To czas, w którym Sławomir Kulpowicz pokazywał po raz pierwszy swoje możliwości, co jednak ważniejsze, to momement, w któym rodził się jako kompozytor, twórca niecodzienny, o czym przyjdzie mi napisać lata później, w tych oto wspomnieniach.
Po ukończeniu wydziału jazzu i muzyki rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach współtworzył zespół "Silesian Set", grał w kwartecie Zbigniewa Namysłowskiego, z którym koncertował w kraju i za granicą.
Radio Tape - płyta pierwsza. Nagrania pochodzą z 19 i 25 stycznia 1979 roku, zostały zarejestrowane w Studiu S-1 Polskiego Radia.
W nagraniach, oprócz Sławomira Kulpowicza wzięli udział: Tomasz Szukalski - sax, Paweł Jarzębski - bass, Janusz Stefański - dr; Przez kolejne lata grał z nimi w zespole "The Quartet". I trzeba przyznać, że to jeden z ważniejszych okresów w jego twórczości - w każdym razie tak to postrzegam z perspektywy pisania tego artykułu, słuchając kolejnych płyt, wydanych przed chwilą...
Na pewno słychać, że wpływali na niego John Coltrane i McCoy Tyner. Ale jak pięknie go rozwijali...
W 1981 założył zespół "In Formation". Skład tej formacji się zmieniał, ale podstawę tworzyli: Sławomir Kulpowicz - piano, Witold Szczurek - bass, Czesław Bartkowski - dr.
Po latach stworzył zespół "New Formation"...
W końcu przyszedł także czas na solowe występy Sławomira Kulpowicza.
Nie ma w tym mgły, która zabiera zbyt często szczegóły, choć robił wszystko, by stworzyć obraz rozciągnięty w czasie, oddając się medytacji, a ta przeciez mogła przenieść słuchającego w inną przestrzeń, dając zupełne zapomnienie.
Był bardzo ekspresyjny i zarazem melodyjny. Mistrzostwo dopracowywanych kompozycji święciło triumfy, pozwalając mu pięknie równoważyć technikę i emocje.
Szkoda,że nie ma w internecie nagrania z tego wydarzenia...
Zaczął go interesować wschód, współpraca, m. in. z Hindusem Shujaatem Khanem i Turkiem Burhanem Ocalem.
Stworzyć duet sitaru z fortepianem, to zapewne wyzwanie. Na scenie pojawili się także: Arunangshu Chaudhury - tabla, Krzysztof Ścierański - el.bass.
W tym miejscu należy powrócić do 1987 roku, kiedy Sławomir Kulpowicz po raz pierwszy wyjechał do Indii. Jak twierdzą ci, którzy go dobrze znali, nigdy stamtąd nie powrócił. To uzasadnia zarówno oryginalność jego tworzenia, jak i pozwala zrozumieć drogę, którą podążał latami...
Wydanie tego zbioru sprawiło, że piszę go miesiąc wcześniej niż planowałem, mając nadzieję, że jeszcze bardziej zauważona będzie 5 rocznica śmierci Sławomira Kulpowicza - zmarł 7 lutego 2008 roku.
A może jeszcze mocniej odczujemy jego brak, wraz z każdym odtwarzanym dźwiękem...