy tym gestem dłoni sygnalizując zagrożenie jadącym za nami.
• Jazda w wachlarzyku to oczywisty element udziału we wspólnym treningu. Kolumna ośmiu kolarzy jadących jeden za drugim, rozciąga się na długości około 20 metrów. To więcej niż dopuszczają przepisy dla samochodów
z przyczepami. Wyprzedzenie takiej grupy poruszającej się ze stosunkowo niewielką prędkością wymaga sporo czasu i odległości. Gdy kolarze poruszają się parami obok siebie, manewr taki zabiera znacznie mniej czasu.
• Jazda w wachlarzyku to także zmiana miejsc na prowadzeniu. Zachęcamy aby rotacja następowała w prawą stronę, w kierunku pobocza. Takie wykonanie nie będzie zaskakiwać kierowców jadących z tyłu nagłym pojawieniem się kolarza na środku jezdni.
• Wyprzedzanie przez inne samochody, szczególnie na podjazdach wymaga od kolarza większej uważności. Nie próbujmy niczego ułatwiać. Zachowajmy stabilny tor jazdy i cierpliwie czekajmy na zakończenie manewru. Podziękowanie za zachowanie bezpieczeństwa podniesionym kciukiem, to również sygnał zauważalny przez kolejnych kierowców szykujących się do tego samego manewru, aby wykonali w sposób identyczny jak poprzednik.
• Unikajmy pewności siebie i rutyny szczególnie w znanych, codziennie pokonywanych miejscach.
Zwycięzca Giro d'Italia z 2011 roku Włoch Michele Scarponi zginął blisko swojego domu w Filottrano na wschodzie kraju.
22. kwietnia 2017 roku wyjechał na trening wcześnie rano, by uniknąć natężenia ruchu, a mimo to zaskoczył swoją obecnością na skrzyżowaniu kierowcę dostawczej furgonetki.
Elementy te nie są przepisami w ruchu drogowym. Nie są też zwartym zamkniętym katalogiem. Dyscyplina wobec przepisów, rozwaga, wyobraźnia i antycypacja
z ograniczonym zaufanie przede wszystkim wobec samych siebie, mogą pomóc tworzyć obyczajowość poprawiającą bezpieczeństwo nas wszystkich.
Elementy te nie są przepisami w ruchu drogowym. Nie są też zwartym zamkniętym katalogiem. Dyscyplina wobec przepisów, rozwaga, wyobraźnia i antycypacja
z ograniczonym zaufanie przede wszystkim wobec samych siebie, mogą pomóc tworzyć obyczajowość poprawiającą bezpieczeństwo nas wszystkich.
p.s. Wobec bardzo wzmożonego ruchu na jeziorach zachęcamy trenujących na otwartych wodach pływaków i triathlonistów, do używania jaskrawych czepków i specjalnych nadmuchiwanych zbiorników specjalnie dedykowanych pływakom.
