Zastanawiam się niestety, dlaczego zaczynając pisanie od wspomienia o Karolu Szymanowskim, od razu jestem skazany na zmniejszone czytelnictwo. Jedni odrzucą myśl o zagłebięniu się w treść mojego wpisu - nawet jeśli będzie w tytule, że dotyczy nowej płyty zespołu RGG - bo to nie dla nich, zbyt trudne, nudne? Inni, miłośnicy muzyki klasycznej - znający wielkiego kompozytora - pomyślą: a co on nam może powiedzieć nowego o Szymanowskim? Uśmiechną się pobłażliwie wszyscy, albo skrytykują. Stąd też użyłem stwierdzenia "niestety". W takim razie powinienem użyć jakiegoś fortelu, komercyjnego zabiegu, by nie odstraszyć, a przyciągnąć uwagę Szymanowskim i muzyką, która stanowi podstawy do prawdziwego improwizowania.
Bowiem, czy Szymanowski nie wymaga swoistego rodzaju dojrzałości, a więc doświadczenia, które powinno nadać odpowiedniej formy ich wspólnemu improwizowaniu?
Maciej Garbowski opowiadał mi ostatnio, że materia, z którą się zmierzyli, oddaje w pełni jego, czy ich wspólne podejście do muzyki i własnej tożsamości. To prawda. Myślę, że mamy nawet do czynienia z procesem, zachodzącym w RGG od kilku płyt, choć zapewne w tym czasie nastąpiło kilka punktów zwrotnych w twórczości tej formacji. Zgoda, poszukiwanie własnego miejsca jest wyróżniającym motywem, dzięki któremu jest tyle polskości w tej muzyce.
Tworzył w trzech okresach: do 1914 - z wpływami R.Straussa i A.N. Skriabina; 1914-1922 - z jednej strony z muzyką Wschodu, z drugiej inspirowaną twórczością C.Debussy'ego i M.Ravela; 1922-1937 -z muzyką kurpiowską i góralską.
To przede wszystkim do ostatniego okresu jego działalności odnosi się stwierdzenie o poszukiwaniu przez RGG własnych korzeni, z których wynika ich improwizowanie, będące prawdziwą wizytówką formacji - przypomnę, znanej na całym świecie.
Maciej Garbowski na pytanie, jak długo powstawała płyta, odpowiedział, że myślał o niej od dawna. Skoro tak, rozumiem, że dojrzewał do niej, a wraz z nim także pozostali muzycy, aż przyszedł odpowiedni moment, aby wszystkie wrażenia, emocje i doświadczenia przełożyć na rejestrację tych utworów. Wynika z tego, że Łukasz Ojdana miał trochę czasu, aby zrozumieć założenia potrzebne do rozwinięcia własnego wyobrażenia tej muzyki.
Zespół ma w planach kolejne koncerty, również na wielkich festiwalach jazzowych poza naszym krajem.
Nie wiem, co na temat tej płyty powiedzą znawcy muzyki Karola Szymanowskiego, ani nie stwierdzam, że mało ważne się staje dla miłośników jazzu, że muzycy RGG czerpią z wielkiego, polskiego kompozytora. Jednak biorąc pod uwagę sztukę improwizowania, na pewno kompozycje mistrza rozwinęły twórczo ich możliwości.
Bowiem, po całym tym pisaniu, zaledwie w jednym zdaniu określę moją postawę wobec tego, czego słuchałem... podkreślając, że ani na chwilę nie usnąłem w fotelu:).
Tylko proszę nie wyciągać zbyt pochopnych wniosków, że czasami muzyka potrafi mnie zmorzyć za bardzo, a jedynie wraz ze mną zabawić się porównaniem:).
