Początkujący fotoreporter zarabia w stolicy rocznie 100 tys., a doświadczony milion złotych. Dowiedziałem się o tym dwa tygodnie temu na targach fotograficznych Press Photo Expo, które odbyły się na warszawskim Torwarze.
Targi Press Photo Expo skierowane są głównie do branży prasowej, w szczególności do dziennikarzy, fotoreporterów. A o tym, że branża ta w gwałtowny sposób uległa pauperyzacji nie trzeba chyba nikomu przypominać. Chyba, bo podczas targów jedna z firm zaprezentowała fotografom opcje ubezpieczenia ich sprzętu. Roczna stawka za ubezpieczenie aparatów zawodowego fotografa to kwota od około 2 do 3,6 tys. zł.
Znam fotoreporterów pracujących dla warszawskich gazet, którzy miesięcznie tyle nie zarabiają. Skąd ta stawka? Otóż firma ubezpieczeniowa w swoich szacunkach przyjęła, że początkujący fotoreporter zarabia rocznie 100 tys. zł, a doświadczony fotograf prasowy wyciąga milion.
No cóż, dawno takiej bzdury nie słyszałem. O początkujących w tej branży nie będę się rozpisywał, bo generalnie proponuje się im stawki śmieciowe, jak początkującym pracownikom innych dziedzin polskiej gospodarki. Prawda jest taka, że większość moich bardzo doświadczonych kolegów po fachu marzy dzisiaj, aby zarabiać w prasie owe 100 tys. zł rocznie. Z powodu niskich zarobków, większość z nich odeszła z zawodu i obecnie parzy kawę w kawiarniach, sprzedaje wina lub usiłuje zaistnieć w branży gastronomicznej.
Fotografów dostających za swoją pracę milion złotych wśród fotoreporterów nie ma. Mówię to z całą odpowiedzialnością. Wasze wyliczenia to czysta fantastyka, drodzy państwo z firmy ubezpieczeniowej.
Może branża fotografów zajmujących się stylizowanymi sesjami i zdjęciami reklamowymi jest w stanie osiągać takie zarobki. Może, bo choć w tej dziedzinie fotografii nie mam bardzo dobrej orientacji, to szczerze w to wątpię. Jeśli na polskim rynku fotograficznym występują milionowi krezusi, to na palcach jednej ręki można ich policzyć.