Otwieram weekendowe wydanie "Gazety Wyborczej". Na stronie 9, tuż obok artykuliku "Wzrost PKB dla Obamy", znajduję reklamę programu "Kilerskie karaoke" (kanał Eska Tv). Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że program ów reklamuje niby uśmiechający się, ale jednocześnie niby się przed fotografem zakrywający - Robert Biedroń. Poseł na Sejm RP. Jadę metrem. Nie wiem, co o tym myśleć.
REKLAMA
Wracam do domu. Otwieram komputer. Jako prosty obywatel wpisuję do Google pytanie "czy poseł może brać udział w reklamie?". Jak wiadomo, Google ma w niektórych krajach więcej do powiedzenia, niż niejeden polityk. Liczę więc na odpowiedź.
Niestety, pierwszych kilka wyników odsyła mnie do innego, jakże żywego obecnie dylematu: "czy poseł może brać udział w ekshumacji?". Kogo to obchodzi? Szukam dalej.
Znajduję regulamin Sejmu. Jednak w interesującym mnie temacie niczego nie mogę tam wyczytać. Może po prostu nie radzę sobie z twardą literą prawa? Ale nie poddaję się.
Następne w kolejce: zasady etyki poselskiej. Tu bardzo ogólnikowo. Chociaż paragraf drugi mówi, że poseł powinien kierować się w szczególności zasadą bezinteresowności. A udział w reklamie to zazwyczaj jakiś interes. Teraz już wiem, że dobrze mi zaśmierdziało! Nigdy wcześniej żadnego polityka w żadnej reklamie nie widziałem. (Popraw mnie, jeśli się mylę.) Biedronia też nie powinienem tam zobaczyć. Prawda?
Żeby nie było. Ja dobrze rozumiem, że Robert Biedroń nie został twarzą produktu w drodze castingu. Że go wciągnęli na afisz, bo on po prostu występuje w tym programie. Sam "Super Express" donosi, że zakończy swój udział z bolącą pupą. Niech mu będzie. Ale czym innym jest boląca pupa w niszowej telewizji, a czym innym - danie twarzy komercyjnej stacji. Nawet niechcący (?). Na litość boga (urojonego) - poseł zostaje posłem nie dlatego, że zaśpiewał piosenkę albo powiedział wierszyk! Tylko dlatego, że ludzie mu zaufali. Powiem jak gej gejowi: chłopie, oni nie chcą ciebie widzieć w reklamach, tylko na mównicy!
Żeby nie było. Ja dobrze rozumiem. Po programie "Woli i Tysio" głupio trochę być homocelebrytą. Trzeba szukać nowych rozwiązań. I Robert Biedroń szuka. Celebryta, gej, ale też polityk! Tyle że chyba mocno pobłądził.
Albo może ja źle tę etykę poselską rozumiem? To nawet więcej niż prawdopodobne. Trudno pojąć oksymoron.
