Wtedy, czyli 72 lata temu, uczestnicy rozpoczynającego się Powstania Warszawskiego na pewno nie spodziewali się, że kiedyś w wolnej Polsce dojdzie do tego, że jeden z nich, w wieku 99 lat, mimo ciężkiej choroby, będzie musiał stanąć przed sądem, żeby się tłumaczyć z tego co robił w czasie walki.
Taki los spotkał pana generała Zbigniewa Ścibor-Rylskiego, który zdaniem historyków IPN mógł mieć epizod współpracy z Urzędem Bezpieczeństwa. Póki co dowodów oczywiście na to nie ma, ale żyjemy w takiej Polsce, w której nie potrzeba dowodów, żeby kogoś opluć, nawet jeśli tym kimś jest bohater Powstania.
Trudno mi uwierzyć, że kwestia nieudowodnionej współpracy nagle stała się dla badaczy IPN czymś tak szalenie ważnym. Moim zdaniem, mamy tutaj do czynienia z odegraniem się na generale za to, że kilka lat temu sprzeciwiał się gwizdom tak zwanych "prawdziwych patriotów" na Władysława Bartoszewskiego, który jako powstaniec, miał czelność zjawić się na warszawskich Powązkach, żeby oddać hołd swoim kolegom.
Innym ewidentnym i niewybaczalnym przewinieniem generała było publiczne poparcie byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego. To w środowisku PiS grzech śmiertelny, a pamiętajmy, że od kilku dni szefem IPN jest człowiek z nadania prezesa Kaczyńskiego.
Przykro patrzeć, jak władza, która ma usta pełne frazesów patriotycznych niszczy bohaterów tamtego zrywu, na szczęście plan Ministra Obrony spalił na panewce i nie usłyszeliśmy wczoraj tak zwanego apelu smoleńskiego, który miał być odczytany podczas uroczystości rocznicowych. Na szczęście, bo to był kolejny rozdział psucia rocznicy wydarzeń z 1 sierpnia 1944 roku.
Nad sensem Powstania można debatować, każda ze stron ma swoje racje i to trzeba uszanować, ale nie wolno, podkreślam nie wolno w taki sposób postępować z Bohaterami tamtych dni.
Nie macie prawa tego robić.
Cześć i Chwała Bohaterom Powstania Warszawskiego!